ŚwiatEuropejscy islamiści w Syrii. Realne zagrożenie dla Starego Kontynentu

Europejscy islamiści w Syrii. Realne zagrożenie dla Starego Kontynentu

W Syrii walczy od 600 do tysiąca islamistów z Europy. Większość z nich to biali konwertyci lub naturalizowani imigranci o muzułmańskich korzeniach. Już teraz wiele agencji bezpieczeństwa ostrzega, że powrót zaprawionych w bojach islamistów do europejskich domów może oznaczać przeniesienie świętej wojny do zachodniej Europy i USA. Magazyn "Foreign Policy" dotarł do dwóch dżihadystów ze Starego Kontynentu, którzy walczą w Syrii. Mężczyźni zdradzili powody zaangażowania się w wojnę oraz plany na przyszłość.

Europejscy islamiści w Syrii. Realne zagrożenie dla Starego Kontynentu
Źródło zdjęć: © AFP | Guillaume Briquet

Obaj mudżahedini zostali przepytani w dwóch innych miejscach, przy różnych okazjach. Rozmowy zostały przeprowadzone po angielsku, bo żaden nie potrafi płynnie porozumiewać się po arabsku. Nie chcieli ujawnić, z których krajów pochodzą. - Wystarczy, że jest to Europa - obaj tłumaczyli.

Wiadomo, że jeden z nich jest białym konwertytą, a drugi, choć urodzony na Starym Kontynencie, nie jest z pochodzenia ani Europejczykiem, ani Arabem. Podczas rozmowy obaj mieli zasłonięte twarze. - Wciąż chcę podróżować do mojej rodziny w Europie - wyjaśniał przyczyny jeden z nich.

Dżihad w kolorze blond

Abu Talal jest niebieskookim blondynem ubranym w czarną kominiarkę. Jak tłumaczy, przybył do Syrii by "wesprzeć mudżahedinów walczących przeciw Baszarowi (al-Asadowi)". Podczas rozmowy trzyma przy sobie karabin maszynowy, a za jego plecami wisi czarna flaga używana przez dżihadystów z Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie. Europejczyk tłumaczy, że związał się z organizacją, bo walczy z reżimem Asada, a oprócz tego próbuje rozciągnąć "islamski emirat" na terytorium Syrii.

Zapytany o to, dlaczego zachodni świat postrzega jego ugrupowanie jako terrorystyczne, nie kryje zdziwienia. - To zabawne, bo my nie zabijamy niewinnych ludzi tak, jak robią to siły Baszara. Cały świat myśli, że szariat jest zły, ale to nieprawda. My pomagamy ludziom... I zrobimy wszystko, bez względu na przeszkody, by ustanowić tutaj szariat - mówi.

Wolny strzelec na świętej wojnie

Abu Salman, drugi z Europejczyków, do których dotarło "Foreign Plicy", jest kimś w rodzaju wolnego strzelca dżihadu. Współpracuje z grupami, które akurat potrzebują jego usług. - Znam się na elektronice. Współpracuję z każdym, kto mnie potrzebuje. Nie przyłączyłem się do żadnej konkretnej grupy, bo ze względu na moje umiejętności jestem potrzebny wszystkim - mówi, dodając, że walczy głównie u boku Frontu al-Nusra, Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie czy Ahrar asz-Szam, czyli najbardziej radykalnych grup ekstremistycznych. - To najlepsi wojownicy Islamu - tłumaczy.

Europejczyk jest przekonany, że Amerykanie wkrótce wkroczą do Syrii. - Zaczną używać dronów. Gdy tylko pozbędziemy się Asada, Amerykanie wyślą tu swoją broń. Oczywiście będziemy ich zwalczać. Prorok, niech pokój będzie z nim, powiedział: "niewierni będą was zwalczać, jak zwalczali mnie", ale z woli Boga wygramy walkę. Nie wycofamy się, nawet jeśli zaatakują Amerykanie - mówi z przekonaniem.

Dżihadysta twierdzi, że świat źle postrzega starania mudżahedinów w walce o nowy kształt państwa syryjskiego. - Jeśli masz brodę, jeśli się modlisz, to jesteś uznawany za terrorystę. Świat zewnętrzny nas nie rozumie. Oni nie mają naszej mentalności. Nie wiedzą, czego my chcemy - mówi.

Czego chcemy?

Abu Salman kreśli jasną wizję Syrii w przyszłości. Jest przekonany, że reżim Asada upadnie, a po zwycięstwie jednej rebelii wybuchnie kolejna. Syryjczycy powstaną przeciwko islamskim radykałom. Jednak islamista jest przekonany, że z woli proroka i tą walkę uda się wygrać.

Co stanie się po ostatecznym zwycięstwie nad Asadem i świeckimi heretykami? Powstanie islamski emirat, w którym nie będzie miejsca dla chrześcijań, alawitów i islamskiej mniejszości szyickiej. - Muszą to zaakceptować. Ci, którzy tego nie zaakceptują zostaną wygnani albo sami będą mogli odejść - wyjaśnia Abu Salam.

A co jeśli wrócą do domu?

Europejskim dżihadystom napływającym do Syrii bacznie przyglądają się zachodnie agencje bezpieczeństwa, które obawiają się ich powrotu do domów. Zachodnie wywiady szacują, że w tej chwili w wojnie przeciwko Baszarowi al-Asadowi bierze udział od 600 do tysiąca bojowników z Europy. Ich główną motywacją jest religia. Większość to biali konwertyci lub naturalizowani imigranci o muzułmańskich korzeniach.

Zachód obawia się, że religijny ekstremizm oraz doświadczenie wojenne połączone z łatwością podróży z europejskim paszportem sprawi, że wkrótce europejscy mudżahedini zaczną działać w swoich ojczyznach. - Dżihadyści mogą powrócić jako część globalnego dżihadu do zachodniej Europy, a potencjalnie także do USA - tłumaczy dla "FP" Matthew Olsen z Narodowego Centrów Antyterrorystycznego w USA.

Czytaj więcej o werbowaniu Europejczyków przez islamistów: Dżihad dla każdego

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)