Dzień przed zakończeniem roku odwiedziliśmy kwiaciarnie. "Dramat"

Już nie tylko kwiaty, ale bony do sklepów, herbaty, słodycze, czy nawet papierosy. Przed końcem roku szkolnego trwa gorączka kupowania prezentów dla nauczycieli. - Wszystko teraz jest na pokaz. Dramat, co się wyprawia - mówią nam stołeczni sprzedawcy kwiatów.

Przed końcem roku odwiedziliśmy kwiaciarnie przed Halą Mirowską
Przed końcem roku odwiedziliśmy kwiaciarnie przed Halą Mirowską
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska
Mateusz Dolak

Zakończenie roku szkolnego 2024 nastąpi w piątek 21 czerwca 2024 roku. Dzień wcześniej Wirtualna Polska odwiedziła kwiaciarnie przed popularną Halą Mirowską w Warszawie. Znajduje się tutaj kilkadziesiąt punktów. Mimo, że ruch był bardzo duży, sprzedawcy mówią, że "zarobek w tym roku nie będzie należał do najlepszych".

- Dobre czasy się skończyły. Ale nie narzekam - mówi pani Jadwiga
- Dobre czasy się skończyły. Ale nie narzekam - mówi pani Jadwiga© Wirtualna Polska

- Bywały lepsze lata. Rodzie przerzucili się z kwiatów na prezenty. Kiedyś to uczniowie kupowali pojedyńcze kwiaty indywidualnie, teraz klasy składają się na bukiety. Nauczyciele nie wychodzą już ze szkół z naręczem kwiatów. Dlatego w kwiaciarniach nie ma i nie będzie takiego ruchu jak kiedyś - mówi Jadwiga, sprzedawczyni kwiatów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ceny bukietów przy Hali Mirowskiej zaczynają się od 60 zł do nawet powyżej 200 złotych. Ceny pojedyńczych kwiatów zaczynają się od około 12 złotych. - Jeżeli chodzi o najpopularniejszy przedział cenowy, to tu nie ma reguły. Są rodzice, którzy kupują tylko duże, drogie wiązanki. Inni te większe biorą dla wychowawcy, a mniejsze kupują dla pozostałych nauczycieli - słyszymy od kobiety handlującej na kolejnym stoisku.

- Rodzice mają wygórowane oczekiwania. Przykro mi, ale tanio to już było - twierdzi pani Ewa
- Rodzice mają wygórowane oczekiwania. Przykro mi, ale tanio to już było - twierdzi pani Ewa© Wirtualna Polska

- Wszystko zależy od rad rodziców. Z niektórymi jesteśmy w stanie się dogadać, ale są tacy, którzy płaczą, że jest drogo. Rodzice mają wygórowane oczekiwania. Przykro mi, ale tanio to już było. Nikt sobie nie zdaje sprawy, że producentów kwiatów jest na palcach jednej ręki. Wykończyliśmy polski rynek. Ludzie, którzy sprowadzają kwiaty, płacą w euro. Do tego dochodzą koszty chłodni, miesięcznie nawet 20 tysięcy za prąd. Proszę zastanowić się, ile trzeba sprzedać, żeby opłacić pawilon, ZUS, pracowników, podatki - żali się z kolei pani Ewa, która również prowadzi kwiaciarnię przed Halą Mirowską.

Jej słowom wtórują sąsiadki. - Ogólnie, to dramat jest teraz. Rodzice nie tylko są roszczeniowi, ale wręcz powariowali. Matki nagrywają swoją drogę do kwiaciarni i chwalą się tym w mediach społecznościowych. Jak do nas przychodzą, wybrzydzają na bukiety. Wszystko musi być na pokaz - słyszymy. Dlatego nie bez powodu w wielu kwiaciarniach widzimy znak z "zakazem fotografowania".

Ceny kwiatów przed Halą Mirowską w Warszawie
Ceny kwiatów przed Halą Mirowską w Warszawie© Wirtualna Polska

- Książkę można napisać o tym, co u nas się dzieje. A teraz doszedł nowy trend. Kwiaty kupuje się już nie tylko na zakończenie roku, ale też na rozpoczęcie. To przyszło do nas z Ukrainy, oni tak tam robią - wymieniają sprzedawcy z którymi rozmawialiśmy.

Starsi uczniowie nie do końca zgadzają się ze słowami sprzedawców.

- My wychowawcy standardowo dajemy kwiaty. Tyle róż, ile jest uczniów w naszej klasie. Reszcie nauczycieli czekoladki lub mniejsze kwiatki. U nas cała klasa daje razem. Nawet nie było składki, bo mamy konto klasowe na którym zostały pieniądze z wyjazdów - mówi Zuzia, ale jednocześnie przyznaje, że niektóre pomysły na prezenty wykraczają poza "klasykę".

- Moja kuzynka na koniec roku dała papierosy. Nauczyciele dużo palili. Grupka jej znajomych z klasy zrobiła to w ramach żartu. Niektórzy nauczyciele się cieszyli i śmiali, inni byli oburzeni. Poza tym słyszałam też, że nauczyciele dostają artykuły biurowe np. markery do tablicy, bo w szkołach tego brakuje - przyznaje Zuzia.

- U nas wszystko ogarnia przewodnicząca klasy - mówi Tymon
- U nas wszystko ogarnia przewodnicząca klasy - mówi Tymon© Wirtualna Polska

- Co roku składamy się po około 20-30 zł od osoby, resztę ogarnia przewodnicząca. U nas zawsze są kwiaty albo czekolady. Bez wymysłów, klasycznie najlepiej - dodaje do jej słów Tymon.

- Nauczyciele powinni dostawać prezenty takie, jakie im się należą. Mają bardzo dużo pracy cały rok. Według mnie coś naprawdę fajnego, to jest to, co sami wybiorą, dlatego ja proponuję bony - odpowiada z kolei pani Barbara, którą pytamy o najlepszy prezent dla nauczyciela na zakończenie roku.

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lokalnerok szkolnyszkoły
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (170)