Elizabeth Taylor nie żyje
Znana aktorka Elizabeth Taylor zmarła w wieku 79 lat - informuje TV ABC. Niezapomniana "Kleopatra" i młoda bohaterka filmu "Lassie wróć" odeszła w środę rano - informują amerykańskie media. Taylor była laureatką dwóch Oscarów za rolę Glorii Wondrous w "BUtterfield 8" w 1961 r. i za rolę Marthy w "Kto się boi Virginii Woolf?" w 1967 r.
Zobacz galerię: Odeszła słynna Kleopatra
W lutym 2011 r. Taylor trafiła do szpitala Cedras-Sinai Medical Center w Los Angeles z objawami chronicznej niewydolności serca. Prawdopodobnie to właśnie było przyczyną śmierci aktorki - informuje TMZ.com. Portal ten informuje, że aktorka najprawdopodobniej zostanie pochowana w Los Angeles.
Liz Taylor, z pochodzenia Angielka, urodziła się w 1932 roku w Hampstead. Do siódmego roku życia mieszka w USA. Tam jako dziecko debiutowała na ekranie w filmie "Powrót Lassie". Potem przyszły kolejne role w filmach "Ojciec narzeczonej" i "Miejsce na słońcu". Elizabeth Taylor grała w ponad 60. filmach.
Najlepszy okres jej kariery zawodowej przypadł na lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte. Wystąpiła wówczas w tak głośnych tytułach jak: "Olbrzym", u boku Jamesa Deana, "Poskromienie złośnicy", "Ivanhoe" "Butterfield 8" nagrodzonym Oscarem, "Kleopatra", "Kotka na gorącym, blaszanym dachu", "Kto się boi Virginii Woolf?", za który dostałą drugiego Oscara i "Haiti - wyspa przeklęta". W czterech ostatnich filmach partnerowała swojemu ówczesnemu mężowi - Richardowi Burtonowi. Dwukrotnie łączyła się z nim węzłem małżeńskim, lecz nie były to udane związki.
Sukcesy ekranowe Liz Taylor nigdy nie szły w parze z powodzeniem w życiu osobistym. W latach siedemdziesiątych aktorka zmagała się w nałogiem alkoholowym i dzięki wielomiesięcznej kuracji odwykowej udało jej się z niego wyjść. Sukcesem zakończyła się też walka ze znaczną nadwagą. Ośmiokrotnie była mężatką. Przyjaźniła się z Królem Popu Michaelem Jacksonem.
Od wielu lat Taylor pojawiała się na ekranie sporadycznie, między innymi w filmach "Błękitny ptak" i "Nocne widma". Częściej można ją było zobaczyć w telewizyjnych programach rozrywkowych. Oprócz pracy aktorskiej zajmowała się publikowaniem wspomnień i działalnością charytatywną. Ostatnią rolę zagrała w 1994 roku w filmie "Flinstonowie".
Elizabeth Taylor była podziwiana także z powodu urody, niezwykłych fiołkowych oczu, hebanowych włosów i alabastrowej cery.
"Odeszła wielka gwiazda"
- Odeszła wielka gwiazda, jedna z ostatnich wielkich aktorek Hollywood w starym stylu. Stworzyła kilka ciekawych kreacji filmowych, jednak sceną, na której rozgrywała swoje najlepsze role było samo życie - powiedział o zmarłej aktorce Andrzej Kołodyński, krytyk filmowy, który w 1978 roku opublikował biografię Elizabeth Taylor,
- W jej życiu, jak w największej hollywoodzkiej produkcji, wszystko było gigantyczne: kariera, pieniądze, miłość. Kolejne śluby, rozwody, skandale, wspaniałe stroje, kosztowna biżuteria aktorki - to wszystko przez dekady zajmowało pierwsze strony plotkarskich rubryk w Hollywood, odkąd fiołkowooka dziewięciolatka po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w filmie "There's One Born Every Minute" z 1942 roku, choć prawdziwą sławę przyniosła jej rola Priscilli w "Lassie, wróć" z 1943 roku - wspomina Kołodyński.
- Nie uważam Taylor za wielką aktorkę, choć stworzyła kilka interesujących kreacji. Najbardziej cenię jej rolę w "Kto się boi Virgini Woolf" z 1966 roku, gdzie w kreacji Marthy po raz pierwszy pozwoliła sobie być brzydką na ekranie. Ciekawa też była jej kreacja w "Olbrzymie" z 1956 roku obok Jamesa Deana, który zginął tuż po zakończeniu zdjęć do tego filmu. Możliwości aktorskie Taylor można docenić oglądając na przykład "Kotkę na gorącym blaszanym dachu" z 1958 roku a także ekranizację szekspirowskiego "Poskromienia złośnicy", gdzie zagrała u boku swojego męża Richarda Burtona - powiedział krytyk filmowy.