ŚwiatEkspert: Sytuacja na Ukrainie i stosunki z Rosją wpłyną na wrześniowy szczyt NATO

Ekspert: Sytuacja na Ukrainie i stosunki z Rosją wpłyną na wrześniowy szczyt NATO

Ostatnie wydarzenia na Ukrainie pozwalają przewidywać, że stosunki NATO z Rosją zdominują wrześniowy szczyt NATO - ocenia wiceprzewodniczący Rady Wykonawczej Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, były ambasador Polski przy NATO Jerzy Maria Nowak.

Ekspert: Sytuacja na Ukrainie i stosunki z Rosją wpłyną na wrześniowy szczyt NATO
Źródło zdjęć: © AFP | Yana Lapikova

23.07.2014 08:45

Jeszcze na początku roku spodziewano się, że obrady przywódców państw sojuszu zdominują sprawy przyszłości NATO po zakończeniu operacji ISAF w Afganistanie i zaangażowanie sojuszu w przyszłą misję doradczą.

- Fundamentalne zmiany sytuacji międzynarodowej mogą wpłynąć na wcześniej ustalony porządek dnia szczytu. Są one spowodowane niebezpiecznym kursem polityki prezydenta Putina - aneksją Krymu oraz ingerencją w wewnętrzne sprawy Ukrainy, a nawet agresją wobec tego kraju - powiedział Nowak. Dodał, że "stosunki z Rosją na pewno będą jednym z najważniejszych, jeśli nie kluczowym tematem szczytu w Walii".

Nowak podkreślił, że "większość sojuszników interpretuje kurs Rosji jako naruszenie podstaw istniejącego ładu międzynarodowego, opartego na Karcie Narodów Zjednoczonych, helsińskim Akcie Końcowym KBWE oraz porozumieniach dotyczących redukcji sił zbrojnych i zbrojeń konwencjonalnych w Europie".

- Te wydarzenia powinny być uwzględnione w nowym podejściu do sposobów realizacji koncepcji strategicznej NATO z Lizbony - ocenił ambasador. Uznała ona NATO za zasadnicze źródło stabilności; zawierała też zapowiedź budowy sojuszniczego systemu obrony przeciwrakietowej i gotowość do współpracy w tej dziedzinie z Rosją.

Zwrócił uwagę na opinię - wyrażoną w wystąpieniach premiera i ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii - że trzeba dokonać rewizji strategicznych porozumień z Rosją, opartych na porozumieniu rzymskim z 2002 r., które reguluje relacje NATO-Rosja.

Jednym z istotnych elementów tego porozumienia było przyrzeczenie, że nowe państwa członkowskie sojuszu nie będą na swoim terytorium rozmieszczać "znaczących" sił zbrojnych i instalacji wojskowych ani broni nuklearnej. Według Nowaka zapewnienie to "powinno być przedmiotem rozważań i ewentualnych decyzji".

Jak dodał, stosunki NATO-Rosja "będą bez wątpienia rozpatrywane w kontekście potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa państwom brzegowym sojuszu, nie tylko państwom bałtyckim, ale także np. Rumunii i innym krajom".

- Nie ma co prawda zgody co do stopnia zagrożenia, ale zarysowuje się zrozumienie, że sprawy bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej trzeba poważnie przedyskutować - zauważył.

- Co to konkretnie oznacza dla Polski? Jeżeli chodzi o stronę praktyczną, Polska uważa, że trzeba podjąć bardziej zdecydowane kroki wobec agresywnych działań Federacji Rosyjskiej. Aby polityka wobec Rosji nie sprowadzała się do przekonania - formułowanego przez kanclerz Merkel - że nie ma alternatywy dla dialogu z Putinem. Uważam, że alternatywa polega na tym, by prowadzić wobec Rosji politykę dwutorową: zdecydowanie przeciwstawiać się agresywnym zamiarom Moskwy i skłaniać Rosję do stosowania się do ogólnie obowiązujących norm międzynarodowych przy jednoczesnym dialogu tam, gdzie jest to możliwe i potrzebne - powiedział wiceszef SEA.

