Ekspert krytykuje zachowanie śledczych ws. incydentu w Piekarach: fakt posiadania noża nie stanowi zagrożenia dla życia prezydenta
• Policja zatrzymała mężczyznę przed wizytą prezydenta w Piekarach Śląskich
• Nieoficjalnie: śledczy ustalili, że w strzykawce mężczyzny była woda z solą
• Eksperci uważają, że jego zatrzymanie było słuszne, ale są podzieleni w ocenie dalszych kroków służb
• Dziewulski: fakt posiadania w torbie noża i strzykawki z wodą nie jest powodem stwierdzenia, że stanowił zagrożenie dla życia lub zdrowia prezydenta
• Niemczyk: PiS wprowadził ustawę antyterrorystyczną i teraz próbuje ją uzasadnić nagłaśniając tego typu incydenty
24.11.2016 | aktual.: 24.11.2016 13:37
Czy zatrzymanie mężczyzny przed wtorkową wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Piekarach Śląskich było słuszne? Śledczy ustalili, że w strzykawce, którą miał przy sobie znajdowała się woda z solą. Przy zatrzymanym znaleziono również nóż myśliwski oraz odezwę do głowy państwa. Mężczyzna napisał w niej: "Panie prezydencie! Dlaczego Rząd gra w kości z Panem Bogiem, kosztem narodu? Skąd bierze się ta słabość w walce o prawdę? Nie będziesz zabijał płodu przez przerywanie ciąży, ani nie zabijesz nowo narodzonego". Policja tłumaczy, że mężczyzna od początku przybycia na miejsce wizyty rzucał się w oczy swoim dziwnym zachowaniem.
W ocenie Jerzego Dziewulskiego zatrzymanie mężczyzny jest zrozumiałe. - Zaobserwowano człowieka, który zachowywał się mniej typowo od innych. Zatrzymano go, przewieziono na posterunek, przeszukano i okazało się, że ma przy sobie nóż i strzykawkę. Do tego momentu podjęte działania są słuszne - mówi WP były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Dziewulski ma zastrzeżenia do dalszych kroków służb.
- Dalej zaczyna się hucpa. Sam fakt posiadania w torbie noża i strzykawki z wodą nie jest powodem stwierdzenia, że stanowił zagrożenie dla życia lub zdrowia prezydenta. Dlatego, że w żaden sposób nie jesteśmy wstanie udowodnić, że chciał on dokonać czynu zabronionego. Każdy przecież może nosić przy sobie nóż. Twierdzenie, że mężczyzna ten miał jakieś niecne zamiary jest kompletnym nadużyciem - tłumaczy rozmówca WP. I dodaje, że mógł on chcieć spotkać się z prezydentem, aby wręczyć mu swoją prośbę, co jest celem wielu ludzi w Polsce.
Z tym poglądem nie do końca zgadza się Piotr Niemczyk, były funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa. - Na spotkania z prezydentem nie powinno się chodzić z nożem myśliwskim. W mojej ocenie reakcja służb były słuszna. Gdyby mężczyzna zdołał dokonać ataku i został zatrzymany z narzędziem w ręku, to byłby wstyd dla organów ścigania - mówi Niemczyk. Rozmówca WP przypomina również, że osoby nie sprawdzone nie mogą podejść w bezpośrednie sąsiedztwo prezydenta.
Obaj eksperci są zgodni, że nazywanie wtorkowego incydentu próbą zamachu jest dużym nadużyciem. - Uważam, że nie powinno się nagłaśniać tego faktu medialnie. Gdyby amerykański Secret Service chwalił się zatrzymaniem człowieka z nożem i strzykawką znajdującego się w niebezpośredniej odległości od głowy państwa i to na godzinę przed jego wizytą, to śmiałby się z tego cały świat. O takich sprawa nie informuje się mediów, a w tym przypadku widać wyraźnie, że służbom na tym zależało - mówi Dziewulski.
Niemczyk przypuszcza dlaczego podgrzewa się atmosferę w tej sprawie. - PiS wprowadził niedawno ustawę antyterrorystyczną, która w mojej ocenie jest przesadzona i zbyt głęboko ingeruje w sprawy obywatelskie. I teraz próbuje ją uzasadnić nagłaśniając tego typu incydenty - mówi Niemczyk.
To nie pierwszy tego typu incydent z udziałem prezydenta RP. W ubiegłym roku głośno było o sprawie mężczyzny, który pojawił się z krzesłem na wiecu prezydenta Komorowskiego. Prokuratura postawiła mu zarzuty, twierdzą, że chciał on zaatakować głowę państwa. Tydzień temu sąd okręgowy uniewinnił mężczyznę tłumacząc, że o żadnej próbie zamachu nie było mowy. Innym razem prezydent Komorowski został zaatakowany jajkiem podczas wizyty na Ukrainie. Mężczyźnie udało się trafić głowę państwa. Po tym incydencie popłynęła fala krytyki pod adresem funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
-