Edmund Klich ws. katastrofy smoleńskiej: chciałem powołać specjalny zespół
Nie czuję wyrzutów sumienia. Nie ujawniłem moich uwag do raportu MAK, ponieważ uwagi takie nie są ujawniane. Moje uwagi przedstawiono w raporcie Millera, ale fakt, iż znalazły się wśród innych uwag, osłabił ich wymowę. Mówiłem, że powinniśmy moje uwagi wypunktować. Chciałem nawet powołania specjalnego zespołu. Nie zostało to uwzględnione. Otrzymałem pismo, iż nie mogę publikować niczego, co jest z moja pracą związane - mówi o badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej w rozmowie z RMF FM Edmund Klich.
19.09.2013 10:03
Klich pytany m.in. dlaczego nie ujawnił swoich uwag do raportu MAK, odpowiada, że stało się tak, gdyż "zgodnie z załącznikiem 13 wszystkie dane, projekt raportu i uwagi do czasu opublikowania raportu nie są ujawniane, nawet później nie są ujawniane".
Jak zauważa stacja, w opinii Antoniego Macierewicza Klich miał urzędniczy obowiązek pokazania uwag światu, a przekazał je tylko komisji Millera i ukrył przed światem. - Ale moje uwagi były ujawnione poprzez ujawnienie uwag komisji Millera. One oczywiście w tym natłoku informacji nie są tak wyraziste jak przeze mnie przedstawione, ale są - tłumaczy się Klich.
Dopytywany, czy nie było tak, że rządzący i komisja Millera zlekceważyli te uwagi, odpowiada, że nie sądzi, żeby tak było. - Po prostu może nie było tego nacisku, który ja położyłem na niedociągnięcia strony rosyjskiej, a szczególnie na brak zamknięcia lotniska i zmianę decyzji zezwalającej na lądowanie w warunkach, w których absolutnie to lądowanie nie było możliwe - może nie tyle zezwalającej na lądowanie, tylko podejście, które też było niezasadne, bo lądowanie było niemożliwe. Było dużo doświadczonych ludzi na wieży, którzy zdawali sobie sprawę z zagrożenia i tego nie przeanalizowali. Podjęli nadmierne ryzyko - zaznacza Klich. Jednocześnie przyznaje, że jego uwagi "przedstawiono wśród innych, przez co ich moc została osłabiona.
Klich przyznaje, że był na spotkaniu w kancelarii premiera, kiedy otrzymał uwagi komisji Millera do raportu rosyjskiego. Mówił, że powinno się lepiej sprecyzować te uwagi, punktując bardzo precyzyjnie niedociągnięcia Rosjan, a drobiazgi odrzucić albo przedstawić w załącznikach. - Nie zostało to uwzględnione. Ja proponowałem nawet, żeby powołać specjalny kilkuosobowy zespół, który zredaguje te uwagi w taki sposób, że będą te najważniejsze punkty mocno podkreślone, a inne będą gdzieś tam w załącznikach, czy mniej... - mówi Klich. Dopytywany, czy chciał wyostrzyć tezę o odpowiedzialności Rosjan, odpowiada, że "chciał wyostrzyć to, co przedstawił w swoich uwagach, które teraz jeszcze też nie zostały upublicznione" - Nie wiem dlaczego, bo powinny być upublicznione - zaznacza.
Źródło: RMF FM