Działacze Młodzieży Wszechpolskiej uniewinnieni. Skandowali "precz z komuną" na spotkaniu z Lechem Wałęsą
Policja postanowiła nie składać apelacji do uniewinniającego wyroku dla pięciorga działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, których obwiniono o zakłócenie spotkania białostoczan z Lechem Wałęsą.
03.08.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:50
- Wyrok uprawomocnił się pod koniec lipca - poinformowało biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku, przed którym półtora miesiąca temu zapadł wyrok uniewinniający w I instancji.
Ukarania obwinionych chciała policja. Jak powiedział rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem tego orzeczenia zapadła jednak decyzja, że nie będzie składana apelacja.
Proces dotyczył incydentu z września ubiegłego roku, który miał miejsce w czasie debaty "Porozmawiajmy o Polsce", zorganizowanej w Białymstoku przez Komitet Obrony Demokracji i "Gazetę Wyborczą". Na spotkanie z byłym prezydentem przyszło kilkaset osób. W pierwszych minutach przemówienia Wałęsy kilka osób pokazało się w maskach na twarzach (z twarzą Bolka z dobranocki "Bolek i Lolek"), w ich rękach znajdowały się teczki z napisami "teczka pracy".
Doszło do zamieszania. Dało się słyszeć okrzyki "Precz z komuną", publiczność z sali skandowała natomiast "Lech Wałęsa", a pod adresem zakłócających spotkanie - "wyprowadzić".
Maski na twarzach to "manifestacja"
Po kilkumiesięcznym badaniu sprawy, pięciu osobom (działaczom Młodzieży Wszechpolskiej) policja postawiła zarzuty zakłócenia porządku publicznego w trakcie tego spotkania. Obwinieni nie przyznali się do winy przez całe postępowanie; argumentowali, że okrzyków nie wznosili, a założenie masek było rodzajem manifestacji i ich głosem w dyskusji na temat przeszłości byłego prezydenta Lecha Wałęsy.
Zobacz także
Zobacz także
Sąd rejonowy całą piątkę obwinionych uniewinnił. Ocenił bowiem, że zebrane dowody nie potwierdzają zarzutu naruszenia przez nich przepisów Kodeksu wykroczeń, które mówią o zakłóceniu porządku publicznego, m.in. krzykiem lub hałasem. Nie udało się ustalić, czy to właśnie obwinieni - a jeśli tak, to czy wszyscy - wznosili okrzyki zakłócające spotkanie.
Sam happening z założeniem masek i trzymaniem w rękach teczek - w ocenie sądu - nie był wybrykiem z Kodeksu wykroczeń, ale "wyrażeniem swojej opinii i poglądów". Sąd powołał się na wolność wypowiedzi, zapisaną w Konwencji Praw Człowieka i stosowne orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.