Polska formułuje postulat zwiększenia obecności wojskowej sojuszu na obszarze Polski i krajów bałtyckich. Chodzi o niekoniecznie znaczne siły, ale o stałą obecność. Kolejny postulat dotyczy zwiększenia ilości ćwiczeń przygotowujących do reakcji na zagrożenia o charakterze terytorialnym i konwencjonalnym. - To nie znaczy, że jesteśmy gotowi zrezygnować z ekspedycyjnych form działania, ważnych dla niektórych sojuszników, zaangażowanych np. w operacje przeciw terrorystom i nielegalnym przerzutom ludzi na Morzu Śródziemnym - podkreślił Nowak.

- Wreszcie, powinniśmy zadbać, aby nasze plany działań na wypadek zagrożenia, 'ewentualnościowe', były żywymi, stale aktualizowanymi dokumentami - dodał.

Jego zdaniem sojusz musi się też zastanowić nad konsekwencjami tzw. wojny podprogowej - poniżej progu regularnego konfliktu zbrojnego - odmiennej od wojny konwencjonalnej, prowadzonej przez dywersję, ataki cybernetyczne, nasyłanie najemników, przerzucanie broni - "tak jak to ma w tej chwili miejsce przeciw Ukrainie".

- Trzeba będzie się też zastanowić, na czym powinno polegać odstraszanie wojskowe, gdyby doszło do kontynuacji tej polityki, którą obecnie prowadzi Rosja - ocenił Nowak.

Przypomniał, że Polska opowiada się za zasadą rebus sic stantibus - oznacza to, że "pewne zobowiązania wobec Rosji przestają obowiązywać wobec zasadniczej zmiany warunków, choć nie wszyscy sojusznicy podzielają to zdanie".

Jak powiedział Nowak, nie zgadzają się przede wszystkim Niemcy, choć i tam widać dwugłos - różnią się stanowiska kanclerz Angeli Merkel i szefa MSZ Franka Waltera Steinmeiera.

Wpływ kryzysu ukraińskiego na bezpieczeństwo w Europie i szczyt NATO w Newport były tematami spotkania szefa BBN Stanisława Kozieja z ekspertami państw Trójkąta Weimarskiego, które odbyło się na początku lipca. Przedstawiciele Niemiec i Francji wyrazili wtedy pogląd, że wzmacnianie wschodniej flanki NATO już się dokonuje przez ćwiczenia i zwiększenie sił zaangażowanych w misję nadzoru nad przestrzenią powietrzną państw bałtyckich. Prezes Federalnej Akademii Polityki Bezpieczeństwa (BAKS) Hans-Dieter Heumann zastrzegał, że rozważając stałe rozmieszczenie sił sojuszu na jego wschodnich obrzeżach, trzeba uwzględniać porozumienia NATO-Rosja w tej sprawie. Szef BBN wskazał natomiast, że Rosja sama naruszyła zapisy tego aktu, anektując część Ukrainy i siłą zmieniając granice w Europie.

Zdaniem Nowaka za wcześnie na spekulacje, czy zestrzelenie samolotu pasażerskiego nad Ukrainą będzie głównym tematem rozmów, bowiem do rozpoczęcia szczytu, zaplanowanego na 4-5 września, mogą się pojawić nowe ustalenia dotyczące katastrofy. - Na pewno jednak będą rozmowy na temat skutków zestrzelenia samolotu dla bezpieczeństwa sojuszu i Europy - uważa Nowak.

Według szefa BBN zestrzelenie malezyjskiego samolotu będzie bodźcem, który zmieni podejście zachodnich sojuszników do konfliktu na Ukrainie; będzie także argumentem za staraniami Polski o wzmocnienie wschodnich rubieży sojuszu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)