E. Klich ujawnia: stąd wiemy o obecności gen. Błasika
To stwierdzenie, że generał Błasik był w kabinie jest oparte o mocne dowody - powiedział w Polsat News Edmund Klich, były akredytowany Polski przy MAK.
19.01.2012 | aktual.: 19.01.2012 17:15
- Mówię o danych dotyczących rozmieszczenia ciała generała Błasika. To było tam, gdzie była reszta członków załogi, o ile wiem, tam nie było jakichś innych postronnych osób i przemieszczenie jest mało wiarygodne - mówił płk Klich.
Jak mówił Edmund Klich, kuriozalne jest to, że w czasie, gdy pasażerowie powinni być przygotowani do lądowania, były "jeszcze jakieś dyskusje w kabinie pilotów". - To wszystko pokazuje, że był jakiś bałagan w tym kokpicie. W takich lotach, jakby to był lot nad chmurami, samolot leci w autopilocie, załoga ze sobą rozmawia, tą atmosferę się tam wyczuwa wcześniej, rozmowy, żarty, śmiechy i wtedy jak ktoś wejdzie do kabiny to nie jest problem - mówił.
Jak dodał, w lotnictwie cywilnym tzw. "sterylny kokpit" ma zabezpieczać załogę przed aktami terrorystycznymi. - Przecież kiedyś kabiny samolotów cywilnych też były otwarte - mówił. Zdaniem Edmunda Klicha "można przyjąć" że to normalne także w lotach z urzędnikami wysokiej rangi. Nigdy jednak - zdaniem Klicha - nie przeszkadzano pilotom w trakcie lądowania, zwłaszcza w tak trudnych warunkach.
Jak mówił, tu ważne są względy bezpieczeństwa. Mogą zdarzyć się różne sytuacje, w których ludzie stojący w kokpicie mogę utrudnić załodze wykonywanie zadania.
- Wygląda na to, że w kokpicie jest osoba o imieniu Tadek. Nie można wykluczyć, że w kokpicie znalazł się gen. Tadeusz Buk - mówił, zastrzegając jednak, że za mało jest informacji by obecność gen. Buka w kokpicie stwierdzić z całą stanowczością. - Mogą to ustalić tylko dodatkowe badania, żeby ewentualnie te głosy jeszcze rozpoznać, czy przypisać konkretnym osobom - mówił w Polsat News płk Edmund Klich.