Ekspert zapowiada koniec IV fali. Chyba że wejdzie Omikron
Województwa śląskie i dolnośląskie najgorsze mają jeszcze przed sobą, jeżeli chodzi o pandemię. Patrząc jednak na całą Polskę, znajdujemy się już na szczycie IV fali epidemii. - Do przełomu grudnia i stycznia w Polsce zostanie osiągnięty próg odporności stadnej, co będzie oznaczać koniec obecnej fali zachorowań - mówi w rozmowie z WP dr Franciszek Rakowski, twórca prognoz epidemicznych z ICM UW. Choć zaraz też zastrzega, że sytuację może zmienić Omikron.
06.12.2021 17:00
- Jesteśmy na szczycie fali zakażeń wirusem SARS-CoV-2. Wkrótce powinniśmy zacząć obserwować szybkie spadki średniej tygodniowej liczby zakażeń. Liczba infekcji spada już na Lubelszczyźnie i Podlasiu, a w poniedziałek widać już spadek na Mazowszu - powiedział WP dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Według rozmówcy przed szczytem IV fali znajdują się jeszcze województwa śląskie i dolnośląskie, zamieszkane łącznie przez 7,4 mln ludzi. Infekcje z tych regionów będą jeszcze przez jakiś czas ciążyć na raportach publikowanych przez MZ.
Pod koniec roku 90 proc. Polaków będzie mieć odporność
- Poziom odporności, immunizacji społeczeństwa (przez szczepienie lub infekcję) wynosi już około 85-87 proc. Na przełomie grudnia i stycznia zostanie osiągnięty próg odporności stadnej, szacowany na 90-93 proc. To będzie kres obecnej epidemii - mówi dalej dr. Rakowski.
- Będą się jeszcze zdarzać reinfekcje, ale to już z mniejszym natężeniem. W lutym i marcu nie grozi nam już kolejna fala. Jeśli pojawią się infekcje wywołane wariantem Omikron, to powinniśmy określać to jako nową epidemię, a nie V falę aktualnego zdarzenia epidemicznego - komentuje.
IV fala epidemii. Spadek zakażeń to nie koniec problemów
Jednak ekspert ICM UW przewiduje, że nawet opadająca fala zakażeń odbije się na sytuacji w szpitalach. Przypomnijmy, że u części osób zakażonych koronawirusem dopiero po pewnym czasie występują objawy, a choroba rozwija się do tego stopnia, że potrzebna jest pomoc w szpitalu.
- Nadal będzie rosła liczba osób hospitalizowanych. Ten najtrudniejszy moment wypadnie przed świętami Bożego Narodzenia - przewiduje dr Rakowski.
Z napływem chorych na COVID-19 zmagają się właśnie szpitale woj. śląskiego. - W ciągu ostatniej doby przyjęliśmy 20 pacjentów. To dużo jak na szpital tymczasowy dysponujący 144 łóżkami. Jednocześnie zajętych jest 12 stanowisk respiratorowych - podała Jolanta Wołkowicz, rzecznik prasowa z Górnośląskiego Centrum Medycznego, które prowadzi szpital tymczasowy w Pyrzowicach (śląskie). Podkreśliła, że zwolnione miejsca po osobach wypisanych lub zmarłych są od razu zajmowane przez nowych pacjentów.
W poniedziałek rano do danych o epidemii odniósł się wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. W rozmowie z TVP Info ocenił, że "pandemia osiągnęła pewną stabilizację".