"ETA nie przeprowadziła zamachów z 11 marca"
Po 8 miesiącach śledztwa hiszpańska policja nie znalazła żadnych dowodów na istnienie związków między baskijską organizacją terrorystyczną ETA a zamachami w Madrycie z 11 marca - wynika z 300-stronicowego policyjnego raportu, który opublikował dziennik "El Pais".
Jak wynika z raportu - żaden ślad nie prowadził do ETA. Dokument wskazuje natomiast na przypuszczalny bezpośredni udział w zamachach 10 do 13 terrorystów islamskich, którzy 11 marca wsiedli do pociągów, aby podłożyć tam bomby.
Według "El Pais", jeden ze świadków, którego nazwiska policja nie ujawnia ze względów bezpieczeństwa, zeznał, iż organizatorem zamachów w Madrycie był "Amer, rezydent we Francji, który przez jakiś czas przebywał w Afganistanie". Policja sądzi, że chodzi o Amera el-Azizi, szefa Al-Kaidy w Europie.
Tuż po zamachach w Madrycie, ówczesny centroprawicowy rząd premiera Aznara twierdził, że za masakrą stoją separatyści z baskijskiej ETA, nie zaś terroryści islamscy. Opozycja oskarżyła Aznara o umyślne wprowadzanie w błąd opinii publicznej, aby nie stracić w oczach wyborców przed zbliżającymi się wtedy wyborami parlamentarnymi.
Według opozycji, władza chciała ukryć, że zamachy są odwetem za wysłanie wojsk hiszpańskich do Iraku, co rząd zrobił pomimo sprzeciwu ogromnej większości społeczeństwa. W rezultacie oskarżeń ze strony opozycji, konserwatyści przegrali wybory 14 marca, a władzę przejął socjalistyczny rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero, który szybko wycofał wojska z Iraku.
Konserwatyści do tej pory twierdzą, że poszlaki wskazują na związki między terrorystami ETA i terrorystami islamskimi w planowaniu bądź przeprowadzeniu zamachów w Madrycie i oskarża socjalistów o "utrudnianie śledztwa".
W wyniku zamachów terrorystycznych przeprowadzonych 11 marca w 4 pociągach na stacjach w Madrycie zginęło ponad 190 osób, a ponad 1900 odniosło rany.
Grażyna Opińska