Dyskusji między Kamilem Durczokiem a Krystyną Pawłowicz ciąg dalszy. "Wybitna bezczelność"
Zaczęło się od komentarza Kamila Durczoka do tweeta Krystyny Pawłowicz. Posłanka odpowiedziała mu w kolejnym poście, a dziennikarz pokusił się o dłuższy wywód. "To moja ulubiona polityk, bo jest jak tester. Sprawdza, jak daleko można się posunąć" - zaznaczył.
Durczok, jeden z artykułów na swoim portalu Silesion, poświęcił działaniom Prawa i Sprawiedliwości, które mają zapewnić partii wygraną w wyborach, oraz Krystynie Pawłowicz. Wytłumaczył, dlaczego akurat tej polityk. Jak podkreślił ironicznie, to jego ulubiona posłanka. Nie szczędził mocnych epitetów pod jej adresem.
"Ulubiona nie dlatego, że grubiaństwo i brak elementarnych zasad stały się nagle wyznacznikami pozycji i autorytetu. Ulubiona, bo jest jak tester. Sprawdza, jak daleko można się posunąć, a gdzie trzeba ustąpić" - ocenił Durczok. Jego zdaniem zachowanie posłanki - przesuwanie przez nią granic chamstwa i grubiaństwa - pokazuje, w którym kierunku idzie PiS.
"Jeśli posłanka Pawłowicz jest na fali, można z dużą dozą prawdopodobieństwa uznać, że głoszone przez nią teksty, będą wkrótce w oficjalnym obiegu PiS. Jeśli przegięła, szybko spada na to zasłona milczenia" - tłumaczył dziennikarz.
Przypomniał jeden z wpisów Pawłowicz I podkreślił, że post pokazuje "oficjalną linię przekazu, wedle której PiS będzie starał się kreować na nową, jedyną, krystalicznie czystą i zdolną dokonać prawdziwej zmiany siłę". Nie omieszkał też wypomnieć posłance "kalekiej polszczyzny, interpunkcji i prymitywności przekazu".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Kpina dekady"
Durczok zarzucił Pawłowicz i całemu PiS-owi przywłaszczanie pieniędzy publicznych. "Trzeba oczywiście wybitnej bezczelności, żeby odwoływać się do uczciwości po tym, jak się wydoiło publiczną kasę na niewyobrażalne miliony. Mierne, wierne i absolutnie posłuszne kadry Kaczyńskiego zarabiają ciężki szmal. Nie trzeba najnowszych plakatów PO, żeby to widzieć. (...) Ostrzeganie przed 'wieloletnimi, złodziejskimi, lokalnymi układami', zakrawa w tej sytuacji na kpinę dekady. Ale posłanka Pawłowicz ma pecha, bo w tej kategorii zwycięzca już jest - to Mateusz Morawiecki, który sam się ogłosił negocjatorem Polski przy wejściu do Unii Europejskiej. Tego skeczu nikt nie przebije przez lata, pozostaje zatem analizować wpisy pani poseł w innych kategoriach" - kontynuował Durczok.
Zobacz także: "Mówili wprost, że mamy się wynosić z Polski". Bartosz Kramek oskarża polityków PiS
Na koniec dziennikarz zaapelował do Polaków, by w wyborach głosowali na ludzi, których znają. Przyznał jednocześnie, że "nie wszyscy popierani przez PiS to karierowicze i partyjne ratlerki".
"Głosowanie 'dla jaj' nigdy nie przynosi dobrych skutków. I nawet jeśli część młodzieży tak właśnie lokuje swoje głosy, to fatalna metoda. A zanim się o tym przekonacie, trzeba czekać i cierpieć. Czasami nawet 4 lata" - podsumował.
Cios za ciosem
Przypomnijmy, że wywód Durczoka to efekt wcześniejszej wymiany zdań z Pawłowicz. Dziennikarz odniósł się do jej posta, w którym apelowała o "godne wynagrodzenia" dla polskich pracowników, twierdząc, że "patriotyzm gospodarczy to obowiązek pracodawców". Sprzeciwiła się również zatrudnianiu osób zza granicy, które nazwała "niewolnikami".
"Niech pani przestanie mówić o obowiązkach. Bo nie ma pani o nich pojęcia, zwłaszcza o tych, które mają przedsiębiorcy. Pani jedynym obowiązkiem jest obrażać inaczej myślących, kadzić prezesowi i sławić jego wielkość. Fakt, z tego wywiązuje się pani jak należy" - napisał dziennikarz. A Pawłowicz nie ustąpiła. Uderzyła w Durczoka przez odniesienie się do sprawy molestowania oraz mobbingu, których dziennikarz miał dopuścić się wobec swoich podwładnych w TVN.
"Proszę pana, mój wpis był skierowany do polskich przedsiębiorców, a pan nim nie jest. Jako upadła życiowa i medialna 'gwiazda' ma pan inne, bardziej podstawowe obowiązki - szacunku dla innych, ogarnięcie swej wulgarności czy popędów... To na początek..." - odpowiedziała.
Źródło: silesion.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl