Falsyfikat na prestiżowej aukcji
Z domami aukcyjnymi współpracują historycy
sztuki. Ich ekspertyzy gwarantują autentyczność dzieł. Mimo to
zdarza się, że na licytacjach lądują podróbki - pisze
"Rzeczpospolita".
W 1997 r. galeria sztuki Polswiss Art sprzedała na aukcji obraz "Chłopiec siedzący na krześle" Mojżesza Kislinga. Dzieło za 150 tys. zł kupił Mariusz Jańczuk. Kiedy po kilku latach chciał je sprzedać, okazało się, że to falsyfikat. Jańczuk do dzisiaj walczy z Polswiss Artem w sądzie. Czuję się oszukany. Dom aukcyjny powinien wykonać rzetelną ekspertyzę - uważa. Iwona Buchner, właścicielka Polswiss Artu, zaprzecza, że jej dom aukcyjny wystawiał "Chłopca siedzącego na krześle".
Razem z telewizją TVN "Rzeczpospolita" postanowiła sprawdzić, jak dochodzi do pomyłek. Jeden z artystów młodszego pokolenia został poproszony, żeby na podstawie reprodukcji kilku pasteli Franciszka Starowieyskiego stworzył podróbkę. Pastel sygnowany (podrobionym) podpisem dziennikarze gazety i telewizji pokazali malarzowi. Starowieyski zgodził się, żeby wystawić podróbkę na aukcji. Dziennikarz TVN, udając prawnika, zaniósł falsyfikat do Polswiss Artu. Usłyszał, że może go wystawić na licytację za ok. 2 tys. zł - opisuje gazeta.
Przed aukcją w hotelu Sheraton obraz - znienacka opatrzony tytułem "Zjawa" - został umieszczony w katalogu Polswiss Artu. W dniu akcji podstawiony kupiec wpłacił wadium i zgłosił się do licytacji. Cena "Zjawy" poszybowała w górę, budząc emocje na sali. W ciągu paru chwil doszła do 9,5 tys. zł. Wygrał podstawiony kupiec - w ten sposób TVN i "Rzeczpospolita" uchroniły chętnych przed kupnem podróbki. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Rzeczpospolita - Jak sprzedaliśmy na aukcji "Zjawę"Rzeczpospolita - Jak sprzedaliśmy na aukcji "Zjawę"