Europoseł PO bije na alarm: zostajemy sami oko w oko z Putinem
- Trzeba podejmować działania dyplomatyczne, m.in. przez UE, ale także przez naszych rządzących, czego kompletnie nie ma, po to, żeby zatamować przede wszystkim liczbę samolotów z migrantami lądujących w Białorusi. Te działania trzeba podjąć we współpracy z USA, z UE, z naszymi partnerami. Po drugie, współpraca międzynarodowa celem uszczelnienia tej granicy. Po trzecie, dopuszczenie tam mediów i pomocy humanitarnej. To są działania, które się kompletnie nie wykluczają. Szczelność granic nie wyklucza się z poczuciem jakiegokolwiek człowieczeństwa - mówił europoseł PO Bartosz Arłukowicz w programie "Tłit" Wirtualnej Polski, komentując sytuację na granicy z Białorusią. - Jeżeli minister Dworczyk pisze do premiera Morawieckiego, że wyślemy tam dwie ciężarówki, odbijemy się od granicy i to będzie medialny sukces, to pokazuje, w którą stronę zmierza rząd. Nasz rząd przy pomocy tego dramatu buduje swój partyjny przekaz, swój PR. To jest rzecz niesłychana. To się nie mieści w moich wartościach nie tylko jako polityka, ale jako człowieka i lekarza - kontynuował. - W pojedynkę nie zwojujemy niczego. Jesteśmy skazani na przegraną. Wojując z naszymi partnerami z UE, z naszymi sąsiadami, zostajemy sami oko w oko z Putinem - podsumował Arłukowicz.