ŚwiatEbola: Liberia, Sierra Leone, Zachód w stanie podwyższonego alertu

Ebola: Liberia, Sierra Leone, Zachód w stanie podwyższonego alertu

Liberia i Sierra Leone wprowadziły stan podwyższonego alertu ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa Eboli. Francja, W. Brytania i Hong Kong podejmują środki ostrożności wobec bezprecedensowej epidemii. WHO przeznaczyło na walkę z nią 100 mln dol.

Ebola: Liberia, Sierra Leone, Zachód w stanie podwyższonego alertu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Ahmed Jallanzo

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w rezultacie zakażenia wirusem zmarło blisko 730 osób; ponad 1300 zostało zarażonych.

- Możliwe jest oczywiście, że ktoś (zarażony wirusem) może myśleć, że ma symptomy grypy i wsiąść do jakiegoś środka transportu, a następnie wejść w bardziej krytyczną fazę choroby. To jest jedyny scenariusz, który nas niepokoi - powiedział w rozmowie z Reuterem ekspert od chorób zakaźnych ze Szpitala Uniwersyteckiego North Shore Bruce Hirsh.

Ryzyko przeniesienia wirusa do Europy lub Ameryki nie jest zerowe, ale pozostaje minimalne - uznają eksperci. Tym niemniej w krajach dotkniętych epidemią, gdzie zmarło już ponad 700 osób podejmowane są coraz bardziej radykalne środki ostrożności, by powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.

Miarą rosnącego zaniepokojenia na całym świecie jest również to, że francuskie ministerstwo zdrowia ogłosiło w środę stan alertu dla pracowników sektora medycznego, a w Wielkiej Brytanii, również w środę, odbyło się specjalne spotkanie gabinetu premiera Davida Camerona poświęcone zagrożeniom związanym z epidemią Eboli.

WTO w odpowiedzi na "bezprecedensową" epidemię wirusa postanowiła wyasygnować 100 mln dol. na walkę z nim. - Skala epidemii oraz stałe zagrożenie, jakie stanowi wirus, wymaga od WHO oraz Gwinei, Liberii i Sierra Leone podjęcia kroków na zupełnie nowym poziomie; będzie to wymagało większych nakładów i środków, medycznego know-how, przygotowania całego regionu oraz koordynacji. Pilnie potrzebni są lekarze kliniczni, epidemiolodzy, pielęgniarki i logistycy - głosi komunikat WTO.

Amerykański Departament Stanu poinformował dziś, że rozprzestrzenianie się wirusa będzie przedmiotem dyskusji w Waszyngtonie w przyszłym tygodniu, podczas szczytu afrykańskiego.

"Na drugim końcu świata, w Tajlandii, Japonii i Australii podjęto również kroki prewencyjne" - podaje "Le Figaro". W gęsto zaludnionym Hong Kongu, władze sanitarne poinformowały, że kwarantanną będą objęte wszystkie mające gorączkę osoby przylatujące z Gwinei, Sierra Leone i Liberii - pisze francuski dziennik.

Władze USA odradzają podróże do krajów, gdzie występuje wirus Ebola

Amerykańskie Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób (CDC) zaapelowało do obywateli USA, by zrezygnowali z wszelkich podróży, które "nie są konieczne" do Liberii, Gwinei i Sierra Leone, gdzie rozprzestrzenia się epidemia Eboli.

- Rekomendację tę uzasadniamy tym, że epidemia (Eboli) stanowi potencjalne ryzyko dla osób podróżujących - powiedział na konferencji prasowej dyrektor CDC dr Tom Frieden.

Dodał, że CDC wyśle jak najszybciej 50 ekspertów do obszarów Afryki szczególnie dotkniętych wirusem. - Jeśli podejmiemy bardzo staranne poszukiwania chorych oraz osób, które miały z nimi kontakt, zdołamy zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa - wyjaśnił szef CDC.

Zdaniem Friedena opanowanie epidemii zajmie wiele miesięcy. - Nie będzie to łatwe, ale położymy temu kres - dodał szef CDC. Zapewnił też, że nie ma w zasadzie ryzyka, że wirus Ebola dotrze do USA.

Epidemia gorączki krwotocznej

Epidemia gorączki krwotocznej, na którą nie ma obecnie lekarstwa, rozpoczęła się w peryferyjnych regionach wschodniej Gwinei, ale najwięcej przypadków zachorowań odnotowano w Sierra Leone.

Do symptomów Eboli należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka. Liczba przypadków śmiertelnych wśród osób zarażonych sięga 90 proc. Zdaniem epidemiologów ryzyko przeniesienia wirusa przez osoby podróżujące z Afryki do Europy czy Ameryki jest niewielkie dlatego, że w końcowych fazach choroby, kiedy wirus jest najbardziej zakaźny, nikt nie jest już w stanie podróżować, a zakażenie odbywa się wyłącznie przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego.

W Sierra Leone, gdzie podjęto najdalej idące środki ostrożności, stan podwyższonej gotowości potrwa od 60 do 90 dni; wprowadzone zostaną zapewne dodatkowe działania prewencyjne włącznie w wyznaczeniem wojskowych eskort dla pracowników sanitarnych i lekarzy, którzy bywają atakowani przez rodziny chorych, próbujących odbić swych bliskich, często bowiem nie ufają oni zachodniej medycynie.

Kolejne środki ostrożności, jakie zostaną wprowadzone w krajach szczególnie dotkniętych epidemią, to skanowanie temperatury ciała pasażerów na lotniskach, wojskowy kordon sanitarny wokół niektórych ośrodków odosobnienia, ewentualne objęcie kwarantanną całych obszarów szczególnie dotkniętych chorobą.

Reuters, powołując się na epidemiologów podaje, że przedmiotem najpilniejszych badań naukowców wirusologów jest w tej chwili sposób, w jaki wirus może być przenoszony w środkach lokomocji - samolotach, taksówkach etc.

Wirusolodzy podkreślają, że konieczne jest prześledzenie drogi, jaką przebyły osoby zakażone, jeśli podróżowały, a także zbadanie ludzi, którzy weszli kontakt z nimi.

Jedyny znany dotąd przypadek przeniesienia wirusa Eboli do Europy miał miejsce w 1994, gdy szwedzka zoolożka, zarażona na Wybrzeżu Kości Słoniowej wróciła do kraju. Pacjentkę udało się uratować, została też w porę odizolowana.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (77)