Europosłowie debatowali o sytuacji na Białorusi i kryzysie na granicy z Polską. "Polski rząd stał się pożytecznym idiotą reżimu Łukaszenki"
W sierpniu minął rok od sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi, po których wybuchły brutalnie stłumione przez reżim w Mińsku protesty. W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji w tym kraju. Europosłowie dyskutowali też o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, na której od kilku tygodni trwa kryzys migracyjny. - Polska przynajmniej raz powinna poczuć, co to znaczy być zewnętrzną granicą UE i jak to jest stawać wobec braku solidarności - mówił jeden z europosłów.
05.10.2021 11:50
W ubiegłym tygodniu Sejm wyraził zgodę na przedłużenie o 60 dni stanu wyjątkowego obowiązującego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią. Głosowanie poprzedziła gorąca dyskusja pełna wzajemnych oskarżeń i kłótni. We wtorek dyskusja o sytuacji na granicy z Białorusią przeniosła się na forum Parlamentu Europejskiego.
- Unia Europejska pozostaje zjednoczona, jeśli chodzi o stawianie czoła brutalnym represjom ze strony reżimu Łukaszenki i wspieranie Białorusinów - mówiła unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson.
Podkreśliła, że od ostatnich wyborów na Białorusi Unia przyjęła "solidny pakiet sankcji" przeciwko władzom w Mińsku. Wspomniała też, że w wyniku represji w tamtejszych więzieniach znajduje się obecnie około 700 więźniów politycznych.
- Opresje i prześladowania Białorusinów są nieakceptowalne – oświadczyła Johansson.
Europarlamentarzyści wskazywali, że to, co robi Łukaszenka, to "terroryzm państwowy", którym dyktator mści się na Unii Europejskiej za nałożone na jego kraj sankcje.
Sergey Lagodinsky z Niemiec mówił, że to, jak UE zachowa się wobec sytuacji na Białorusi, będzie testem dla całej Wspólnoty. - Nasza polityka wobec Białorusi będzie papierkiem lakmusowym, będzie sprawdzianem - oświadczył.
Pojawiły się też głosy, że przez lata UE nie inwestowała "w fizyczne bariery na granicach zewnętrznych".
Anna Fotyga z PiS wskazywała, że to, co się dzieje na wschodnich granicach UE, to "wojna hybrydowa" prowadzona przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie
- Musimy przestać być naiwni i właściwie rozróżniać między agresorami, a ofiarami. Działalność Łukaszenki jest przestępstwem, które należy potępić na arenie międzynarodowej – oświadczyła.
Polska "narusza prawo międzynarodowe"
Manu Pineda z Hiszpanii mówił, że Polska, Łotwa i Litwa "jawnie naruszają prawo międzynarodowe i de facto zawiesiły prawo azylu".
Przypomniał, że podczas poprzedniego kryzysu migracyjnego Polska uchylała się od przyjmowania uchodźców. - Kraj ten (Polska - red.) przynajmniej raz powinien poczuć, co to znaczy być zewnętrzną granicą UE i jak to jest stawać wobec braku solidarności - oświadczył.
Europoseł Robert Biedroń z Lewicy zwracał uwagę, że Parlament Europejski chce przyjąć kolejną rezolucję w sprawie Białorusi, podczas gdy już poprzednie okazały się nieskuteczne. – Nie ma dzisiaj strategii UE wobec Białorusi, o którą walczymy od miesięcy, a więźniów politycznych w więzieniach Łukaszenki każdego dnia przybywa - powiedział.
Dodał, że białoruski dyktator "wygrywa tę wojnę z UE". – Dzisiaj Łukaszenka cieszy się, że rząd polski stał się pożytecznym idiotą. Na polskiej granicy umierają ludzie - oświadczył.
Wezwał też władze UE, by na granicę z Białorusią wysłała niezależną delegację.
Witold Waszczykowski z PiS zaapelował z kolei do eurodeputowanych, by w sprawie Białorusi "nie słuchać polskiej opozycji". Jak wskazał, Unia powinna nałożyć na ten kraj bardziej dotkliwe sankcje.
- Łukaszenka i Putin tak naprawdę są w tym momencie przemytnikami ludzi, są szefami mafii, która kupuje i sprzedaje ludzi – mówił z kolei hiszpański europoseł Esteban González Pons. - Apelowałem o solidarność z południem, teraz apeluję o solidarność że wschodem – oświadczył.
Ryszard Czarnecki z PiS ocenił, że presja migracyjna wywierana na polską granicę to "element walki Rosji z zachodem"
- To, co dzieje się na Białorusi, to element szerszego planu geopolitycznego. Za tym stoi Putin - podkreślił.
Wielu eurodeputowanych przypominało o aresztowaniu białoruskiego blogera Romana Protasiewicza i zmuszeniu w tym celu do lądowania samolotu linii Ryanair. Pojawiły się głosy, że już wówczas Unia nie zareagowała wystarczająco stanowczo. Dlatego teraz reżim pozwala sobie na jeszcze więcej.
Apelowano też o uwolnienie działaczy polskich na Białorusi: Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta.
"Łukaszenka zwycięża w konflikcie z UE"
Zdzisław Krasnodębski z PiS przypomniał, że UE już wielokrotnie debatowała o Białorusi i nakładała na ten kraj sankcje. - Mimo to Łukaszenka stłumił opór społeczeństwa. Niewątpliwie to on jest zwycięzcą w tym konflikcie – ocenił.
Według europosła prawdziwym sukcesem UE byłoby skuteczne uderzenie w "protektora reżimu w Mińsku", jakim jest Rosja. Dodał, że można było to zrobić blokując budowę gazociągu Nord Stream II, jednak to się nie udało.
Andrzej Halicki z PO apelował do Unii, by ta zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby Łukaszenka został osądzony przez niezależny trybunał. Podkreślił też wagę europejskiej solidarności w sprawie działań władz w Mińsku.
- Granica musi być szczelna, a do tego potrzebna jest nasza pełna europejska współpraca – zaznaczył.
Joachim Brudziński z PiS dziękował UE za wsparcie w kryzysie migracyjnym. - Z przykrością trzeba też odnotować niemądre i nieodpowiedzialne ataki tych z państwa, którzy w sposób infantylny dezawuują dzisiaj działania polskiej Straży Granicznej, która wspólnie z Frontexem zabezpiecza dzisiaj nasze państwa przed prowokacjami reżimu Łukaszenki – podkreślił.
Dodał, że białoruski dyktator "wykorzystuje dzieci" licząc na "histerię i infantylizm opinii publicznej w naszych państwach".
Unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson zapowiedziała kończąc debatę, że głosowanie nad rezolucją UE ws. Białorusi odbędzie się w czwartek.
Białoruś. Ponad rok od sfałszowanych wyborów
8 sierpnia 2021 roku na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, w których Alaksandr Łukaszenka otrzymał oficjalnie ponad 80 proc. głosów. Według opinii międzynarodowej zostały one sfałszowane.
Wynik wyborów, a także eskalacja przemocy podczas pierwszych protestów, doprowadziły do masowego wystąpienia Białorusinów przeciwko władzy. Manifestacje w dużych i małych miejscowościach trwały kilka miesięcy.
Odpowiedzią władz były bezprecedensowe represje. Przez areszty przeszło ponad 36 tys. ludzi, wszczęto ponad 4600 spraw karnych, za więźniów politycznych uznanych zostało już ponad 600 osób. Zablokowano lub zlikwidowano większość niezależnych mediów - wylicza Polska Agencja Prasowa.