Eksperci o możliwej zwiększonej obecności NATO w Polsce i regionie
Zapowiedziane przez prezydenta USA zwiększenie obecności NATO w Europie Wschodniej mogłoby oznaczać np. stałe bazowanie części AWACS-ów lub ulokowanie w Polsce magazynów na potrzeby ewentualnej sojuszniczej pomocy - oceniają eksperci.
27.03.2014 | aktual.: 27.03.2014 19:25
W środę w Brukseli prezydent Barack Obama za konieczną uznał stałą obecność NATO w krajach, które mogą czuć się zagrożone. Zadeklarował, że sojusz będzie zawsze przestrzegać zobowiązania do kolektywnej obrony.
Zdaniem byłego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza ze Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, "można by przebazować na stałe do Polski część samolotów wczesnego ostrzegania AWACS". - W tej chwili są na pograniczu holendersko-niemieckim, nie ma sensu, żeby przelatywały ponad 1000 kilometrów, skoro są potrzebne tutaj - dodał.
- Po drugie chodziłoby o ulokowanie w Polsce magazynów ze sprzętem, który mógłby być wykorzystany przez personel przerzucony z USA lub innego kraju na wypadek zagrożenia, bez konieczności ciągnięcia za sobą całego wyposażenia - ocenił Onyszkiewicz.
Zastrzegł, że "te kroki w żadnej mierze nie podważają złożonego niegdyś zapewnienia, że nie będzie dyslokacji znaczących jednostek wojskowych, bo chodzi przecież o magazyny, a samoloty wczesnego ostrzegania to nie jednostka bojowa".
Amerykanie na stałe w Polsce?
Według Onyszkiewicza Amerykanie mogliby rozważyć powrót do "odłożonej do lodówki" fazy 4. amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej w Europie, zakładającej ulokowanie w Polsce ok. 2022 r. rakiet przechwytujących pociski międzykontynentalne zagrażające USA.
Podobne zdanie wyraził Andrew Michta z Center for European Policy Analisys w Waszyngtonie. - Jestem adwokatem takiego rozwiązania. Zachęcam, by w Polsce na stałe stacjonowały AWACS-y czy jakieś amerykańskie siły konwencjonalne. Pomyślałbym, jak wprowadzić elementy obrony powietrznej i przeciwrakietowej do czasu, gdy Polska będzie w stanie zbudować własny system - powiedział Michta.
Jego zdaniem "jest to bardziej prawdopodobne niż w jakimkolwiek okresie od zakończenia zimnej wojny, dlatego że kryzys zmienia sposób, w jaki Stany Zjednoczone patrzą na region". - Po okresie resetu z Rosją zmieniamy strategię, zaczynamy myśleć w kategoriach jednak nowego zagrożenia ze strony Wschodu, to będzie miało konsekwencje - dodał Michta.
On także opowiedział się za powrotem do fazy 4. systemu przeciwrakietowego USA. - Faza 3. (przechwytująca rakiety średniego zasięgu - przyp.) ma chronić cele europejskie i amerykańskie w Europie, ale nie ma bezpośredniego wpływu na obronę amerykańską - zauważył Michta. Dodał, że decyzja o realizacji fazy 4. ułatwiłaby zgodę Kongresu na finansowanie projektu.
Istotna deklaracja
Według Michty zapowiedź Obamy ma "ogromną wagę symboliczną - Stany Zjednoczone w odpowiedzi na kryzys, który wywołali Rosjanie, potwierdzają żywotność sojuszu".
- Druga rzecz - jeżeli były jakieś zapewnienia, że na terenie nowych członków NATO nie będzie sił zbrojnych sojuszu, Putin to de facto zdewaluował. Poważnie bym podchodził do zapowiedzi prezydenta Obamy, że jesteśmy w trakcie zmiany sposobu operowania NATO w regionie. Dla Polski i krajów bałtyckich to ogromnie ważna decyzja - dodał Michta.
Wiceminister obrony Robert Kupiecki ocenił, że wypowiedź Obamy "to istotna deklaracja, konsekwentnie powtarzana przez najwyższej rangi polityków amerykańskich od samego początku kryzysu ukraińskiego". - Ich materializację dostrzegliśmy, gdy Stany Zjednoczone postanowiły przyspieszyć rotację swojego pododdziału sił powietrznych, jest ona silniejsza, niż wcześniej planowano - dodał wiceszef MON. Zwrócił też uwagę na zadeklarowane wzmocnienie przez kilka innych państw misji rotacyjnego patrolowania przestrzeni powietrznej nad krajami bałtyckimi, która 1 maja znów przypadnie Polsce.
Kupiecki zaznaczył, że szczegóły po złożonej przez Obamę "zapowiedzi wzmocnienia wschodniej flanki NATO" będą uzgadniane "zarówno w kontekście relacji dwustronnych polsko-amerykańskich, jak i w kontekście przygotowań do szczytu NATO". - Najistotniejsze, że my nie jesteśmy w tej sytuacji bierni. Jesteśmy jako MON w bliskim kontakcie z Pentagonem, z partnerami amerykańskimi - dodał, wskazując na planowaną wizytę szefa MON w USA.
Polska chce obecności USA
- Byłoby to spełnienie oczekiwań Europy w obecnej sytuacji. Trudno gdybać, co to będzie, z całą pewnością Polska przywita dobrze każdą decyzję - powiedział rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej gen. bryg. Bogusław Pacek. Jego zdaniem nie należy się spodziewać znacznych sił, ale podkreślił, że "obronność dzisiaj mierzy się inaczej niż sto lat temu i nawet jeden żołnierz amerykański na polskiej ziemi to dużo, chodzi o pewien symbol".
- Polsce zależy na zwiększonej obecności amerykańskiej i dobrze byłoby, gdyby wpisywała się w potrzeby wynikające z polskiego systemu obronności - dodał Pacek.
Nawiązując do wypowiedzi prezydenta USA o konieczności uaktualniania i sprawdzania planów na wypadek konieczności wspólnej obrony, rektor AON powiedział: - Plany ewentualnościowe to kluczowa sprawa dla bezpieczeństwa Polski. Artykuł 5 jest czymś ogólnym, plany są konkretne, dlatego Polska o nie zabiegała. Dzisiaj sam fakt, że prezydent Stanów Zjednoczonych mówi w kategoriach planów ewentualnościowych, w kategoriach obecności NATO we wschodniej części Europy, jest z punktu widzenia Polski bardzo ważne - ocenił Pacek.