Działaczka PiS dała prezesowi donos na posła. Poznaliśmy kulisy sporu w partii
Donosy to potężne narzędzie wewnętrznej walki w PiS. Na ostatniej miesięcznicy działaczka z Konina Zofia Itman wręczała prezesowi Kaczyńskiemu donos na lokalnego posła, z którym się skonfliktowała. Poznaliśmy kulisy tej wojny.
10 lutego, poranna uroczystość miesięcznicowa przed Pałacem Prezydenckim. Do Jarosława Kaczyńskiego podchodzi Zofia Itman, działaczka PiS z Konina i członkini 118-osobowej Rady Politycznej partii. Wręcza prezesowi kilka dokumentów. Według informacji "Faktu" to donosy na posła Witolda Czarneckiego, do niedawna jej szefa, dzisiaj wroga. - Teraz jadę, proszę zadzwonić za dwie godziny - mówi Wirtualnej Polsce Zofia Itman.
Wojna
Jeszcze mniej rozmowni są w biurze posła Czarneckiego. Do niedawna kierowała nim właśnie Zofia Itman, ale na początku listopada 2017 poseł poprosił o jej wykreślenie z listy współpracowników. Zastąpił ją Dominik Szopa.
Nie tylko w biurze poselskim, ale też na stanowisku szefa PiS w Koninie. W grudniowych wyborach poseł postawił na pokoleniową zmianę - zasłużoną działaczkę zastąpił jego młody współpracownik. Zofia Itman nie kryła rozgoryczenia i żalu do posła. - Bardzo mi przykro, że pan poseł postępuje tak nieelegancko, również z wypowiedziami w mediach, poruszaniem spraw wewnętrznych, partyjnych. Wypowiada się w sposób dość obcesowy - cytował jej wypowiedzi lokalny "Przegląd Koniński". - Jeśli mówi, że wymienia na nowy model, to może też o sobie powinien pomyśleć - dodawała Itman.
Oficjalnie konfliktu nie ma
Poseł Czarnecki dał swojej byłej współpracownicy rok na ułożenie relacji z nowym szefem struktur, ale jak widać nie bardzo się to udało. Zapewnił też "na pewno Zosi nie zostawię samej sobie". - Na pewno zadbam, żeby jej się krzywda nie stała. Zosia zawsze będzie miała u mnie szczególne prawa, ale partią musi rządzić ktoś inny - deklarował polityk. Dzisiaj był dla nas nieosiągalny. Sam Dominik Szopa mówi tylko, że to sprawy wewnętrzne, których nie chce komentować i że jest mu przykro, że spór został upubliczniony.
Dzwonimy też do innych lokalnych posłów, którzy nie są wprost zaangażowani w spór Itman-Czarnecki. - Nie widzę konfliktu, wszystkie sprawy które były problemowe w zarządzie są załatwione - deklaruje z urzędowym optymizmem poseł PiS Ryszard Bartosik. - Ja bym to potraktował jako indywidualne żale tej pani, każdy ma prawo do oceny sytuacji. Według mnie prezes Czarnecki dobrze zarządza regionem, ale zawsze ktoś niezadowolony się znajdzie - przekonuje polityk.
Do prezesa
Pytany o rzekome donosy Zofii Itman bagatelizuje sprawę. - To złe słowo. T ocena pani Itman, nie jest najbardziej wiarygodna, była skarbnikiem w zarządzie okręgowym, przestała pełnić tę funkcję i pewnie z tego ten żal wynika - mówi. - Pani Itman jest wiceprzewodniczącą sejmiku i radną, specjalnie krzywdy nie widzę. Uważam, że to zaszczytna funkcja. Poseł Czarnecki ma prawo sobie dobierać pracowników, jak każdy poseł. Ministrowie się zmieniają, a co dopiero na niższym szczeblu - mówi poseł Bartosik. Inni koledzy z okręgu konińskiego nie chcą rozmawiać o sprawie - tłumaczą, że są zajęci.
Zawiedzione ambicje to najpoważniejsze źródło zagrożenia dla polityków PiS. Jarosław Kaczyński uwielbia kolekcjonować donosy, nawet te anonimowe. Dlatego ci, którym nie powiodło się w lokalnej rozgrywce wiedzą, że w taki sposób mogą zaszkodzić konkurentom. Było już kilka karier nadszarpniętych przez informacje, które nagle docierały na Nowogrodzką. Najważniejsi politycy mają tego świadomość, zdarza się, że sami jadą tłumaczyć się prezesowi jeszcze zanim on zdąży wezwać ich na dywanik. Widocznie materiały na posła Czarneckiego były słabe. Z Zofią Itman, mimo jej obietnicy, nie udaje się nam już porozmawiać.