Grupa migrantów koczuje za murem. "Są już po stronie Polski"
Kilkunastu migrantów z Iraku i Syrii od kilku dni koczuje przy murze na granicy polsko-białoruskiej. Aktywiści twierdzą, że znajdują się już na terenie Polski, a Białoruś "chce szczuć ich psami".
- Grupa jest cały czas za murem, ale znajdują się już po stronie Polski. Prawie połowa z nich to dzieci. Oprócz Syryjczyków i Irakijczyków jest jedna osoba z Afganistanu i Konga - relacjonuje aktywistka Dominika Ożyńska, która jest na miejscu.
Jak przekazuje w rozmowie z WP, koczujący powtarzają, że chcą azylu w Polsce. - Mówią po arabsku i angielsku. Na miejsce przyjechał pełniący obowiązki komendanta straży granicznej. Funkcjonariusze są tu od wczoraj od godziny 19, ale nie udzielają nam żadnych informacji - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukaszenka "idealnie lawiruje". Białoruski dyktator "ograł" Putina
Aktywistka zwraca uwagę, że jako pierwsi na pomoc ruszyli mieszkańcy okolicznych wiosek i miejscowości. - Próbowali przekazać wodę i jedzenie, ale straż graniczna uniemożliwiła im podejście do muru - mówi i przyznaje, że strażnicy ostatecznie przekazali grupie butelki z wodą i żywność.
Według Ożyńskiej, za murem są osoby, które wymagają pomocy medycznej. - Jeden młodszy mężczyzna ma uraz nogi, dwie starsze osoby też powinien zobaczyć lekarz. Wiemy, że zanim podeszli do muru spędzili w lesie pomiędzy 5 a 10 dni, dzieci piły wodę z bagna - twierdzi.
Grupa Granica, która również jest na miejscu twierdzi z kolei, że służby białoruskie groziły, że jeżeli rodziny nie przejdą do Polski, to będą szczuci psami. "Na dowód przyprowadzili do grupy Kongijkę, którą pogryzły psy pograniczników. Są w potrzasku" - czytamy w relacji, która pojawiła się na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"W grupie jest też 2-letnie dziecko. Kobieta pogryziona przez psy oraz mężczyzna pobity przez służby Białoruskie są w szczególnie złym stanie zdrowia. Wszyscy proszą o pomoc i chcą wnioskować o azyl" - przekazuje "Grupa Granica".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
ZRPO rozmawia z komendantem
O sprawę próbowaliśmy zapytać rzeczniczkę polskiej straży granicznej. Ta odesłała nas do rzeczniczki podlaskiego oddziału. Pomimo kilku prób, nie odebrała jednak od nas telefonu.
Losem grupy koczującej na granicy zainteresował się zastępca rzecznika praw obywatelskich.
"27 maja 2023 r. Wojciech Brzozowski rozpoczął postępowanie wyjaśniające w sprawie grupy około 25 cudzoziemców, przebywających pod zaporą biegnącą wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. [...] Z przekazanej Rzecznikowi dokumentacji fotograficznej wynika ponadto, że przynajmniej część osób wchodzących w skład grupy przebywała w odległości nie większej niż 1 metr od zapory, a zatem najprawdopodobniej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej" - czytamy w komunikacie, który pojawił się na stronie ZRPO.
Brzozowski miał odbyć rozmowę telefoniczną z komendantem Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej gen. bryg. SG Andrzejem Jakubaszkiem. Zwrócił się z prośbą o udzielenie informacji o statusie cudzoziemców, a także o informacje czy znajdują się na terytorium RP. Zapytał też jakie kroki w związku ze sprawą podjęła Straż Graniczna.
Czytaj też:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski