Eksperci o regulacjach w zasadach inwigilacji: potrzebna lepsza kontrola nad pracą operacyjną służb; konieczna nowelizacja przepisów
• Eksperci oceniają zmiany w ustawie o policji
• Wojciech Klicki z Panoptykonu: kontrola jest fasadowa
• Gen. Adam Rapacki: brakuje pełnej kontroli niezależnego organu
• Policjant d ręki dowie się, jacy ludzie wchodzili na strony pornograficzne - Klicki
• Organa będą mogły korzystać i ustalać dane dotyczące adresu IP - gen. Rapacki
W sobotę wchodzi w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r., który uznał wtedy, że dotychczasowe zasady stosowania przez policję i służby specjalne technik operacyjnych zbyt głęboko ingerują w konstytucyjne prawo do prywatności. W ślad za wyrokiem TK w życie wchodzi uchwalona w tej kadencji parlamentu nowelizacja ustaw o policji i innych służbach, regulująca zasady inwigilacji, mająca czynić zadość wyrokowi TK.
W ocenie gen. Rapackiego, który w 1997 r. był głównym architektem Centralnego Biura Śledczego, a w latach 2007-12 nadzorował policję jako wiceminister spraw wewnętrznych, po wejściu w życie nowelizacji trzeba jak najszybciej podjąć prace nad kolejną jej zmianą, aby wprowadzić do ustawy zapisy o kontroli nad korzystaniem przez służby z technik operacyjnych, a szczególnie - nad sięganiem po billingi, dane geolokalizacyjne i internetowe.
- Nowela ustaw policyjnych była niezbędna, dlatego że kończyły się obowiązujące przepisy zakwestionowane przez TK i w trybie szybkim trzeba było wprowadzić ustawę, która daje możliwość normalnego funkcjonowania policji i innych służb korzystających z tych instrumentów operacyjnych. Te rozwiązania ustawowe dają organom ścigania możliwości skutecznego działania. Ważne, że te uprawnienia są, ale musi być zachowana pełna i skuteczna kontrola nad tym, aby nie dochodziło do wypaczeń - powiedział PAP.
Jak mówił Rapacki, ustawa wypełnia pewne luki wytknięte przez Trybunał - choćby te związane z przechowywaniem materiałów uzyskanych w wyniku kontroli korespondencji, te dotyczące ingerowania w tajemnice zawodowe. - Te kwestie są uregulowane. Nie ma jednak zagwarantowanej pełnej kontroli niezależnego organu - szczególnie nad danymi towarzyszącymi treści korespondencji. W nowej ustawie zaproponowano, żeby sprawowały ją sądy. Natomiast sądy przy tym obciążeniu, bez dodatkowych etatów, bez specjalistycznych zespołów, sprawują tę kontrolę iluzorycznie. A jeżeli jeszcze ona będzie dotyczyła sprawdzenia danych towarzyszących: billingi, geolokalizacji, to ta kontrola będzie na papierze - ocenił.
Ekspert przypomniał, że aby uzyskać treść korespondencji (w tym i internetowej) nadal potrzebna będzie zgoda prokuratora i sądu. - I nic się tu specjalnie nie zmienia. Natomiast organa będą mogły korzystać i ustalać dane dotyczące adresu IP i kto się może kryć za tym adresem, czasy połączenia i logowania. To tak jak z połączeniem telefonicznym. Tutaj zgoda sądu nie jest potrzebna. Kontrola sądowa będzie sprawowana post factum i tutaj się obawiam, że ta kontrola będzie mało precyzyjna, mało konkretna i iluzoryczna - uznał.
Pytany, jak skonstruować mechanizm kontrolny, Rapacki wskazał na dwie możliwości: jego zdaniem powinna powstać albo instytucja, która będzie realnie kontrolować stosowanie tych technik, albo należy wzmocnić odpowiednie komórki w sądach okręgowych, tworząc zespoły eksperckie pomagające sędziom ocenić zasadność nie tylko korzystania ze środków operacyjnych, ale też zasadność sięgania po dane internetowe i geolokalizację. - To muszą być realne zespoły ludzi w sądzie bądź w odrębnej instytucji, odpowiednio przygotowanych, żeby popatrzeć w materiały operacyjne służb i powiedzieć, czy jest podstawa do tego, żeby je wykorzystać, czy też nie - podkreślił.
"Kontrola będzie fasadowa, fikcyjna"
Wojciech Klicki, ekspert fundacji Panoptykon uważa, że wchodząca w życie ustawa "nie rozwiązuje problemu, który mieliśmy od wielu lat, czyli problemu dostępu policji i innych służb do danych telekomunikacyjnych: billingów, informacji o naszej lokalizacji. - Półtora roku temu TK powiedział: potrzebna jest niezależna, zewnętrzna kontrola nad sięganiem po te dane telekomunikacyjne. To stworzyło szanse na dobrą, konkretną zmianę, której to szansy ten projekt nie rozwiązał. Teoretycznie nad sięganiem po te dane telekomunikacyjne i billingi będzie kontrola, ale będzie ona miała fikcyjny, fasadowy charakter - i to jest główny punkt krytyki tego projektu, ponieważ on nie rozwiązuje problemu, a dodatkowo tworzy nowe, związane z danymi internetowymi - podkreślił.
