Działacze SLD: bezpośrednie wybory, krytyka "góry" Sojuszu
Premier i szef SLD Leszek Miller
zadeklarował, że postulaty wprowadzenia bezpośrednich wyborów
wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w obu turach zostaną
uwzględnione przez władze partii.
29.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Część uczestników poniedziałkowej narady programowej SLD krytykowało styl działania w partii i stosunek "góry" do "partyjnych dołów" Sojuszu: brak przepływu informacji i brak partnerskiego stylu rozmowy i zainteresowania problemami lokalnych działaczy.
Nie brakowało także słów poparcia dla ekipy Millera. Chwalono rząd m.in. za program gospodarczy, walkę z bezrobociem i pomysły na ułatwienie pracy dla absolwentów.
W naradzie uczestniczyło około 3 tys. działaczy terenowych SLD oraz kierownictwo partii.
Otwierając naradę Miller określił pomysł SLD, aby w drugiej turze wyborów samorządowych wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wybierała rada gminy jako propozycję wyjściową i do dyskusji.
Zauważyłem, że większość zabierających głos opowiada się za bezpośrednimi wyborami w pierwszej i drugiej turze, dlatego kierownictwo SLD musi to wziąć pod uwagę. Ta debata miała być formą konsultacji w tej sprawie - powiedział premier na zakończenie dyskusji.
Nawoływał samorządowców SLD, by dbali o styl sprawowania władzy i dobrze wykorzystali kilka miesięcy, które pozostały do wyborów samorządowych. Tam gdzie pozostawimy po sobie dobre wspomnienia, tam wygramy. Gdzie indziej - nie - podkreślił premier.
Pytajcie dokąd kto chce iść, a niekoniecznie, skąd kto przyszedł - mówił Miller. Wyjaśnił, że dziura w drodze nie ma koloru politycznego, a samorząd nie musi być koniecznie miejscem afirmacji rządu - w samorządzie jest miejsce również na działania ponadpartyjne.
Jeśli wejdzie nowy system wyborczy - a jestem przekonany, że w tej sprawie nie ma odwrotu - to wymusza na nas pewne zmiany. Polityk SLD - gminny, powiatowy - to już nie może być polityk gabinetowy - mówił wiceszef SLD Krzysztof Janik.
Mówię to z pewną przykrością bo bariera bezpośrednich wyborów będzie zbyt wysoka dla wielu moich przyjaciół, którzy są świetni w rozmowach wenątrzpartyjnych, a niekomunikatywni w rozmowach ze społeczeństwem - dodał.
Choć Miller oraz wiceszefowie Sojuszu zostali owacyjnie przywitani, lokalni działacze nie szczędzili im w dyskusji gorzkich słów krytyki, które sala witała brawami.
Po wyborach powstały dwie partie SLD - partia władzy i partia biedy - ocenił Witalis Kobus z Białegostoku. Wskazał też na brak efektów programu gospodarczego rządu. Narzekał na wewnątrzpartyjne konflikty i brak kontaktów partyjnych dołów z górą. Mówi się, że SLD wprowadza swoich, czyli naszych ludzi, ale w gminnych czy powiatowych organizacjach wcale się tego nie odczuwa - mówił.
Jan Dodacki, samorządowiec z Sulejówka, poprosił Millera, by zmobilizował on kolegów partyjnych, by ci trochę częściej jeździli w teren.
Marian Iwaniuk z woj. małopolskiego żalił się, że przez trzy lata nie miał możliwości poskarżyć się, co nurtuje doły partyjne. To my, doły jesteśmy solą tej partii, a tych dołów się nie widzi - podkreślił.
Jego zdaniem, to co się stało w ostatnich latach (za rządów Jerzego Buzka)
to zbrodnia przeciwko narodowi polskiemu, a takie zbrodnie nie ulegają przedawnieniu - mówił Iwaniuk, a jego wystąpienie wielokrotnie przerywano gromkimi oklaskami.
Jak dodał, zwykłym ludziom nie chodzi o sprawę oprocentowania oszczędności w banku, bo ich nie mają. Im chodzi o podwyżki cen gazu, czynszu, PZU, węgla, oc, lekarstw. Mammografy są płatne - ludzie to jest wstyd! Receptą jest ukaranie złodziei - apelował.
Premier odpowiedział Iwaniukowi, że można oczywiście szybko wymierzyć sprawiedliwość jak czyniły to trybunały ludowe, które podejmowały decyzję w 15 minut, ale to pomysł, którego polska lewica nie może potraktować poważnie. Za nami musi być nie tylko poparcie ludzi, ale i poparcie prawa - podkreślił. Zapewnił jednak, że wszystkie sygnały o łamaniu prawa muszą być do końca wyświetlone.
Odnosząc się do głosów w dyskusji, w których działacze Sojuszu zarzucali rządowi brak realizacji programu wyborczego, sekretarz generalny SLD, Marek Dyduch, podkreślił, że zasadnicza część programu SLD została już zainicjowana, głównie w postaci wniesionych do Sejmu projektów ustaw.
Poinformował też, że zostanie powołanych 6-7 zespołów, które będą monitorować realizację programu wyborczego SLD, które nie będą cenzurować rządu, lecz zastanawiać się nad tym, jak efektywnie program realizować w zaistniałych warunkach. Dyduch zapowiedział, że Sojusz poprze bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, bez względu na to jak będzie wyglądać druga tura głosowania.
Według Dyducha SLD podejmie dialog z partnerami z UP i spróbuje przekonać ich do swojego rozwiązania. Jeżeli nie, to SLD jest przygotowany na każde rozwiązanie i poprze wybory bezpośrednie, bez względu na to, jaka będzie druga tura wyborów - podkreślił.
Dodał, że jednak w takim wypadku Sojusz sformułuje czytelnie swoje obawy. __Doświadczenie wielu krajów UE mówi, że musi być jakaś relacja między radą gminy a organem wykonawczym czyli wójtem. My się martwimy, że jeśli będzie alienacja wójtów, burmistrzów z powodu nie do końca sprecyzowanych ich kompetencji, dojdzie do bałaganu w samorządzie" - mówił. (mp)