Dziki grasują w Wałbrzychu
Zwierzęta plądrują ogródki mieszkańców Dolnego Śląska. Wałbrzyszan nie dziwi już widok odyńca żerującego na osiedlu.
Niemal codziennie rodzina dzików odwiedza mieszkańców wałbrzyskiej dzielnicy Poniatów. Potężne zwierzęta niszczą ogródki, boiska, bez strachu spacerują ulicami.
- Za to my boimy się rano wyjść do pracy, bo można natknąć się na lochę z młodymi. A takie spotkanie nie należy do przyjemnych - skarżą się mieszkańcy.
Niedawno przekonał się o tym wałbrzyszanin, który spadł z roweru i mocno się poturbował, kiedy dzik wbiegł mu pod koła. - Tak dużo nigdy ich nie było - przyznaje Bogusław Nowak, mieszkaniec ul. Burczykowskich w Wałbrzychu.
Myśliwi i leśnicy potwierdzają, że dziki mnożą się na potęgę. Pokazują to również liczby. Jeszcze cztery lata temu na Dolnym Śląsku mieszkało ich ponad 16,4 tysiąca. Dziś jest już ponad 24,3 tysiąca. W 2000 r. dzików było 8,4 tys.
- Być może już niedługo nikogo nie będzie dziwił dzik spacerujący między blokami na osiedlach naszych miast - przyznaje Andrzej Tetke z Polskiego Związku Łowieckiego, okręg wałbrzyski.
Powoli zaczyna się to sprawdzać. Dziki już wiele razy widziane były na wałbrzyskim osiedlu Podzamcze. Niestety, ważący ponad 300 kg odyniec i stukilogramowa locha mogą poważnie poturbować. A dziki w ogóle nie boją się ludzi i wcale nie jest łatwo je przepędzić.
Wielu sposobów próbowali już mieszkańcy Poniatowa. - Zdarza się, że nawet dwa razy dziennie odwiedzają nasz ogródek - mówi pan Bogusław i pokazuje rozryte poletko. Wygląda tak, jakby ktoś przekopał je łopatą.
Kilka dni temu, gdy pracował w ogrodzie, odwiedziła go cała rodzina dzików. - Próbowałem je przegonić. Krzyczałem, klaskałam i nic - opowiada.
Mieszkańcy już nieraz skarżyli się do miejscowej straży miejskiej. Ci postanowili więc zwrócić się do starosty wałbrzyskiego, by zwiększył liczbę odstrzałów. - Niestety, nie ma innego wyjścia. Dziki nie mają naturalnych wrogów i bardzo szybko się rozmnażają - mówią myśliwi.
W Wałbrzychu nie ma dnia, by mieszkańcy nie skarżyli się strażnikom miejskim na spacerujące po mieście dziki. Prośbę o interwencję do myśliwych z Polskiego Związku Łowieckiego złożył również Jerzy Tutaj, prezes spółki Zamek Książ. Do niego docierały skargi od turystów, którzy często spotykali dziki w Książańskim Parku Krajobrazowym. Niedawno licząca 10 osobników rodzina dzików spacerowała niedaleko huty szkła w Wałbrzychu.
Dziki przestały się bać ludzi. Podchodzą bardzo blisko domów, szukając pożywienia. O tym, że gustują w domowych uprawach, przekonała się wałbrzyszanka z dzielnicy Poniatów. Kiedy którejś niedzieli wyszła na ogródek po marchewkę, okazało się, że po warzywach nie ma śladu. Cała działka była zryta, jakby ktoś ją zorał. - Stado dzików wpadło też ostatnio na miejscowe boisko i zniszczyło murawę - mówi Bogusław Nowak. - Sąsiadka natknęła się na taką rodzinę, kiedy odprowadzała dzieci do szkoły - wtóruje inna wałbrzyszanka.
Mieszkańcy przyznają, że boją się zwierząt. A leśniczy nie ukrywają, że duże, dzikie zwierzę może zrobić człowiekowi krzywdę. - Oczywiście, atakuje, kiedy czuje się zagrożone. Ale może się tak właśnie poczuć w zetknięciu z grupą ludzi - ostrzega Gabriel Grobelny, nadleśniczy z Wałbrzycha i dodaje, że ostrożni muszą być również kierowcy. - Sam przeżyłem sytuację, kiedy dzik wbiegł mi przed auto. Zahamowałem w ostatniej chwili - mówi. Zderzenie z dzikiem, ważącym nawet 350 kg, może być katastrofalne dla zwierzęcia i kierowcy.
- Takie informacje docierają do nas kilka razy dziennie - przyznaje Kazimierz Nowak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Wałbrzychu. Właśnie dlatego strażnicy zdecydowali w piątek, że wystąpią do starosty o zwiększenie limitu odstrzałów dzików. Pismo już trafiło do urzędu.
Myśliwi przyznają, że dzików jest coraz więcej. W ubiegłym roku odstrzelili 4,5 tysiąca sztuk, dla porównania: dwa lata temu o dwa tysiące mniej. A tylko wałbrzyski okręg Polskiego Związku Łowieckiego płaci rocznie blisko milion złotych odszkodowań za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta.
Dziki wiodą na tej liście prym. - Mnożą się szybko i nie mają naturalnych wrogów, stąd ciągle jest ich więcej i więcej - wyjaśnia Andrzej Tetke z Polskiego Związku Łowieckiego, okręg wałbrzyski. Tetke dodaje, że najtrudniej będzie rozwiązać sytuację w parku książańskim.
- Ten teren to naturalne miejsce dla dzików. Uzyskanie zgody na odstrzał w parku nie jest łatwe, a dodatkowo tam ciągle spacerują turyści. Trudno by było zamknąć park i mieć pewność, że nie ma w nim ludzi - wyjaśnia.
Leśnicy przypominają jednak, że dziki są pożyteczne. Przede wszystkim oczyszczają ziemię ze szkodników.
Kiedy na drodze stanie ci dzik, zachowaj spokój
Dorosły samiec - odyniec - może ważyć nawet 350 kilogramów.
Lepiej więc nie próbować się z nim mierzyć. Dzik może staranować. Atakuje jednak dopiero wtedy, gdy czuje się zagrożony. Najlepiej więc spokojnie się wycofać i zejść mu z drogi. Bardziej nerwowe są samice - lochy - które zwykle spacerują z potomstwem. I właśnie w obawie o dzieci mogą zachowywać się agresywnie, jeżeli wyczują zagrożenie. Dorosła samica może ważyć nawet sto kilogramów.