Eksperci: malaria największym wrogiem podróżujących w tropiki
Co roku w Polsce umierają osoby, które zaraziły się malarią w podróży - przypominają lekarze z okazji Światowego Dnia Malarii, który wypada 25 kwietnia. Tymczasem - podkreślają specjaliści - mamy dziś skuteczne metody profilaktyki i leczenia tej choroby.
- Zagrożenie malarią dotyczy większości osób udających się w tropiki, ponieważ rejony malaryczne znajdują się w ponad 100 krajach świata - tłumaczy dr Agnieszka Wroczyńska z Krajowego Ośrodka medycyny Tropikalnej w Gdyni.
Jak przypomina, malaria jest chorobą pasożytniczą wywoływaną przez pierwotniaki - zarodźce malarii (z rodzaju Plasmodium). Przenoszą ją samice komarów widliszków. Objawy choroby - gorączka, uczucie rozbicia, bóle mięśni, głowy i bardzo złe samopoczucie - pojawiają się, gdy dochodzi do rozpadu krwinek czerwonych zakażonych przez pierwotniaki.
Dr Wroczyńska podkreśla, że malaria ma gwałtowny przebieg przypominający bardziej sepsę niż grypę. Ponieważ zarodźce malarii są w stanie z krwią dotrzeć do każdego narządu wewnętrznego, powikłania choroby mogą być bardzo różne. Jeśli zaatakowany jest centralny układ nerwowy, to rozwija się tzw. malaria mózgowa, która może przebiegać z zaburzeniami świadomości, śpiączką, napadami drgawkowymi. Malaria może się jednak objawić ostrą niewydolnością nerek, która wymaga okresowej dializoterapii lub niewydolnością oddechową, wymagająca podłączenia do respiratora.
- Opóźnienie leczenia malarii nawet o 24 godziny może doprowadzić do zgonu. O tym powinien pamiętać każdy podróżny planujący wyjazdy w rejony malaryczne - zaznacza dr Wroczyńska. Jej zdaniem u każdej osoby, która jest na wyjeździe w tropiku albo wróciła z niego w ciągu ostatnich kilku miesięcy, w razie pojawienia się gorączki i innych niepokojących objawów powinno się podejrzewać malarię i sprawdzić to badaniami.
Jedziesz tam? Uważaj
Najbardziej malarycznym regionem świata jest Afryka Subsaharyjska. Innym regionem o silnym zagrożeniu tym schorzeniem jest też Oceania. Jednak w wielu krajach malaria występuje tylko na niektórych obszarach.
Dlatego, zdaniem lekarza i podróżnika prof. Andrzeja Urbanika ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, osoba planująca wyjazd w tropiki powinna udać się do certyfikowanego ośrodka medycyny podróży po poradę lekarską z dokładną trasą podróży, a nie tylko nazwą kraju, do którego się wybiera. Pozwoli to specjaliście ocenić zagrożenie malarią i zaproponować najbardziej skuteczniejszą i odpowiednią profilaktykę. Według eksperta, najlepiej zrobić to na co najmniej 6 tygodni przed wyjazdem, bo wtedy jest jeszcze czas, by poddać się szczepieniom przeciwko innym schorzeniom zakaźnym, które stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia w danym kraju.
Z przeprowadzonych przez dr Wroczyńską badań wynika jednak, że tylko 12 proc. polskich turystów stosuje prawidłową profilaktykę przeciwmalaryczną. Większość z nich korzysta z metod nieskutecznych, jak smarowanie ciała czosnkiem, jedzenie ostrych papryczek, picie whisky czy zażywanie witaminy B, która ma odstraszać komary przenoszące zarodźca malarii.
Jak uniknąć malarii?
Według specjalistki podstawę profilaktyki przeciwmalarycznej stanowią: zabezpieczenie posłania na noc moskitierą, najlepiej spryskaną środkiem owadobójczym, stosowanie środków odstraszających owady (repelentów) na ubranie i odkryte części ciała, odpowiedni ubiór (najlepiej długie spodnie i bluzka z długim rękawem) oraz profilaktyczne stosowanie leków na malarię (chemioprofilaktyka), które chronią przed ciężkimi postaciami choroby, gdy dojdzie do zarażenia.
Specjaliści zwracają uwagę, że lek przeciwmalaryczny powinien być dobrany przez lekarza, ponieważ zarodziec malarii w wielu krajach świata zdążył nabyć oporność na różne starsze leki. A zastosowanie złego medykamentu może być przyczyną zgonu chorego na malarię.
Leki na malarię
W Polsce obecnie dostępne są dwa skuteczne i zalecane przez WHO leki na malarię: doksycyklina oraz lek złożony zawierający atowakwon i chlorowodorek proguanilu.
Dr Wroczyńska zwraca uwagę, że wiele osób żywi błędne przekonanie, iż leki na malarię są gorsze dla zdrowia niż sama choroba. - W Polsce co roku malarię diagnozuje się u kilkudziesięciu osób. Śmiertelność wynosi 5 proc., co oznacza, że umiera co 20 zarażona osoba. Żaden lek nie ma takich działań niepożądanych - podkreśla.
Joanna Morga