Ewa Kopacz: interesuje mnie koalicja Polaków, którzy powiedzą PiS "nie"
- Oddanie głosu 25 października na partie, których poparcie oscyluje na granicy progu wyborczego, to strata głosu. To PO może zatrzymać szaleństwo, które się zbliża - mówiła w niedzielę w radiu Zet premier Ewa Kopacz. - Interesuje mnie koalicja Polaków, którzy powiedzą PiS "nie" - dodała.
Kopacz oceniła, że to, kto po wyborach parlamentarnych zostanie premierem, to "wtórna sprawa". - Kto będzie rządził w Polsce to jest sprawa najważniejsza, dzisiaj stoimy przed wyborem, (czy - red.) będzie rządzić partia, która nas prowadzi do średniowiecza, partia, która nie zauważyła, że jesteśmy w XXI wieku, partia, która nie chce Europy, partia ksenofobiczna i partia, która nie szanuje kobiet - mówiła w programie "Siódmy dzień tygodnia".
Premier dodała, że 25 października zależy jej nie na koalicji partii, ale "poszczególnych Polaków, który powiedzą PiS: nie". - Ta koalicja najbardziej mnie interesuje. (...) Oddanie głosu na partie, które oscylują na progu wyborczym, to mimo wszystko strata głosu - powiedziała.
Jej zdaniem jeśli ktokolwiek może "zatrzymać szaleństwo, które zbliża się dużymi krokami, ludzi bez pokory, (którzy) już rządzą (...), już dzisiaj rozdają stanowiska, dziś mówią jak urzędujący ministrowie, to (...) właśnie partia taka jak Platforma Obywatelska".
Kopacz nie wykluczyła, że po wyborach parlamentarnych podda się weryfikacji w partii. - Po 25. (października) na spokojnie przeanalizujemy sobie kampanię wyborczą, niewątpliwie ostatni rok i będziemy podejmować decyzje - powiedziała. Zaznaczyła przy tym, że do 25 października będzie "bardzo mocno pracować i pokornie prosić Polaków o kolejną szansę dla Platformy".
Zdaniem szefowej rządu ewentualna wygrana PiS oznacza zmianę na gorsze. - Polska się zmieni na kraj, który się będzie izolował od Europy, to będzie kraj, w którym prawa kobiet będą ograniczone, bo będą głosowania na sali (sejmowej) większością, które pozbawią polskie kobiety prawa do tego, żeby się bronić przed tymi, którzy dzisiaj stosują przemoc u nich w domu - mówiła.