Dziennikarz poskarżył się na T-Mobile. Ciekawie zrobiło się dopiero po odpowiedzi firmy
"Słów kilka o tym, jak T-Mobile podchodzi do stałych, wiernych klientów" - tak swój wpis rozpoczął na profilu operatora na Facebooku redaktor Łukasz Warzecha. Zastrzegł pod nim, by przypadkiem nikt z firmy nie zwracał się do niego po imieniu, jednak pracownicy nie posłuchali sugestii.
Wpis Warzechy lotem błyskawicy rozchodzi się w sieci. Chwile po jego pojawieniu się internauci namawiali do robienia zrzutów ekranu i zapowiadali, że to będzie hit internetu.
"Dziś kończy się moja umowa z T-Mobile i prawdopodobnie w ciągu kilku tygodni skończy się też moja niemal 20-letnia przygoda z siecią, która postanowiła, że nie musi dbać o takich klientów jak ja. Z SUK nie odezwał się do mnie nikt, a oferta “specjalnie dla mnie”, zaprezentowana na moim koncie internetowym, to kpina, a nie propozycja dla kogoś, kto przez 20 lat zostawił u Państwa spore pieniądze.
Konsultant na infolinii, gdzie zadzwoniłem, żeby sprawdzić, czy obie moje umowy (mam też internet) na pewno wygasły, nie był w stanie zaproponować mi nic ponad standard, który już znalazłem w internecie. Próbował mnie przekonywać, wbrew faktom, że nadchodzące obniżenie opłat roamingowych oznacza brak opłat za telefonowanie i internet za granicą. Nie wiem, czy zwyczajnie kłamał czy się nie zna.
Do T-Mobile zniechęca mnie też to, że jako jedyny operator nie oferuje dzisiaj wliczonego w abonament roamingu w całej UE, a jedynie w “międzynarodowej strefie T-Mobile”, czyli raptem jakiejś jednej trzeciej UE. Odbieram to jako ordynarne robienie klientów w bambuko.
W normalnych warunkach operator stanąłby na głowie, żeby zatrzymać klienta takiego jak ja. Ale Państwu widocznie nie zależy. Zatem - żegnam (już wkrótce)" - napisał dziennikarz na profilu T-Mobile na Facebooku.
Pod wpisem dodał, żeby przypadkiem nie zwracać się do niego na "ty", jeśli pracownikom operatora przyjdzie do głowy odpowiadać na ten post. Nie trzeba było czekać i odpowiedź się pojawiła: "Łukasz, dziękujemy za Twoja opinię" - opisali pracownicy.
Wpis zirytował Łukasza Warzechę: "Widzę, że pracują u Państwa analfabeci. Więc napiszę raz jeszcze: NIE JESTEŚMY NA "TY"."
Pracownicy są jednak nieustępliwi, w kolejnym poście wytłumaczyli dziennikarzowi - co ważne, o prawicowych poglądach - dlaczego zwracają się do klientów po imieniu. "Łukasz, w internecie zgodnie z Netykietą jest przyjęte zwracanie się po imieniu do osoby, do której się piszę, nie jest to zwrot "na Ty" tylko zwrot "po imieniu" - ułatwia to komunikację, oraz w dzisiejszych czasach nie sugeruje jakiej płci jest druga osoba."
Warzecha nie pozostał dłużny: "Państwo mają problem z rozróżnieniem, czy klient jest kobietą czy mężczyzną? Współczuję. Nie interesuje mnie netykieta, tylko przyjęte w Polsce zasady zwracania się do obcych ludzi. Proszę przyjąć do wiadomości, że nie życzę sobie, aby jakiś anonim obsługujący Państwa stronę FB zwracał się do mnie po imieniu. A Państwa reakcja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że z Państwa sieci trzeba się jak najprędzej wynieść."
Cała dyskusja wyraźnie rozbawiła internautów. Jedni śmieją się z problemów dziennikarza, inni z firmy, która "imieniem Łukasz nie sugeruje płci klienta".