Engelking kolejnym świadkiem w śledztwie ws. śmierci Blidy
Trzy godziny trwało przesłuchanie byłego zastępcy prokuratura generalnego Jerzego Engelkinga w łódzkiej prokuraturze okręgowej. Zeznawał on jako świadek w śledztwie w sprawie okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy.
21.01.2008 | aktual.: 21.01.2008 15:13
Jerzy Engelking nie chciał zdradzić szczegółów przesłuchania. Mogę powiedzieć tylko, że był to mój obowiązek - zaznaczył były zastępca prokuratura generalnego.
Także prokuratura zasłaniając się dobrem postępowania nie ujawnia, w sprawie jakich okoliczności został przesłuchany, ani szczegółów jego zeznań. Mogę jedynie powiedzieć, że świadek posiada informacje w tej sprawie i dlatego został wezwany - stwierdził prok. Rafał Sławnikowski.
We wtorek jako świadek ma zostać przesłuchany były szef delegatury ABW w Katowicach Rafał Śliwiński.
W sierpniu ub. roku "Newsweek" ujawnił, że decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach w lutym tego roku została Monika Śliwińska, której mężem jest szef - od października 2006 r. - katowickiej delegatury ABW. Ziobro nie widział żadnych przeszkód, dla których prezesem sądu nie mogłaby być żona szefa miejscowej delegatury Agencji.
Śliwiński był zaangażowany w kwietniową akcję wobec Barbary Blidy. Jego nazwisko pada np. w protokołach z przesłuchań prokuratorów. Według ujawnionych przez media zeznań b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, na naradzie u premiera Jarosława Kaczyńskiego, przed akcją u Blidy szef policji Konrad Kornatowski i Kaczmarek mieli mówić premierowi, że nie ma mocnych dowodów przeciw niej. Ziobro przekonywał, że są. Ówczesny szef ABW Bogdan Święczkowski miał zapewnić, że sąd zgodzi się aresztować Blidę. Nie po to zmienialiśmy ludzi w sądzie, żeby teraz jej nie aresztowali - miał mówić Święczkowski.
Dotąd w śledztwie łódzcy prokuratorzy przesłuchali w charakterze świadków kilkadziesiąt osób. Wśród nich pięciu uczestników narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego dotyczącej m.in. postępowań w sprawie mafii węglowej.
Przesłuchani zostali m.in. ówczesny naczelny prokurator wojskowy Janusz Szałek, b. szef ABW Bogdan Święczkowski, b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek, b. szef policji Konrad Kornatowski i szef CBA Mariusz Kamiński. O ich przesłuchanie wnioskował pełnomocnik rodziny Blidów, mec. Leszek Piotrowski.
Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek kilkanaście dni temu po swym przesłuchaniu w Łodzi powtórzył, że podczas narady krytykował pomysł zatrzymania Blidy i mówił, że nie było do tego podstaw i dowodów. Według niego, były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości w tej sprawie. Część jego informacji miał potwierdzić Kornatowski. Co innego utrzymywali kilka miesięcy temu inni uczestnicy narady: minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Święczkowski, Szałek i Kamiński. Mówili oni, że Kaczmarek nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń w sprawie Blidy.
Co ci trzej ostatni zeznali w prokuraturze nie wiadomo, bowiem śledczy nie ujawniają informacji z przesłuchań zasłaniając się tajemnicą i dobrem postępowanie.
Prokuratura odmawia dotąd informacji, czy i kiedy ewentualnie zostaną przesłuchani w charakterze świadków Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro. Na razie nie wiadomo też, czy przesłuchani - na wniosek mec. Piotrowskiego - zostaną także prezydent Lech Kaczyński oraz b. poseł, detektyw Krzysztof Rutkowski.
25 kwietnia ub.r. była posłanka SLD, b. minister budownictwa Barbara Blida popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem. Okoliczności planowanego zatrzymania oraz śmierci Blidy bada łódzka prokuratura okręgowa. Śledztwo ma ustalić, czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW i czy popełniono przestępstwo w tej sprawie.
Dotąd w śledztwie jest jeden podejrzany. Zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych prokuratura przedstawiła funkcjonariuszowi katowickiej delegatury ABW Grzegorzowi S., który kierował akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu. Według śledczych, Grzegorz S. nie sprawdził, czy b. posłanka miała broń palną i nie wydał pozostałym funkcjonariuszom ABW polecenia przeszukania jej w celu sprawdzenia czy posiada ona broń i ewentualnego jej odebrania. Oficerowi grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura nie ujawnia, czy przyznał się on do stawianego zarzutu.
Łódzcy prokuratorzy nie udzielają informacji, czy zarzuty w tej sprawie usłyszą także inne osoby, w tym kolejni funkcjonariusze ABW. W ocenie pełnomocników rodziny Blidów, zarzuty powinna usłyszeć także funkcjonariuszka ABW, która miała pilnować Blidy w łazience.