Dziecko nie może mówić i chodzić - szpital składa apelację
Pełnomocnicy Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu odwołają się od decyzji poznańskiego sądu okręgowego, który zdecydował o wypłacie ponad 2 mln zł rodzicom dziecka, które straciło zdrowie w trakcie rutynowego zabiegu wycięcia migdałów.
18.08.2009 | aktual.: 18.08.2009 14:11
W maju 2004 roku w poznańskim szpitalu 4-letni wówczas Mateusz został poddany zabiegowi usunięcia migdałów. Po zabiegu dziecko straciło przytomność, ustała akcja serca. Dziecko reanimowano i - jak uznali biegli - doszło do niedotlenienia mózgu. Dziecko przestało mówić i nie może chodzić. W 2005 roku sąd skazał lekarkę-anestezjologa, której błąd spowodował trwałe kalectwo dziecka, na półtora roku więzienia w zawieszeniu. Rodzice dziecka dostali od ubezpieczyciela 180 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz 4,5 tys. zł renty.
Trzy lata temu rodzice złożyli wniosek, w którym domagali się podwyższenia kwoty zadośćuczynienia i renty. Pełnomocnik zażądał 6 mln zł oraz 6,5 tys. zł renty.
Jak uznał Sąd Okręgowy w Poznaniu, Specjalistyczny Zespół Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu i ubezpieczyciel szpitala muszą wypłacić rodzicom dziecka tytułem zadośćuczynienia kwotę 2,4 mln zł pomniejszoną o już wypłacone 180 tys. zł. Sąd zdecydował też o podwyższeniu kwoty renty inwalidzkiej do 6 tys. zł miesięcznie.
Jak powiedziała mec. Ewa Gogolewska, pełnomocnik szpitala, kierownictwo placówki zdecydowało o zaskarżeniu wyroku sądu.
- Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że żadne pieniądze nie wyrównają tej krzywdy. Dyrekcja szpitala współczuje rodzinie, ale przyznana kwota jest zbyt wysoka, biorąc pod uwagę dotychczasowe orzecznictwo w podobnych sprawach. Ono nie może być niewspółmierne do innych przypadków ocenianych wcześniej przez sąd - powiedziała mec. Gogolewska.
Jak dodała, najwyższą kwotą, jaką do tej pory zasądzono w Polsce z tytułu błędu lekarskiego, było 700 tys. zł, zaś pieniądze, które poznański szpital będzie musiał wypłacić, utrudnią jego pracę.
- Szpital finansowany jest z pieniędzy publicznych i jeżeli komuś wypłaci się tak wysokie zadośćuczynienie, to naprawdę nie pozostaje dużo pieniędzy żeby leczyć. W tej chwili w placówce trwa wielki remont oddziału intensywnej opieki medycznej. Jeśli szpital wypłaci odszkodowanie, to roboty budowlane staną - powiedziała mec. Gogolewska.
Adwokat zaznaczyła też, że ubezpieczyciel cały czas pokrywa wszystkie wydatki związane z przystosowaniem mieszkania Mateusza do odpowiednich warunków, oraz finansuje zakup sprzętu. Jak powiedziała, PZU do tej pory wypłaciło rodzicom dziecka poza zasądzonym zadośćuczynieniem ok. 600 tys. zł tytułem odszkodowania.