Ewa Dałkowska, odtwórczyni roli Marii Kaczyńskiej w filmie "Smoleńsk": czuję na sobie brzemię
Chciałabym pokazać Marię Kaczyńską bliżej ziemi. Towarzyską, lubianą, mającą własne zdanie - mówi "Sieci" Ewa Dałkowska, aktorka, odtwórczyni roli Marii Kaczyńskiej w filmie "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauzego.
Dałkowska pytana przez tygodnik, czym była dla niej propozycja zagrania tragicznie zmarłej pod Smoleńskiem pierwszej damy, odpowiada, że "to dla niej wyzwanie losu, któremu nie śmiałaby odmówić". - Ten film to nasz obowiązek, nasza powinność wobec tych, którzy zginęli. Potrzebujemy go, żeby mieć kierunek. Mam nadzieję, że to będzie obraz o nas. O tym, jak przyjęliśmy tragedię smoleńską i jak sobie z nią radzimy - mówi.
Dopytywana, "jak zbiera świat swojej bohaterki", odpowiada, że spotkała ją kilka razy. - Każde to zetknięcie było wyjątkowe - zaznacza i wspomina, że kiedyś Maria Kaczyńska przyszła z przyjaciółką na występ Kabaretu pod Egidą: - Każdy z nas dostał po wytwornej róży, ale pani Maria była oburzona jednym numerem. Nie pamiętam już, którym. Potrafiła dać temu wyraz, zachowując klasę.
Aktorka przyznaje, że "trzeba zbudować prawdę o parze prezydenckiej". - A ona była przecież wielokrotnie zafałszowywana. Przy tym całym ataku mediów trzeba było mieć naprawdę grubą skórę. Te momenty musiały być na pewno bardzo bolesne. Z drugiej strony, ta wielka wrażliwość. Musimy spróbować znaleźć to wszystko, co "pomiędzy". I o tym chcemy zrobić film. Jestem przekonana, że ludzie chcieliby taki obraz zobaczyć - podsumowuje Dałkowska.