Dzieciaki masowo naciągają rodziców. Nawet nie zdajesze sobie sprawy ile wydajesz na ich zachcianki
Już 1/3 dorosłych Polaków ulega tej presji. Najczęściej są to drogie telefony komórkowe i markowe ciuchy. Żeby zrobić swoim dzieciom przyjemność, zadłużamy się coraz bardziej. Problem też w tym, że w ten sposób w dłuższej perspektywie im również robimy krzywdę - Zaspokajanie wszelkich potrzeb dziecka, jest dla niego szkodliwe - mówi Aleksandra Marciniak, psycholog i psychoterapeuta.
Jak wynika z raportu Płatności Konsumenckich 2017, przygotowanego przez Intrum Justitia. Co trzeci polski rodzic (33 proc.) przynajmniej raz w roku kupuje swoim dzieciom rzeczy, na które go nie stać.
Ci którzy ulegli tej presji społecznej, kupili swojemu dziecku telefon komórkowy (39 proc.), obuwie (29 proc.), markowe ubrania (28 proc.), konsolę lub grę video (19 proc.), komputer (16 proc.) Jednocześnie 1/3 naszych rodaków finansuje zakup produktów dla swoich dzieci z pożyczonych pieniędzy lub wykorzystuje w tym celu karty kredytowe. Skąd ta presja i dlaczego nie jesteśmy w stanie się przed nią obronić?
Jak uniknąć finansowej katastrofy?
- Żyjemy w kulturze narcystycznej, nastawionej bardzo mocno na konsumpcje. Presja jest tu bardzo silna. Trudno jej nie ulec. Tym bardziej, że kulturowo coraz częściej pojawia się znak równości miedzy miłością, a kupowaniem drogich prezentów. To zaczyna być jakaś reguła, norma społeczna niemalże - ocenia Marciniak.
Gabinety pełne narcyzów kupujących szczęście
Z jej doświadczenia wynika, że większość osób zgłaszających się do gabinetów psychologów i psychoterapeutów ma teraz problemy związane z narcystycznymi mechanizmami zachowań. Gadżetami kupujemy poczucie własnej wartości, ale też i swoich najbliższych. Przy czym jeszcze 20 lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Do gabinetów najczęściej trafiali ludzie z problemami nerwicowymi. Teraz przeważają Ci, którzy nie radzą sobie z tą presją społeczną na konsumpcje i sukces finansowy.
- Często też rodzice takich nieracjonalnych zakupów dokonują z poczucia winy. Nie maja czasu dla swoich pociech i chcą im to wynagrodzić kupując drogie rzeczy. To jednak tylko pogarsza sytuację, bo muszą też więcej pracować, żeby spłacić zadłużenie. To samo napędzający się mechanizm, z którego trudno się wyswobodzić - mówi Aleksandra Marciniak.
Intrum Justitia co roku przeprowadza badanie, którego celem jest uzyskanie obrazu codziennego życia konsumentów, ich wydatków oraz zdolności zarządzania domowym budżetem. W kontekście zbilżających się świąt niepokojąco wygląda statystyka dotycząca zakupów prezentów.
30 proc. Polaków martwi się skąd wziąć na to pieniądze.
Przy czym aż 40 proc. rodaków zwykle wydaje na nie więcej niż powinni ze względu na swój budżet. Co więcej prawie połowa Polaków, bo aż 47 proc. nie widzi niczego złego w zakupie na raty, kredyt lub za pożyczone pieniądze. Odsetek ten z 24 przebadanych krajów, jest wyższy jedynie na Łotwie, gdzie wspomniana forma zakupów odpowiada 48 proc. respondentów.
Rodzice nie są bez szans
Pytanie tylko jak rodzice mogą sobie poradzić z silną presją ze strony dzieci, które oczekują spełnienia niemalże każdej zachcianki? - Należy z takim dzieckiem rozmawiać i zrozumieć dlaczego chce daną rzecz mieć. Najczęściej okazuje się, że w tym przypadku też chodzi o presję grupy rówieśników, która jest na pewnym etapie życia najistotniejsza. Poczucie odstawania w tej grupie często wydaje się dzieciom czymś nie do zniesienia – mówi Marciniak.