Klicki przypomniał, że dotąd służby miały dostęp do danych internetowych, natomiast nowelizacja zmieniła zasady, w oparciu o które służby po te dane sięgają. - Dotychczas toczyło się to zwykłą pisemną drogą, natomiast teraz dane internetowe będą dostępne za pomocą tzw. sztywnego łącza, czyli za pośrednictwem sieci teleinformatycznej, przy której firma świadcząca usługi nie będzie miała kontroli nad tym, kto po te dane sięga i jak je wykorzystuje, a nawet nie będzie o tym wiedziała - zauważył.
Wskazał on, że zapisana w ustawie kontrola nad wykorzystaniem tych danych ma polegać na tym, że służba co 6 miesięcy ma składać sprawozdania do sądu. - A sąd będzie mógł - ale nie będzie musiał - weryfikować. W praktyce więc sąd dostanie tabelkę i na tym to się skończy. W ocenie fundacji Panoptykon to nie jest realizacja wyroku TK, który powiedział: silna i niezależna kontrola. TK powiedział też, że nie może być tak, aby służby sięgały po jakieś informacje na nasz temat, a potem nigdy ich nie niszczyły. Ustawa po części odpowiedziała na ten problem, bo niektóre służby będą zobowiązane do niszczenia takich danych, ale inne będą mogły je przechowywać w nieskończoność - dodał.
Klicki podkreślił, że dane internetowe są przechowywane przez firmy prowadzące portale, serwisy aukcyjne i są tam przechowywane np. dane o tym, na jakie strony wchodzimy, jak długo na nich przebywamy i co robimy, co kupowaliśmy i za ile - ale też informacje o tym, jakie mamy ustawienia na swoim komputerze. - Jeśli wchodziliśmy na stronę świadczącą usługę pocztową, to jest to też informacja, do kogo wysyłamy maile i jakie mają one tytuły. I te dane będzie uzyskiwał policjant za pośrednictwem swojego komputera, bo uzyska dostęp do bazy danych, jakie przechowuje firma. Od ręki dowie się, jacy ludzie wchodzili na strony pornograficzne, kto szukał porad medycznych, a kto jaki przedmiot sprzedał na aukcji. W ustawie brakuje konkretnej, realnej kontroli nad tym, jak służby sięgają po informacje na nasz temat. Kontroli billingów, informacji o naszej lokalizacji i danych internetowych - zauważył.
Jego zdaniem problem nadzoru nad inwigilacją obywateli można rozwiązać w sposób podobny do niemieckiego, gdzie funkcjonuje specjalna grupa o nazwie G10. - Nazwa pochodzi od art. 10 konstytucji RFN, który mówi o prawie do tajemnicy korespondencji i prywatności - ten organ może weryfikować, czy służby działają zgodnie z prawem. U nas od 25 lat nie mamy organu, który mógłby ocenić, czy służby nie działają w sposób niewłaściwy. Jego powołanie jest niezbędne - powiedział.
Nowelizację przygotowaną przez posłów PiS Sejm uchwalił 15 stycznia, przy sprzeciwie całej opozycji. Senat przyjął ją bez poprawek 29 stycznia. Nowela dotyczy kilkunastu ustaw regulujących działania: policji, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu, a także Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Służby Celnej i kontroli skarbowej. Najbardziej krytykowane są zapisy o danych internetowych, czyli zakresie każdorazowego skorzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną, np. adresów odwiedzanych stron, wpisów w wyszukiwarce, adresów e-mail. Według PO swobodne pobieranie przez służby tych danych to "gigantyczne zagrożenie dla swobód obywatelskich". "Internet powinien pozostać przestrzenią wolności" - podkreślano.
Dziś po te dane do operatorów i firm internetowych służby występują na "potrzeby prowadzonych postępowań" pisemnie - i taką drogą je dostają. Nowela wprowadza dostęp do tych danych on line - przez tzw. bezpieczne połączenie internetowe (największe firmy utworzą je na swój koszt - Sejm przyjął poprawkę Nowoczesnej, by zwolnić od tego mniejsze firmy). Po dane służby będą mogły sięgać w celu "zapobiegania lub wykrywania przestępstw", "ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych" czy "realizacji zadań ustawowych". Na pozyskanie treści np. maila czy czatu nadal będzie - tak jak dziś - potrzebna uprzednia zgoda sądu.