Działacze Młodzieży Wszechpolskiej uniewinnieni. Skandowali "precz z komuną" na spotkaniu z Lechem Wałęsą
Policja postanowiła nie składać apelacji do uniewinniającego wyroku dla pięciorga działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, których obwiniono o zakłócenie spotkania białostoczan z Lechem Wałęsą.
- Wyrok uprawomocnił się pod koniec lipca - poinformowało biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku, przed którym półtora miesiąca temu zapadł wyrok uniewinniający w I instancji.
Ukarania obwinionych chciała policja. Jak powiedział rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem tego orzeczenia zapadła jednak decyzja, że nie będzie składana apelacja.
Proces dotyczył incydentu z września ubiegłego roku, który miał miejsce w czasie debaty "Porozmawiajmy o Polsce", zorganizowanej w Białymstoku przez Komitet Obrony Demokracji i "Gazetę Wyborczą". Na spotkanie z byłym prezydentem przyszło kilkaset osób. W pierwszych minutach przemówienia Wałęsy kilka osób pokazało się w maskach na twarzach (z twarzą Bolka z dobranocki "Bolek i Lolek"), w ich rękach znajdowały się teczki z napisami "teczka pracy".
Doszło do zamieszania. Dało się słyszeć okrzyki "Precz z komuną", publiczność z sali skandowała natomiast "Lech Wałęsa", a pod adresem zakłócających spotkanie - "wyprowadzić".
Maski na twarzach to "manifestacja"
Po kilkumiesięcznym badaniu sprawy, pięciu osobom (działaczom Młodzieży Wszechpolskiej) policja postawiła zarzuty zakłócenia porządku publicznego w trakcie tego spotkania. Obwinieni nie przyznali się do winy przez całe postępowanie; argumentowali, że okrzyków nie wznosili, a założenie masek było rodzajem manifestacji i ich głosem w dyskusji na temat przeszłości byłego prezydenta Lecha Wałęsy.
Sąd rejonowy całą piątkę obwinionych uniewinnił. Ocenił bowiem, że zebrane dowody nie potwierdzają zarzutu naruszenia przez nich przepisów Kodeksu wykroczeń, które mówią o zakłóceniu porządku publicznego, m.in. krzykiem lub hałasem. Nie udało się ustalić, czy to właśnie obwinieni - a jeśli tak, to czy wszyscy - wznosili okrzyki zakłócające spotkanie.
Sam happening z założeniem masek i trzymaniem w rękach teczek - w ocenie sądu - nie był wybrykiem z Kodeksu wykroczeń, ale "wyrażeniem swojej opinii i poglądów". Sąd powołał się na wolność wypowiedzi, zapisaną w Konwencji Praw Człowieka i stosowne orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.