ŚwiatEuropie zagraża terror?

Europie zagraża terror?

Chociaż w ostatnich latach Europa nie była areną licznych ataków terrorystycznych na dużą skalę, zagrożenie pozostaje wysokie. "Polska Zbrojna" opisuje, kto najbardziej zagraża Staremu Kontynentowi.

Europie zagraża terror?
Źródło zdjęć: © FRANCISTYERS

07.09.2011 | aktual.: 07.09.2011 11:23

Z przygotowanych przez Europol statystyk wynika, że liczba zamachów terrorystycznych na Starym Kontynencie wyraźnie spadła. W 2006 roku zanotowano aż 498 przypadków ataków określonych mianem terrorystycznych, w 2010 roku było ich mniej - 249 (rok wcześniej 316). Zginęło w nich siedem osób. Co ciekawe, większości dokonali nie radykałowie islamscy, lecz separatyści, których na Starym Kontynencie nie brakuje.

W 2010 roku separatyści atakowali aż 160 razy, głównie w Hiszpanii i Francji (w 2006 roku - 424). Oba państwa od wielu dekad zmagają się z zamieszkującymi ich terytoria terrorystami baskijskimi. We Francji są to jeszcze separatyści korsykańscy (83 ataki) oraz bretońscy, ale aktywność tylko ostatnich jest zerowa. Chociaż według Europolu "w 2010 roku ETA nie przeprowadziła bezpośrednio żadnego ataku", trudno stwierdzić, w jakim stopniu taka teza jest uprawniona: kilkakrotnie wybuchały bomby, a ci, którzy je podkładali, byli powiązani z ETA, która we wrześniu 2010 roku ogłosiła zawieszenie broni. Prawdopodobnie jednak większość zamachów to sprawka mniej znanej grupy separatystyczno-lewackiej SEGI, która oskarżana jest o przeprowadzenie w Hiszpanii w 2010 roku aż 55 zamachów.

Lewica uderza

Na drugim miejscu w klasyfikacji najbardziej aktywnych terrorystów Europy plasują się ugrupowania o charakterze lewackim i anarchistycznym. Kolebką radykalnych grup z tej kategorii są Grecja, Hiszpania oraz Włochy. W 2010 roku zanotowano 45 ataków terrorystycznych - nie tylko w tych trzech państwach, lecz także w Czechach i Austrii (w 2007 roku 55). Terroryści spod znaku sierpa i młota nadal starają się wprowadzić ideały marksizmu-leninizmu, nie bacząc na porażki zimnowojennych grup, takich jak Frakcja Czerwonej Armii (RAF) czy Czerwone Brygady. Koncentrują się również na zwalczaniu prawicowej opozycji.

W 2010 roku grupy lewackie i anarchistyczne atakowały śmielej niż w przeszłości (wzrost o 12%), co można wiązać z postępującym kryzysem gospodarczym zwiększającym radykalizm społeczny, szczególnie wśród młodych ludzi szukających prostych rozwiązań. Tę formę przemocy wyróżniają na ogół próba uniknięcia rozlewu krwi i cel, którym są instytucje znienawidzonej władzy, obarczanej odpowiedzialnością za obecny stan gospodarczy (na przykład urząd pracy w Wiedniu czy ambasada Austrii w Pradze). W samej tylko Grecji w wyniku aktów przemocy życie straciło co najmniej sześć osób. Tak duża liczba ataków doprowadziła do fali aresztowań. - Do polityków i przedstawicieli służb bezpieczeństwa w Europie dopiero wraca świadomość niebezpieczeństwa ze strony skrajnej lewicy - wyjaśnia profesor Ryszard Machnikowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Po przeciwnej stronie politycznej karuzeli znajduje się terroryzm skrajnej prawicy, ale ta na obszarze Unii Europejskiej nie dokonała w 2010 roku żadnego ataku. Co więcej, aresztowań wśród jej przedstawicieli również było niewiele. Zdaniem profesora Machnikowskiego wynika to z dobrej infiltracji środowiska prawicowego przez służby bezpieczeństwa. Europol dodaje także inne powody: brak spójności i koordynacji, a także niewielkie wsparcie społeczne. Wzrost liczby kłopotliwych dla Europy nielegalnych imigrantów (szczególnie intensywny z powodu arabskiej "wiosny ludów") w połączeniu z kryzysem gospodarczym i bezrobociem sprawiają, że wielu ekspertów obawia się, iż wybuch tego nurtu terroryzmu dopiero przed nami.

Groźni islamiści

W 2010 roku w związku z terrorystyczną działalnością islamistów zatrzymano 179 osób, co oznacza wzrost o 50% w porównaniu z rokiem poprzedzającym. Co ważne, w 2010 roku nie udało się im dokonać spektakularnego ataku. Przeprowadzili jedynie trzy niewielkie uderzenia. Ostatnie znaczące zamachy miały miejsce w 2007 roku w Wielkiej Brytanii (Londyn i Glasgow).

Nie należy jednak odbierać tych statystyk jako potwierdzenia karkołomnej tezy, że terroryzm islamski jest dla Europy mniej niebezpieczny niż chociażby separatyści. Zdaniem Europolu jest wręcz odwrotnie: "zagrożenie jest na wysokim poziomie i ma charakter zróżnicowany". - Zagrożenie to nie tylko ataki, lecz także sama aktywność - dodaje doktor Bartosz Bolechów, polski ekspert od terroryzmu.

Taką ocenę podzielają służby bezpieczeństwa, uznając islamistów ciągle za największe zagrożenie. Ci są bowiem zdeterminowani i starają się zabić jak najwięcej osób. - Separatyści i anarchiści stosują na ogół przemoc o małej skali, działają ciągle w tych samych regionach, przez co ludzie i władze przywykli do takiej sytuacji. Islamiści chcą zabić jak najwięcej osób, dlatego też są tak dużym zagrożeniem, i to nawet jeśli nie przeprowadzają zamachów. Stąd też ów dysonans pomiędzy niewielką liczbą faktycznych zamachów a utrzymującą się obawą przed tego rodzaju terroryzmem - komentuje dla "Polski Zbrojnej" Jeremy Binnie, ekspert Jane’s Terrorism and Insurgency Centre, zajmującego się analizami strategicznymi i bezpieczeństwem.

"To, że przez kilka ostatnich lat nie było ataków, to wynik połączenia pecha zamachowców z ich niekompetencją", diagnozują analitycy amerykańskiego instytutu RAND. Dodają przy tym, że do takiego stanu przyczyniła się również wyraźna poprawa efektywności służb, czego dowodem jest wspomniany 50-procentowy wzrost liczby aresztowań.

Co więcej, o 47% wzrosła liczba pojmań osób przygotowujących ataki. - Zachodnie służby bezpieczeństwa sądzą, że opanowały sytuację w tej kwestii, i w pewnym stopniu mają rację. Nie wiadomo jednak, jak wielu pozostaje w ukryciu tak zwanych śpiochów, a więc terrorystów czekających na rozkaz ataku - wyjaśnia profesor Machnikowski.

Z drugiej strony, większa liczba zatrzymań może nie być wynikiem poprawy efektywności służb bezpieczeństwa, lecz po prostu większej aktywności islamistów. Tak czy inaczej, sukcesów jest wiele, i gdyby nie funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, zamachów byłoby więcej. W 2010 roku przechwycono dużą liczbę ładunków wybuchowych. Chociażby w listopadzie, gdy w Wielkiej Brytanii odkryto wysłaną z Jemenu do Stanów Zjednoczonych bombę. W samej tylko Francji udaremniono 94 ataki islamskich terrorystów.

Warto podkreślić, że jedynie co piąty zatrzymany powiązany był z dużymi organizacjami międzynarodowymi. Pozostali to członkowie niewielkich samozwańczych grup zbrojnego dżihadu lub po prostu pojedynczy zamachowcy, których łączy ideologia. Rozproszenie utrudnia prewencję. Fakt ten potwierdza amerykański instytut RAND, ostrzegając, że coraz więcej lokalnych grup nawiązuje kontakty operacyjne z Al-Kaidą. Istnieje obawa, że to właśnie te niewielkie grupy lub samotni strzelcy - islamiści albo też motywowani polityką sfrustrowani ekstremiści będą w nadchodzących latach największą zmorą Europy.

Robert Czulda, "Polska Zbrojna"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)