Trwa ładowanie...

Falenta, związki z PiS i oskarżenia pod adresem czołowych polityków

Czy PiS miało coś wspólnego z procederem podsłuchiwania ministrów, biznesmenów i wysokich rangą urzędników państwowych? Tak twierdzi biznesmen Marek Falenta, którego prośba o ułaskawienie wywołała prawdziwą burzę. Politycy PiS stanowczo zaprzeczają. Całą sytuację w mocnych słowach komentuje dla WP były szef CBA Paweł Wojtunik.

Falenta, związki z PiS i oskarżenia pod adresem czołowych politykówŹródło: East News, fot: Tomasz Radzik
dj8eum8
dj8eum8

Przypomnijmy, jak ujawniła "Rzeczpospolita", Marek Falenta napisał do prezydenta Andrzeja Dudy, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, ujawni, kto naprawdę stoi za aferą podsłuchową. Biznesmen przedstawia się w nim jako osoba lojalna wobec PiS i CBA, której obiecano bezkarność, jeśli pomoże odsunąć PO od władzy.

- To wyraz desperacji człowieka, który został skazany przez sąd prawomocnie. Prokuratura oskarżała pana Marka Falentę, kiedy byłem prokuratorem generalnym. Miał tysiąc okazji więcej, żeby powiedzieć, kto za nim stał. W desperacji wymyśla historie, łudząc się, że to uchroni go przed odpowiedzialnością. Nie uchroni, dlatego że w Polsce prawo działa i będzie działać – mówił dzisiaj na konferencji Zbigniew Ziobro.

Czy wątki powiązań Falenty z politykami PiS to konfabulacja ze strony biznesmena i jedynie oskarżenia, czy jest coś na rzeczy? Po wybuchu afery taśmowej i zatrzymaniu biznesmena pod swoje skrzydła wzięła go gdańska kancelaria prawna Gotkowicz Kosmus Kuczyński. Ta sama kancelaria, która reprezentuje w sądach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przedstawiciele tej kancelarii weszli też do władz spółki Hawe, gdzie Falenta miał znaczący pakiet akcji.

Biznesmen chwalił się również, że bywał w biurze PiS przy ul. Nowogrodzkiej i próbował się dostać na spotkanie z prezesem Kaczyńskim. Ale do spotkania nigdy nie doszło. Falenta nazwisko prezesa Kaczyńskiego umieścił na liście dołączonej do prośby o ułaskawienie wysłanej do prezydenta Andrzeja Dudy. Są też na niej nazwiska byłego skarbnika PiS Stanisława Kostrzewskiego, ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika.

Zobacz także: Nowa okładka „Sieci”. Sławomir Neumann kpi z doniesień tygodnika

Zdaniem byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, ewidentnie w sprawie Marka Falenty państwo sobie nie radzi. - Pytanie tylko czy nie radzi sobie celowo czy przypadkowo. Przecież dzisiaj służby dysponują narzędziami, by przekonać opinię publiczną, że nie mają z tą sprawą nic wspólnego - mówi Wojtunik.

dj8eum8

- Mi to wygląda na celowe działanie. W przestrzeni medialnej pojawiło się tak dużo informacji na temat związków i Falenty, i kolegów Falenty z funkcjonariuszami służb i niektórymi politykami, że trudno takich podejrzeń nie mieć - uważa Wojtunik.

- Po odejściu ze służby zaczynam mieć poważne wątpliwości co do ówczesnej apolityczności niektórych funkcjonariuszy i co do ich rzetelności. Zawsze uważałem, że ludziom trzeba pozwolić pracować i dać im szansę pracować apolitycznie. Możliwe, że nie wszyscy wówczas, tak uczciwie jak ja, realizowali te czynności - dodaje Wojtunik.

Z kolei inny nasz rozmówca, były wysoko postawiony funkcjonariusz służb zwraca uwagę, że jeszcze przed wybuchem afery taśmowej Falenta spotykał się, kontaktował, odbywał rozmowy z agentami CBA i ABW, którzy karierę robili za pierwszych rządów PiS.

W tym kontekście pada nazwisko Martina Bożka, który za poprzednich rządów PiS-u wraz z Mariuszem Kamińskim tworzył CBA. Bożek doszedł do stanowiska dyrektora Zarządu Operacji Regionalnych CBA, później został społecznym asystentem posła Kamińskiego. Co ciekawe, w rozmowie z Onetem przyznał, że wiedział o nielegalnych podsłuchach jeszcze przed wybuchem afery. Czy rozmawiał na ten temat z Mariuszem Kamińskim? – Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – uciął wtedy dyskusję.

dj8eum8

Z kolei jak wynika z prokuratorskich akt, Falenta był "prowadzony" w 2014 r. przez agentów dolnośląskiego CBA, który był uważany za matecznik PiS-u. Kiedy ówczesny szef Biura Paweł Wojtunik zlecił kontrolę delegatury, na jaw wyszło, że tamtejsi funkcjonariusze są m.in. w dobrych relacjach z Ernestem Bejdą, obecnym szefem CBA – namaszczonym przez PiS.

W efekcie kontroli agenci stracili swoje stanowiska, ale po wyborach w 2015 roku, wrócili do pracy, a ich pozycja wzrosła. Jeden z nich jest szefem warszawskiej delegatury CBA, drugi zastępcą szefa ABW. Z kolei kontrolerzy wysłani przez Wojtunika zostali wyrzuceni z pracy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

dj8eum8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dj8eum8
Więcej tematów