Jak zaznacza psychoterapeutka bardzo często dzieci nie mówią jednak prawdy i wykorzystują tylko słowo klucz: ”bo wszyscy w klasie już to mają”. Robią tak, bo chcą poczuć się lepiej na tle klasy, która np. jeszcze nie ma tego modelu telefonu.
Tu warto zachować szczególną czujność, bo takie kupowanie pewności siebie i poczucia własnej wartości będzie miało zły wpływ na dalsze życie naszego dziecka. - Zaspokajanie wszelkich potrzeb jest bardzo szkodliwe dla rozwoju. Dziecko nie dostaje tak potrzebnej informacji, że nie może mieć wszystkiego. Tymczasem im szybciej maluch skonfrontuje się z frustracją, tym lepiej dla niego – mówi Marciniak.
Jak przekonuje psycholożka można to porównać do działania szczepionki. Dziecko, które nie otrzyma wymarzonej, bardzo drogiej zabawki, uczy się radzić sobie z frustracją z tego powodu. Tymczasem kiedy taki zawód spotka je dopiero przy wchodzeniu w dorosłość, problem będzie znacznie poważniejszy.
Ciągle na dorobku, a marzenia wielkie
- Tak wychowany człowiek może się załamać przy pierwszym drobnym niepowodzeniu. Wtedy może spaść na niego potężna dawka poczucia upokorzenia i wstydu, z którym trudno sobie poradzić. Utrwalenie też tego szkodliwego myślenia, że o wartości człowieka świadczą przedmioty, przenosi się potem niestety na kolejne pokolenia – zauważa Marciniak.
Psychoterapeutka podpowiada też inne rozwiązanie w sytuacji, kiedy dziecko, chce, pragnie jakiegoś gadżetu, a nam trudno jest odmówić. Ważne żeby zdawać sobie sprawę z tego, że przy mówieniu ”nie” też trzeba zachować umiar. Sytuacae kiedy nasze dziecko w znaczącym stopniu będzie odstawało od grupy, też nie będzie dla niego dobra.
Dlatego idealnym rozwiązaniem w przypadku naprawdę drogich prezentów jest zaproponowanie dziecku żeby na jego zakup zbierało pieniądze. W przypadku starszych pociech można też zaproponować żeby choć na jego cześć zarobiło. W obu przypadkach należy też zaproponować, że do prezentu się dołożymy.
- Nie ma w tym nic dziwnego, że mamy takie problemy z zarządzaniem budżetami. Ciągle jesteśmy jeszcze dość ubogim społeczeństwem na dorobku. W takich warunkach chcemy pod presją mediów i rynku reklamowego jakoś stworzyć sobie iluzję tego, że jest inaczej i zadłużamy się ponad miarę - konkluduje Aleksandra Marciniak.
Zastaw się , a postaw się
W ocenie psycholożki wpływa też na taką postawę typowo polskie myślenie ”zastaw się, a postaw się”. Najbardziej widać to właśnie przy rodzinnych spotkaniach świątecznych, weselach, przyjęciach z okazji pierwszej komunii. Psychoterapeutka apeluje też o to byśmy nie byli z tego powodu zbyt surowi dla siebie. Współcześnie znajdujemy się pod bardzo silna presja społeczną nakierowaną na konsumpcje. Jak przekonuje wszyscy temu ulegamy, ale w różnym stopniu.
Według danych Biura Informacji Kredytowej już co drugi dorosły Polak spłaca obecnie zobowiązania kredytowe. W grupie 15,2 mln dorosłych kredytobiorców przeważają kobiety (51,5%). Najwięcej kredytów zaciągają osoby w wieku 35-44 lat, jednak największe opóźnienia w spłacie rat kredytowych odnotowują najmłodsi do 24. roku życia. Wartość wszystkich spłacanych kredytów względem PKB wynosi aż 32 proc.
Co więcej cały też czas rośnie wskaźnik zadłużenia Polaków. Już 1,8 mln Polaków posiada 3 mln przeterminowanych długów (dane za październik 2017 r.) Ich łączna wartość wynosi aż 25 mld złotych. Z danych ERIF Biura Informacji Gospodarczej wynika, że to o prawie 1,4 mld złotych więcej niż na początku tego roku.