Ewa zachorowała na raka. Pracodawca wysłał jej wypowiedzenie pocztą. Pomogliśmy i wróci do pracy
Ewa pod koniec 2018 roku usłyszała diagnozę: nowotwór złośliwy. Kasjerka POLOmarketu poszła na zwolnienie, przeszła szesnaście chemioterapii, wyzdrowiała. Gdy chciała wrócić do pracy, pocztą dostała rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia. Powód: długotrwałe zwolnienie lekarskie. Firma po naszych pytaniach przyznała, że nie znała sytuacji prywatnej pani Ewy. Dostaliśmy deklarację - kobieta ma otwarte drzwi i może wrócić do pracy.
19.01.2020 19:21
Ewa Lutomska Szyling poczuła się bezradna. Była kasjerką w jednym ze sklepów sieci POLOmarket w Sępólnie Krajeńskim (woj. kujawsko-pomorskie). W grudniu 2018 roku dowiedziała się, że choruje na nowotwór złośliwy. - Od marca 2019 jeździłam na cotygodniową chemioterapię, więc kiedy mój stan zdrowia znacznie się pogorszył, musiałam pójść na chorobowe. W tym czasie przeszłam szesnaście chemioterapii, radioterapię, brachyterapię i operację onkologiczną - opowiada pani Ewa.
Po ciężkim i długim leczeniu wygrała z chorobą. Obecnie przebywa na zasiłku rehabilitacyjnym. W kwietniu chciała wrócić do pracy. - Byłam pełna entuzjazmu i zapału. Tym bardziej, że pracowałam tam pięć lat i nigdy nie korzystałam z chorobowego. Miałam umowę o pracę na czas nieokreślony z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dostałam pocztą rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia. W uzasadnieniu podano, że powodem jest długotrwałe przebywanie na chorobowym - mówi kobieta.
- Zwaliło mnie z nóg - przyznaje pani Ewa. - Bywałam w sklepie codziennie. Mówiłam, że już jestem zdrowa, że będę wracać do pracy. A oni pocztą wysłali mi wypowiedzenie - dodaje.
- Ukarano mnie z powodu zachorowania na raka - podsumowuje kobieta.
Bezduszne prawo i...
Ewa Lutomska Szyling spotkała się z prawnikiem, by dowiedzieć się, jakie kroki może dalej podjąć. Okazało się, że firma działała zgodnie z prawem.
Zgodnie z art. 53 § 1 pkt 1 Kodeksu Pracy, pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia, jeżeli niezdolność pracownika do pracy wskutek choroby trwa dłużej niż trzy miesiące. A tak było w tym właśnie przypadku.
O reakcję firmy na sytuację pani Ewy spytaliśmy biuro prasowe POLOmarketu. Otrzymaliśmy odpowiedź. "Poddaliśmy sprawę Pani Ewy dokładnej analizie zarówno na poziomie centrali firmy, jak i w strukturach regionu, aby móc obiektywnie ocenić całą sytuację oraz jej kontekst".
"Obecnie nasza sieć zatrudnia ponad 6 300 pracowników w całej Polsce i niestety nie znamy osobistych sytuacji życiowych każdego z nich. Poza osobami pracującymi na co dzień z Panią Ewą w sklepie POLOmarket w Sępólnie Krajeńskim, pracownicy innych działów, a przede wszystkim Biura Regionu, nie mieli świadomości sytuacji Pani Ewy" - tłumaczy pracownik biura prasowego.
...deklaracja POLOmarketu
Poinformował także, że pani Ewa zgłosiła się do sklepu, w którym pracowała, z zamiarem wyjaśnienia sytuacji. "Kierownik sklepu niezwłocznie podjął działania mające na celu wyjaśnienie sytuacji Pani Ewy, zwracając się do kierownika i dyrektora regionu, którzy skontaktowali się z Działem Kadr".
Jednocześnie przyznaje: "Zabrakło nam wiedzy na temat tej indywidualnej tragedii, by móc nasze działania przeprowadzić w inny, wrażliwszy sposób". I dodaje, że firma jest w kontakcie z Panią Ewą. "Wyjaśniliśmy sytuację i zapewniliśmy, że jesteśmy w pełni otwarci na odnowienie współpracy. Cieszymy się, że Pani Ewa wyraziła chęć powrotu do pracy" - podsumowało biuro prasowe POLOmarketu.
Pani Ewa podziękowała nam za zainteresowanie się sprawą. Przyznała, że pomogło to w jej walce o pracę, bo kilka godzin po przesłaniu przez nas pytań do biura prasowego skontaktowało się z nią kierownictwo POLOmarketu. - Teraz jestem dobrej myśli - podsumowała kobieta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl