Europejska stolica bazą szpiegów z Rosji
Para podejrzana o szpiegostwo na rzecz Rosji miała używać Lublany jako bazy wypadowej do działań w innych krajach - podają słoweńskie media. Ujawniono też więcej szczegółów na temat zatrzymanych w stolicy Słowenii.
Podejrzani zostali aresztowani w grudniu 2022 roku, ale informację o tym podano dopiero - wyjaśnia agencja STA. Jak podała Krajowej Agencji Wywiadu i Bezpieczeństwa (SOVA), para została zidentyfikowała we współpracy z partnerami z NATO i UE.
Firma dla zmyłki i argentyńskie paszporty
- Mogę potwierdzić, że nasze organy ścigania zatrzymały dwóch obcokrajowców i wszystko wskazuje na to, że są to członkowie obcego wywiadu - powiedział Andrej Benedejcic, doradca premiera Słowenii ds. bezpieczeństwa narodowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Scholz znów mówi: nie. "Będzie presja"
Według ustaleń mediów podejrzani mają dwoje dzieci, mieszkali na obrzeżach Lublany i posługiwali się sfałszowanymi argentyńskimi paszportami. Jako przykrywkę dla swojej działalności prowadzili agencję nieruchomości i sklep z antykami.
Dziennik "Delo" przekazał, że para zatrzymana została w biurowcu w okolicach Bezigradu.
Za szpiegostwo parze grozi więzienie
Prokuratura okręgowa w Lublanie potwierdziła, że wszczęła postępowanie przygotowawcze. Podejrzani zostali zatrzymani w areszcie i w przypadku uznania ich za winnych grozi im do ośmiu lat więzienia.
Pytana o sprawę minister spraw zagranicznych Słowenii Tanja Fajon określiła ją jako "bardzo poważną". - Ambasador Rosji nie został na razie wezwany do MSZ, a ministerstwo nie prowadzi obecnie żadnych działań związanych z aresztowaniem - dodała.
Źródła: PAP, "Delo"
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski