FAZ: TSUE "wbija szpilę" niemieckiemu TK
Rzecznik generalny TSUE Jewgienij Tanczew wykorzystał krytykę reformy sądownictwa w Polsce do - jak pisze Deutsche Welle - "wbicia szpili" Federalnemu Trybunałowi Konstytucyjnemu. Czy po Polsce i Węgrach na celowniku TSUE znajdą się Niemcy? - pyta DW.
"Śmierdząca bombka" z Luksemburga (gdzie ma swoją siedzibę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, TSUE) była dobrze ukryta - piszą Corinna Budras i Werner Mussler w sobotnim wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ"). W stanowisku krytykującym kontrowersyjną reformę sądownictwa w Polsce Tanczew w czterech akapitach ustosunkował się w "godny uwagi" sposób do orzeczenia niemieckiego TK.
W wyroku z 5 maja 2020 r. sędziowie z Karlsruhe orzekli, że program skupu obligacji państwowych (Public Sector Purchase Programm, PSPP) Europejskiego Banku Centralnego (EBC) jest częściowo niezgodny z niemiecką ustawą zasadniczą. Niemiecki TK uznał wcześniejszy wyrok TSUE w tej sprawie za "ultra vires" (poza zakresem kompetencji), a tym samym nieobowiązujący dla Niemiec.
Prymat prawa unijnego
Jak zaznacza "FAZ", Tanczew poruszył teraz ten temat „bez konkretnego powodu”. Prawo europejskie nie jest „prawem zagranicznym”, lecz obowiązuje w całej Unii Europejskiej i ma prymat nad prawem krajowym - podkreślił rzecznik generalny TSUE. Jak dodał, forsowana przez Karlsruhe doktryna ultra vires podkopuje panowanie prawa w UE. "Traktaty unijne nie pozwalają żadnemu sądowi krajowemu na stawianie się ponad wyrokiem TSUE" - kontynuuje Tanczew.
Jeżeli sąd krajowy dojdzie do wniosku, że prawo unijne jest sprzeczne z krajowym porządkiem prawnym, może wówczas zaproponować swojemu rządowi trzy rozwiązania: zmianę konstytucji, podjęcie działań politycznych w celu zmiany traktatów UE lub "jeśli to konieczne, wystąpienie z UE".
Czy KE wdroży postępowanie przeciwko Niemcom?
"Ostre stanowisko" - komentuje "FAZ". Autorzy zwracają uwagę, że Komisja Europejska jak dotychczas nie wdrożyła postępowania przeciwko Niemcom. Szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiadała takie kroki, ale na razie nic się nie dzieje. "Jesteśmy w kontakcie ze stroną niemiecką, na razie nie zapadły żadne decyzje" - powiedział rzecznik KE.
Zdaniem "FAZ" fakt, że Tanczew poruszył kwestię Niemiec w stanowisku dotyczącym sytuacji polskich sędziów, nie jest przypadkiem. W kręgach niemieckich prawników i polityków od dawna toczy się dyskusja, czy Niemcy też mogą znaleźć się w polu zainteresowania Brukseli.
Zdania w tej kwestii są podzielone. Sędzia z Berlina Matthias Ruffert uważa, że Niemcom nie można zarzucić "systematycznego naruszania zasady praworządności". Natomiast przewodniczący parlamentarnej komisji sprawiedliwości Heribert Hirte jest zdania, że wypowiedź Tanchewa „ma swoją wagę”, choć jego słowa "nie są jeszcze częścią wyroku TSUE".