Edmund Janniger się broni. Za pomocą manipulacji
Napisaliśmy w Wirtualnej Polsce, że pracujący od grudnia w MON Edmund Janniger nie zorganizował jeszcze żadnej wizyty zagranicznego naukowca. A za to płacimy mu niemal 3,5 tys. zł miesięcznie. Pracownik MON postanowił się bronić. Zrobił to za pomocą manipulacji, które obalić można stosując podstawy logiki.
22.03.2017 | aktual.: 22.03.2017 16:38
Edmund Janniger to jeden z najlepiej znanych dwudziestokilkolatków w Polsce. Spytaliśmy więc MON, czy jego sława ma odzwierciedlenie w sukcesach na polu zawodowym. W ministerstwie Janniger ma się zajmować organizowaniem wizyt zagranicznych naukowców. Biuro prasowe MON poinformowało nas, że Janniger nie zorganizował jeszcze żadnego spotkania. Mimo tego resort jest zadowolony z jego pracy.
Jak można było się spodziewać, Janniger postanowił publicznie się bronić, choć nie odpowiedział wcześniej na przesłane mu pytania. Tym razem nie zarzucił stosowania "ubeckich metod" i nie nazwał "hańbą dla polskiego dziennikarstwa", jak podczas poprzedniej polemiki. Teraz ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że nasza publikacja to "dezinformacja". Widać, że jest pilnym uczniem Antoniego Macierewicza.
Wskazał też, że nie wykorzystaliśmy publicznie dostępnych informacji o zorganizowanych przez niego spotkaniach. Dołączył też link do informacji o dwóch amerykańskich politykach na Akademii Sztuki Wojennej.
Problem w tym, że spotkanie odbyło się 1 grudnia 2016 roku, a przecież dopiero tego dnia Janniger został zatrudniony na etacie w MON. Poza tym w tekście nie ma informacji, że zorganizował je Edmund Janniger, pracownik MON. Na końcu tekstu jest wzmianka, że" sympozjum (...) zostało zorganizowane we współpracy z Radą ds. Publicznych i Międzynarodowych Uniwersytetu Rutgers". Ale studencki wolontariat Jannigera to nie to samo co praca w MON, za którą płacimy mu jako podatnicy niemal 3,5 tys. zł miesięcznie.
Niestety dalej Edmund Janniger nie chciał dyskutować. A przynajmniej ze mną, bo kilka godzin później zaatakował Tomasza Siemoniaka z PO, który zapowiedział wysłanie do MON interpelacji. I o ile na zwykłego reportera serwisu internetowego wystarczył sam Janniger, to w walce z byłym wicepremierem wsparł go "rzecznik Międzynarodowego Forum Bezpieczeństwa".
Brzmi poważnie, ale Jacob Linker to kolega Jannigera ze studiów, a Forum to zorganizowana pół roku temu na ich uczelni godzinna konferencja. Głównym mówcą był, a jakże, Antoni Macierewicz. Minister dostał od Jannigera specjalne podziękowanie. Odwdzięczył się tym samym, dziękując mu "w imieniu Narodu Polskiego".
W całej sprawie jest jeszcze jeden ciekawy wątek. W radzie nadzorczej Forum zasiada Luis Moreno-Ocampo, argentyński prawnik, którego Antoni Macierewicz wynajął do pomocy w odzyskaniu wraku tupolewa z Rosji.
Edmund Janniger nie zalicza tak widowiskowych wizerunkowych wpadek jak inny młody współpracownik Antoniego Macierewicza, czyli Bartłomiej Misiewicz. Ale jego działalność (czy raczej jej brak) to dla szefa MON coraz poważniejsze obciążenie, które Janniger swoją emocjonalną aktywnością w sieci jeszcze potęguje.