Po rozmowach USA‑Rosja. "Przewaga Trumpa", "Rosja może się zawieść"
- Ciągle mam wrażenie, że Trump i jego doradcy testują, co rzeczywiście zamierza zrobić Putin. W tle pojawiają się Chiny, Tajwan, Japonia. Więc to jest jakaś kompletnie nowa układanka, do której Europa jest kompletnie nie gotowa - ocenia w rozmowie z WP Jan Piekło. Były ambasador RP w Ukrainie komentuje w ten sposób wtorkowe spotkanie delegacji USA i Rosji w Rijadzie.
- Można odnieść wrażenie, chyba słuszne, że Rosji chodzi o ten tak zwany globalny ład, porządek świata, gdzie chciałaby współdecydować razem z Chinami o tym, jak będzie ten porządek świata wyglądał - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Komentując informacje pojawiające się po spotkaniu delegacji USA i Rosji w Rijadzie podkreśla, że można mówić o "wzajemnym testowaniu gruntu".
- Ciągle mam wrażenie, że Biały Dom i Trump, i jego doradcy testują, co rzeczywiście zamierza zrobić Kreml i Putin. No i tutaj w tle pojawiają się Chiny, pojawia się Tajwan, pojawia się Japonia. Więc to jest jakaś kompletnie nowa układanka, do której Europa jest kompletnie niegotowa - ocenia Jan Piekło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen.Skrzypczak: Trump stara się wedrzeć w łaski Putina
Wizja Kremla
- Natomiast kilka ważnych komunikatów popłynęło z Kremla. Pierwszy jest taki, że nie ma mowy o tym, żeby europejskie wojska mogły się znaleźć na terytorium frontowym Ukrainy, to Rosja wyklucza - mówi rozmówca WP.
Jednocześnie podkreśla, że Kreml już wcześniej informował o planach, że w Ukrainie mogłyby być obecne wojska krajów BRICS. Miałby to być kontyngent "rozjemczy", "zapewniający pokój".
- Na przykład chińskie, być może hinduskie, być może z niektórych krajów Ameryki Łacińskiej, czy jeszcze Południowej Afryki, która również jest członkiem BRICS - wylicza Jan Piekło.
Putin się przeliczył?
Pytany o to, czy komunikaty płynące z Waszyngtonu i z Moskwy mogą sugerować, że koniec wojny jest blisko, ekspert odpowiada: - Nie mam takiego wrażenia. Natomiast z dzisiejszej komunikatów z frontu wynika, że po prostu walki trwają. Został znowu zaatakowany Kijów i najwyraźniej Rosjanie mają coraz większe problemy na froncie, w Donbasie.
Nawiązuje też do dzisiejszej wypowiedzi Dmitrija Pieskowa o potencjalnym dołączeniu Ukrainy do Unii Europejskiej.
- Skoro teraz mowa o tym, że właściwie to Rosja nie ma nic przeciwko temu, żeby Ukraina weszła do Unii Europejskiej, to nie jest wykluczone, że Rosja już po prostu trochę przelicytowała.
Zdaniem eksperta Donald Trump, prowadząc taki sposób dialogu z Putinem, dobrze wie, co robi.
- Trump nie jest w nuworyszem w polityce. On już był prezydentem Stanów Zjednoczonych i świat się wtedy nie zawalił. Wprost przeciwnie. Jest człowiekiem, który już pokazał, że potrafi być albo nieprzewidywalny, albo myślący w nieco inny kategoriach niż klasyczni politycy zachodni. Myślę, że to może być jego przewaga i to może spowodować, że Rosja może się bardzo zawieść na swoich przypuszczeniach, np. o tym, że uda im się wprowadzić kontyngent chińsko-indyjski na terytoria konfliktu w Ukrainie - przewiduje ekspert.
Rozmowy w Rijadzie
Wtorkowe spotkanie przedstawicieli Stanów Zjednoczonych z rosyjskimi dyplomatami w Rijadzie trwało blisko 4,5 godziny.
Na konferencji prasowej po rozmowach ws. Ukrainy sekretarz stanu USA Marco Rubio oświadczył, że aby zakończyć jakikolwiek konflikt, muszą być ustępstwa ze wszystkich stron. Wskazał tu na Unię Europejską, która również nałożyła sankcje na Rosję.
Z kolei szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kirill Dmitriew - drugi obok Ławrowa członek rosyjskiej delegacji w Rijadzie - powiedział agencji Reuters po rozmowach z przedstawicielami USA, że jest za wcześnie, aby mówić o kompromisach.
Źródło: WP