"European Voice": Rosja otwiera nowe fronty w wojnie hybrydowej z Zachodem
Ukazujący się w Brukseli tygodnik "European Voice" pisze w najnowszym numerze o otwieraniu przez Rosję nowych frontów w "wojnie hybrydowej przeciwko Zachodowi". Demaskuje rozmaite aspekty rosyjskiej propagandy oraz wskazuje na pewną bezradność Zachodu. Gazeta jednocześnie podkreśla, że "kraje frontowe", a wśród nich Polska, przeczuwają kłopoty, "chociaż nie wiedzą jeszcze, jakie, gdzie, ani kiedy".
27.11.2014 19:25
"Idealni adwersarze stosują taktykę, której oczekujemy jako część strategii, którą rozumiemy i działają według terminarza, który daje nam mnóstwo czasu na reakcję. Reżim Władimira Putina nie jest głupi i nie robi żadnej z tych rzeczy" - wskazuje autor Edward Lucas i wyjaśnia różnice między priorytetami Zachodu i Moskwy. W odróżnieniu od Zachodu rosyjski reżim "jest gotów zaakceptować trudności gospodarcze, podejmować ryzyko i kłamać umiejętnie i bezwstydnie".
Zdaniem tego znawcy spraw rosyjskich zbija to z tropu zachodnich przywódców, "oddanych idei multilateralnego, rządzącego się regułami świata", w którym do decyzji dochodzi się przez dialog, a nie przez konfrontację.
Tygodnik pisze, że "wielkim składnikiem wojny hybrydowej szalejącej obecnie w Europie jest propaganda". Przypomina, że na forum ONZ w Nowym Jorku Rosja próbowała ostatnio oczernić swych oponentów jako "cichych hitlerowców", forsując głosowanie nad rezolucją w sprawie "gloryfikacji nazizmu".
"EV" podkreśla, że "słowa te mają specjalne znaczenie w kremlowskim leksykonie dezinformacji". Mówienie o "nazizmie" służy obciążaniu ofiar sowieckiej agresji z czasów wojny winą za ich nieszczęście - wskazuje tygodnik.
"Jeśli ktoś, tak jak Finlandia i państwa bałtyckie, dostaje się między sowiecki młot i nazistowskie kowadło (...) musi być bezwarunkowo wdzięczny ludziom, którzy walili młotem i nie skarżyć się, że to oni umieścili cię najpierw na kowadle. Jeśli opłakujesz swe własne straty, nie mówiąc już o okazywaniu szacunku swoim własnym żołnierzom, gloryfikujesz nazizm" - rozwija tę myśl "EV".
Tygodnik odnotowuje, że Putin "usprawiedliwia teraz nawet pakt Mołotow-Ribbentrop". Zwraca też uwagę, że niektórzy ludzie naprawdę gloryfikujący nazizm, tacy jak członkowie Złotej Jutrzenki w Grecji, "wydają się być zagorzałymi putinistami".
"EV" pisze, że "Stany Zjednoczone, Kanada i Ukraina słusznie zagłosowały przeciwko tej cynicznej próbie eksploatowania do celów politycznych tego najbardziej mrocznego okresu w historii Europy" i dodaje nie bez ironii, że "większość pozostałych krajów zachodnich odważnie wstrzymała się od głosu".
Za inny front na prowadzonej przez Rosję wojnie informacyjnej uznał autor artykułu "tajemniczą rosyjskojęzyczną organizację propagandową w Estonii, Łotwie i na Litwie, zwaną Baltnews". "EV" wskazuje, że nie wiadomo, kto jest właścicielem Baltnews i kto pisze ukazujące się tam, wypaczone czasem materiały. Tygodnik dodaje, że równocześnie renomowane media, takie jak Delfi, borykają się z atakami cybernetycznymi na ich serwery. Wyraża opinię, że prawda ma kłopoty z przedostaniem się do opinii publicznej, podczas gdy kłamstwa są rozpowszechniane swobodnie.
Wśród innych aspektów rosyjskiej wojny hybrydowej "EV" wymienia korzystanie z fałszywych placówek badawczych, wywoływanie sztucznej paniki na rynkach finansowych, podsycanie animozji etnicznych i regionalnych oraz korupcję.
Zdaniem tygodnika właśnie korupcja jest szczególnie skuteczna, ponieważ ma podwójny efekt - przekupując polityków, partie polityczne i osobistości oficjalne kupuje się wpływy, a jednocześnie podważa zaufanie opinii publicznej do prawości systemu.
"Ale największą wojną jest wojna nerwów" - pisze "EV" i dodaje, że Zachód jest zdolny do "wybuchów potępienia, ale nie ma siły woli do długotrwałej konfrontacji". Tygodnik odnotowuje, że sprawa zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad wschodnią Ukrainą "spadła z międzynarodowej agendy" i że coraz mniej mówi się o dalszych sankcjach przeciwko Rosji za "wojnę Kremla na Ukrainie".
"Państwa frontowe - zwłaszcza republiki bałtyckie, ale także Polska, Gruzja i Mołdawia - coraz bardziej przeczuwają, że je także czekają kłopoty, chociaż nie wiedzą, jakie, gdzie, ani kiedy. Wiedzą jednak, dlaczego" - konkluduje "European Voice".