Turcja wkracza do gry. "I nic im nie zrobicie"

Wołodymyr Zełenski podziękował prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoganowi za aktywny udział w przywróceniu umowy zbożowej z Rosją. - Władimir Putin ma niewielkie możliwości nacisku na Turcję, a jego pozycja jest słabiuteńka - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski.

Recep Tayyip Erdogan i Władimir Putin
Recep Tayyip Erdogan i Władimir Putin
Źródło zdjęć: © East News | ATTA KENARE
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Kiedy Rosjanie zapowiedzieli, że wycofują się z umowy w sprawie przewozu zboża z Ukrainy, do akcji wkroczyli Turcy. Oznajmili, że ich statki i tak będą pływać po Morzu Czarnym. "I nic im nie zrobicie" - powiedział Andrij Kłymenko, kierownik Grupy Monitoringowej Instytutu Czarnomorskich Badań Strategicznych, który regularnie monitoruje ruchy statków wokół Krymu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosyjski resort obrony poinformował, że otrzymał od Ukrainy zapewnienia, że Kijów nie będzie wykorzystywał korytarza zbożowego do działań bojowych. Wysoki rangą przedstawiciel władz ukraińskich, który chciał pozostać anonimowy, powiedział agencji Reutera, że decyzja Moskwy o niezrywaniu umowy to głównie skutek tureckiej presji na Rosję.

Wołodymyr Zełenski w środowej rozmowie telefonicznej podziękował prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoganowi za aktywny udział w przywróceniu umowy zbożowej z Rosją.

"Celem jest zmuszenie Ukrainy do ustępstw"

Daniel Szeligowski, analityk PISM, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "szantaż zbożowy nie jest wymierzony jako tako w Ukrainę". - Wymierzony jest w państwa trzeciego świata i szerszą społeczność międzynarodową. Władimir Putin straszy Zachód potencjalnym kryzysem żywnościowym, licząc, że będzie mógł tego użyć jako instrumentu nacisku - mówi.

- Celem jest zmuszenie Ukrainy do ustępstw. Putin rozumie, że się to nie udaje. Widzi, że na Zachodzie pojawiają się pewne środowiska, które mówią o rozmowach pokojowych z Rosją i to przede wszystkim do nich skierowany jest ten szantaż - dodaje.

"Putin jest coraz bardziej izolowany"

Przypomnijmy, prezydent Turcji Recep Erdogan przekazał w środę, że niemiecki kanclerz Olaf Scholz zmienił swoje stanowisko w sprawie Rosji i uznał, że należy dojść do porozumienia z Władimirem Putinem, by zakończyć wojnę w Ukrainie. Do sprawy na Twitterze odniósł się były szef fińskiego wywiadu, generał Pekka Toveri: "Szykuje się nowy pakt Ribbentrop-Mołotow?".

- Jak najszybsze doprowadzenie do pokoju jest nie do przyjęcia ze strony Ukrainy. Erdogan prezentuje się jako facet, który rozmawia z Putinem, rozmawia z Zełenskim, Scholzem, każdym. A Putin jest coraz bardziej izolowany i ma niewielkie możliwości nacisku na Turcję - uważa były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Rosjanie, spotykając się z oporem, robią krok do tyłu"

- W przypadku Turcji sprawa jest skomplikowana. Ten kraj bardzo mocno zainwestował w umowę zbożową. Zależy mu na niej nie tylko z powodów politycznych, ale i ekonomicznych. Turcja była jednym z tych państw, do których trafiało najwięcej ukraińskiego zboża. Mówimy więc o interesach gospodarczych Turcji. Dlatego też dowiodła rosyjskiego blefu. Powiedzieli: sprawdzam i Rosjanie musieli się pod presją polityczną wycofać - podkreśla Szeligowski.

Szeligowski dodaje, że alternatywą byłoby to, że Rosja, na oczach świata, atakowałaby statki handlowe, które wiozłyby zboże. - Pewnie mieściłoby się to w granicach rosyjskiej logiki, ale w tym momencie jest już jasne, że to Rosja jest odpowiedzialna za ewentualny kryzys żywnościowy, więc to byłyby zbyt duże straty polityczne i wizerunkowe dla Rosji. Nawet w Afryce - zaznacza ekspert.

Z tej sytuacji wypływają dwa wnioski. - Po pierwsze Rosja, jeśli spotyka się z presją polityczną czy militarną, jest w stanie zrobić krok do tyłu. Komentarze, że z tym krajem trzeba ostrożnie, że nie należy prowokować, po raz kolejny okazały się błędne. Rosjanie zawsze spotykając się z oporem, robią krok do tyłu. Pozwalamy im na bardzo wiele, więc osiągają sukcesy - mówi Szeligowski.

- Wniosek drugi jest taki, że Putin sam potrafi znaleźć sposób na zachowanie twarzy w takiej sytuacji, bo kontroluje przestrzeń informacyjną w Rosji. Może wymyślać każdy dowolny, najbardziej absurdalny sposób, by ten krok uzasadnić. Teraz jest tym informacja, że Rosja miała uzyskać od Ukrainy gwarancję bezpieczeństwa, że nie będzie wykorzystywać korytarza zbożowego do celów militarnych. Jest to stwierdzenie o tyle bzdurne, że Ukraina nigdy tego nie robiła - podkreśla.

I zaznacza, że to wymówka Putina skierowana do wewnątrz Rosji. - Ma to po prostu dowodzić celowości kroku w tył. Że to nie wycofanie pod wpływem presji, ale to kwestia porozumienia - dodaje.

"Pozycja Putina jest słabiuteńka"

Były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "Turcy próbują zaprezentować siebie jako mocarstwo, które jako jedyne może wpłynąć na zakończenie wojny Rosji z Ukrainą".

- Turecka postawa, kiedy Rosjanie powiedzieli, że zawieszają umowę zbożową, jest bardzo czytelnym pokazaniem, że Turcja ma w tej grze więcej atutów niż Rosja. Rosjanie są w sytuacji bez wyjścia, bo Turcja jest dla nich jedynym oknem do świata zachodniego. Tam Rosjanie jeżdżą na wczasy, zainwestowali mnóstwo pieniędzy, jest ogromny handel rosyjsko-turecki. Turcja służy prawdopodobnie jako kraj, który pozwala ominąć Rosji embargo na niektóre towary - wylicza Nowakowski. W jego ocenie w tym wypadku pozycja Putina jest "słabiuteńka".

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjaukraina
Wybrane dla Ciebie