Echa szczytu - "to przełom" kontra "rezultaty są skromne"
Prezydent USA Barack Obama uznał porozumienie ze szczytu klimatycznego ONZ w Kopenhadze za "ważny przełom", lecz dodał, że stanowi on jedynie krok w stronę globalnego ograniczenia gazów cieplarnianych. Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew uznał je za "dość skromne".
"Po raz pierwszy w historii wszystkie ważne gospodarki zebrały się, by zaakceptować odpowiedzialność za działania na rzecz zagrożenia zmianami klimatu" - oświadczył amerykański przywódca po powrocie z Danii.
Rozmowy w Kopenhadze zakończyły się skromnym porozumieniem, które dalekie było od celów wyznaczonych jeszcze przed konferencją. Największe trudności sprawiały różnice zdań między krajami rozwiniętymi, a rozwijającymi się.
Obama, który - by, jak pisze Reuters, "nie powrócić do domu z pustymi rękami" - w ostatnich chwilach szczytu zaangażował się w mediacje z Chinami, Indiami, Brazylią i RPA. Amerykański prezydent przyznał, że rozmowy były ciężkie.
"Rezultaty są dość skromne"
Swoje zdanie na temat szczytu wyraził w sobotę w Ałma-Acie, gdzie odbywa się spotkanie przywódców państw Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EwrAzEs), a więc Rosji, Kazachstanu, Białorusi, Armenii, Kirgizji, Tadżykistanu i Turkmenii.
- Są rezultaty, ale dość skromne - powiedział Miedwiediew. - Pod koniec udało się sformułować oświadczenie, które odzwierciedla opinie różnych państw o tym, jak dalej doskonalić pracę na rzecz poprawienia sytuacji ekologicznej na planecie i zapobiegać niekorzystnemu wpływowi na klimat - zaznaczył rosyjski prezydent.
Co ustalono na szczycie?
Po negocjacjach ostatecznie zatwierdzono w drodze specjalnej procedury porozumienie w sprawie klimatu, uzgodnione wcześniej przez grupę krajów o najbardziej rozwiniętych gospodarkach. Nie doszło jednak do ustalenia wiążących redukcji dwutlenku węgla po roku 2012. Uzgodniono ponadto, że państwa uprzemysłowione w latach 2010-2012 przekażą krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na walkę ze zmianami klimatu. W kolejnych latach, do 2020 r., mają na ten cel przeznaczać po 100 mld rocznie.
Krytycy podkreślają, że porozumienie osiągnięte w Kopenhadze, a mające na celu utrzymania globalnego wzrostu temperatur w granicach dwóch st. Celsjusza, nie precyzuje, w jaki sposób można to osiągnąć. Jednocześnie dodają, że redukcje emisji, do których zobowiązali się uczestnicy konferencji klimatycznej, nie wystarczą, by zrealizować ten cel.