Europarlamentarzyści z PO oszukiwali przy głosowaniu? Beata Gosiewska zdradza kulisy debaty w PE
Parlament Europejski przyjął kolejną rezolucję ws. Polski. Czy można było tego uniknąć? Wątpliwości swoją wypowiedzią wprowadziła europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Gosiewska. Zasugerowała, że przedstawiciele Platformy Obywatelskiej nabrali pozostałych członków PE. Jeden z nich miał oddać głos nie tylko za siebie.
- Kiedy rano wchodziłam do europarlamentu, słyszałam naradę polskich zdrajców. Jeden z nich mówił, że „nie będzie nas w tym głosowaniu, są różne metody wyjęcia karty i inne”. Widziałam potem, jak jeden z nich wyciągał kartę - powiedziała Gosiewska w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Choć zdecydowała się na te dość poważne zarzuty, nie chciała powiedzieć nic więcej.
Zapytana, kto udzielał takich instrukcji, podkreśliła, że "nie chce tego teraz ujawniać".
Debata okiem Gosiewskiej
Europosłanka PiS skomentowała nie tylko głosowanie, ale też poprzedzającą je dyskusję. Jak ją ocenia? Jej zdaniem to "pseudodebata" i "strata czasu", a z samej rezolucji nic nie wynika. - To był dwugodzinny seans nienawiści - oceniła. Jej zdaniem politycy z PE "celowo nękają rząd PiS, który nie wpisuje się w ten nurt lewicowo-liberalny". - Z tego właśnie powodu jesteśmy prześladowani. Jest to pewna forma dyktatury europejskiej - zaznaczyła.
"Kłamstwo i obłuda" - tymi dwoma słowami Gosiewska podsumowała debatę, która jej zdaniem pokazała, ze "w Unii Europejskiej brakuje dziś demokracji".
Powiedziała też, że prof. Legutko był atakowany. - Nie chcieliśmy być chłopcami do bicia - dodała.
Zobacz: Europosłowie o praworządności w Polsce. Legutko kontra Lewandowski
Gosiewska odniosła się też do kontrowersji związanych z Marszem Niepodległości. - Potomkowie nazistów oskarżają Polaków o neonazizm! Ci ludzie odbierają nam nawet prawa do świętowania odzyskania niepodległości. Wykorzystuje się dla tego celu kilku prowokatorów, którzy weszli z jakimiś banerami. Celowo niszczy się wizerunek Polski, a wszystko to inspirowane jest przez zdrajców z naszego kraju - mówiła.
Na koniec europosłanka PiS przyznała, że czeka na wybory do Parlamentu Europejskiego. Jak dodała, ma nadzieję, że "społeczeństwa europejskie nareszcie się obudzą i nie będą chciały być w taki sposób traktowane przez elity europejskie".
Źródło: wPolityce.pl/WP