Ewa Marciniak: PO nauczyła się czegoś od PiS
PiS pokazało się jako partia umiarkowana, a PO, zgłaszając projekt likwidacji składek na ZUS i NFZ, uzyskało efekt zbiorowego zaskoczenia - powiedziała PAP politolog z UW dr hab. Ewa Marciniak, oceniając sobotnie konwencje obu partii.
- Trochę zapachniało PO-PiS-em, a wyrazem tego jest propozycja obu partii wprowadzenia minimalnej stawki 12 zł za godzinę pracy. W pewnym sensie obie konwencje były podobne. Można było zauważyć zmianę retoryki PiS w kierunku bardziej koncyliacyjnej, a nie konfrontacyjnej. Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego było w tonie pojednawczym, czego nie można się było spodziewać po PiS patrząc na sposób funkcjonowania tej partii w przeszłości - oceniła Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem politolog podczas sobotniej konwencji PiS pokazało, że tej partii nie jest już potrzebna Platforma Obywatelska, by proponować program na kolejną kadencję. - Retoryka porównawcza: "my to, a oni to" zniknęła już z Prawa i Sprawiedliwości, ale za to nie zniknęła z retoryki Platformy Obywatelskiej - oceniła.
- Jedynie zgłoszona przez Beatę Szydło zapowiedź dobrej zmiany osadzona w diagnozie, że wszystko w Polsce jest do naprawy i potrzebni są do tego uczciwi politycy, to był właściwie jedyny moment podczas konwencji PiS, w którym wprost dezawuowała osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej. Były też uszczypliwości w innych aspektach, ale jednak dalekie od języka konfrontacyjnego - uważa Marciniak.
Przyznała, że Konwencja wyborcza PO była imponująca ze względów formalnych i jej oprawy zewnętrznej. Można powiedzieć, że PO pewnie się czegoś pod tym względem nauczyła od PiS., pamiętając choćby atrakcyjne wizualnie konwencje wyborcze i programowe Andrzeja Dudy - dodała.
- Zaskakujące są projekty reform zgłoszone przez PO. Polacy są raczej oswojeni z obowiązującym systemem, mają świadomość, że trzeba płacić składki na ZUS i NFZ i tu nagle mówi się o bardzo spektakularnych zmianach w tej mierze. Taka zapowiedź musi oszałamiać. Bez dodatkowych informacji, czy wręcz kampanii informacyjnej na temat tych reform, o co w nich chodzi i skąd miałyby się wziąć na to pieniądze, będzie to pustym hasłem i obietnicą wyborczą - powiedziała Marciniak.
- Generalny obraz, jaki wyłonił się z tych konwencji, to PiS pokazało się jako partia umiarkowana i konsekwentnie podążająca do politycznego centrum, natomiast cechą charakterystyczną dla konwencji PO były zapowiedzi spektakularnych zmian, którymi wszyscy są zaskoczeni - podkreśliła.
W jej opinii, "o ile PiS tonizuje emocje, to PO je podkręca poprzez zapowiedzi takich spektakularnych reform".
- Jeśli chodzi o konwencję PO była ona ukierunkowana na odzyskanie utraconego elektoratu. I teraz jest pytanie, czy dotychczasowy elektorat tej partii - wykształcony i na ogół zadowolony z własnej sytuacji materialnego i życia społeczno-publicznego w Polsce - jest gotowy na tak daleko idące zmiany. Jeśli przeciętny wyborca PO ma poczucie, że jest zadowolony z obecnego systemu, to rodzi się pytanie, dlaczego i z jakich powodów miałby to zmieniać - dodała naukowiec.
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała podczas sobotniej konwencji PO m.in. likwidację składek na ZUS i NFZ oraz tzw. "umów śmieciowych"; wprowadzenie jednolitej 10 proc. stawki podatku PIT i minimalnej płacy godzinowej nie mniejszej niż 12 zł. Z kolei kandydatka PiS na premiera Beata Szydło podczas warszawskiej konwencji zapowiedziała leki dla seniorów za darmo, 15 proc. stawkę CIT dla małych firm, minimalną godzinową stawkę za pracę 12 zł brutto oraz wprowadzenie podatku bankowego i opodatkowanie sieci wielkopowierzchniowych.