#dziejesienazywo Bartłomiej Sienkiewicz o dymisji Zbigniewa Maja: byliśmy świadkami popisu niekompetencji i amatorszczyzny. To kompromitacja polityków, nie policji
- Polityk przychodzi i odchodzi, a służba zostaje. Ostatnio byliśmy świadkami popisu niekompetencji i amatorszczyzny polityków nadzorujących policję. Jeśli dochodzi do tak gwałtownych zmian na wszystkich szczeblach dowodzenia, jeśli się dokonuje takich masowych czystek personalnych, a na końcu się plącze o swoje własne kolanka, bo okazuje się, że wybrany ulubieniec nie został sprawdzony należycie i trzeba go odwołać, to jest to kompromitacja polityków, nie policji - oznajmił w programie #dziejesienazywo były szef MSW i minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz, pytany o dymisję Komendanta Głównego Policji, Zbigniewa Maja.
18.02.2016 | aktual.: 18.02.2016 11:56
- Bardzo dużo jest opinii, że był to bardzo dobry, skuteczny policjant. Taki prawdziwy glina, nie polityk - zaznaczył prowadzący program, Sławomir Sierakowski.
- Tak, tylko stanowisko komendanta głównego to jest coś więcej niż dobry i skuteczny glina. To są trochę inne kompetencje, które sprawdza się przez karierę i osiągnięcia na kolejnych szczeblach. Jak w wojsku - tłumaczył Sienkiewicz.
- Politycy poszli na skróty, zrobili mu krzywdę jako policjantowi, przerwali mu karierę. Zachowali się w tej sprawie nieodpowiedzialnie. Jeśli ktoś mianuje komendanta głównego, musi mieć sto procent pewności, że ta osoba jest poza jakimikolwiek podejrzeniami i ma czystą kartę - dodał.
Zdaniem byłego szefa MSW, nie chodzi o to, czy Maj wykaże niewinność w procesie sądowym za jakiś czas. - Na tym stanowisku po prostu obowiązuje zasada "żony Cezara" - podkreślił.
- Zawsze może BSW oskarżyć policjanta o coś - powiedział Sierakowski.
Gość #dziejesienazywo zaznaczył, że na razie mieliśmy do czynienia z sytuacją odwrotną. - Pierwszą częścią działalności komendanta było oskarżenie BSW o działanie nielegalne i zemstę. W związku z tym, to nie BSW się mściło na Maju, tylko raczej Maj na BSW - mówił Sienkiewicz.
- Policja jest na wojnie codziennie. Nie ma dnia, żeby nie została użyta broń, policjant nie został ranny. To są trzy miliony interwencji rocznie. Oczywiście, jak we wszystkich stresowych służbach, są problemy - personalne, służbowe, osobiste. Tylko zazwyczaj na poziomie komend. To jest normalna część tego zawodu. Ale nikt do tej pory, żaden polityk i żadna ekipa polityczna nie pozwoliła, żeby tego rodzaju historie przeniosły się na szczebel centralny - podkreślił były szef MSW.
W ocenie Sienkiewicza, jest to "ewidentna porażka ministra Błaszczaka i ministra Zielińskiego". - Wbrew temu, co mówi minister Błaszczak, PiS odziedziczył sprawnie zarządzaną przez kompetentnych ludzi formację. W ciągu trzech miesięcy zwolnił komendantów wojewódzkich, zwolnił najmłodszych generałów, którzy byli nadzieją polskiej policji. Przejął tę policję tak, jak się przejmuje policję podbitego państwa, w którym dziwnym trafem najeźdźca mówi takim samym językiem, jak podbijani - oznajmił.
- Po co się wymienia takich komendantów? - pytał Sierakowski.
- Podejrzewam, że w takim samym celu, w jakim w Polsce został de facto zlikwidowany TK. Po to, by mieć absolutnie pełną i nieskrępowaną władzę nad strukturą, która jest w jakiś sposób niezależna. To jest rodzaj wrogiego przejęcia, co PiS dokonał na polskiej policji. Z oczywistym, zaszytym w przyszłości, kłopotem w postaci problemów bezpieczeństwa. To nieuchronne - powiedział Sienkiewicz.