Dzień Zwycięstwa klęską Putina. Rosja obnażona
Tegoroczna parada z okazji zwycięstwa i zakończenia II wojny światowej, zamiast pokazać potęgę armii Federacji Rosyjskiej i siłę Władimira Putina, tylko pogrążyła kremlowskiego dyktatora. Jak ocenia komentator stacji CNN, wydarzenie zdołało jedynie podkreślić geopolityczną izolację Rosji.
10.05.2023 10:56
W przemówieniu towarzyszącym wtorkowej, skromniejszej niż dawniej defiladzie na Placu Czerwonym, Putin - w analizie CNN - przedstawił się jako zbawca i obrońca ogarniętej wojną Rosji, będącej celem "globalistycznych elit" Zachodu i porównał walkę z I połowy XX wieku z sytuacją, którą ocenił jako "prawdziwą wojną znów rozpętaną przeciwko naszej ojczyźnie".
Putin podkreślał, że przeciwko Moskwie spiskują ciemne siły. - Zachodnie globalistyczne elity wciąż mówią o swojej wyjątkowości, stawiając ludzi przeciwko sobie i dzieląc społeczeństwo, prowokując krwawe konflikty i zamachy stanu, siejąc nienawiść, rusofobię, agresywny nacjonalizm - głosił, podkreślając, że naród ukraiński stał się "zakładnikiem zamachu stanu, który doprowadził do zbrodniczego reżimu kierowanego przez jego zachodnich panów".
To, jak analizuje amerykańska stacja, retoryka, która ma usprawiedliwić "specjalną operację wojskową" w Ukrainie. Putin manipuluje historią i współczesnością. Zrównuje też bohaterskie śmierci na polach bitwy z Niemcami i z obrońcami Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Coroczne obchody Dnia Zwycięstwa w Rosji od pierwszej defilady, wieńczącej zwycięstwo nad Hitlerem, mają być wielkim publicznym widowiskiem połączonym z reklamą władzy państwowej. Tegoroczna parada okazała się nie tylko skromniejsza wizualnie - zabrakło na niej pokazu nowoczesnego sprzętu, dumy rosyjskiej armii, a także lotniczych akrobacji - ale pokazała upadek autorytetu.
CNN: Dzień Zwycięstwa klęską Putina
Spadek rangi wydarzenia to efekt desperackiej decyzji Władimira Putina o ataku na kraj sąsiada. Nic dziwnego, że wśród najbardziej znanych gości obecnych na uroczystościach byli tylko przedstawiciele byłych krajów ZSRR. W pierwszych rzędach zasiedli sankcjonowany przez UE dyktator Aleksandr Łukaszenko z Białorusi, "wieczny prezydent" Tadżykistanu (od 1994 roku), Emomali Rahmon i "dziedzic" urzędu prezydenckiego po ojcu Gurbanie, Serdar Berdimuhamedow z Turkmenistanu. Na uroczystości pojawił się także Kasym-Żomart Tokajew, prezydent Kazachstanu.
Fakt ten został zauważony przez Jewgienija Prigożyna, szefa rosyjskiej grupy najemników Wagnera, który w mediach społecznościowych złorzeczył rosyjskim przywódcom wojskowym. Napisał, że Ukraińcy rozdzierają flanki w kierunku Bachmutu, przegrupowując się na Zaporożu. "Wkrótce rozpocznie się kontrofensywa" - zauważył, dodając, że to się będzie działo w realu, "nie w telewizji".