Dyskryminacja lewicowych weteranów
Jeśli w czasie wojny przelewałeś krew za ojczyznę w formacji, która miała jakiekolwiek związek z lewicą, nie dostaniesz prawa wstąpienia do prezydenckiego Korpusu Weteranów Rzeczypospolitej - oznajmia "Trybuna".
22.02.2008 | aktual.: 22.02.2008 02:35
Według gazety, kosztem ok. miliarda złotych Lech Kaczyński planuje podzielić środowisko kombatanckie i przekształcić Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w ciało, które będzie miało prawo kombatantów lustrować, sądzić ich przeszłość i decydować, kto z nich był bohaterem, a kto zdrajcą.
Zdekomunizowani zostaną nawet żołnierze 1. i 2. Armii Wojska Polskiego, którzy walczyli z Niemcami na Froncie Wschodnim. Status weterana otrzymać zaś będą mogli byli działacze pierwszej "Solidarności", w tym... sam Lech Kaczyński i jego brat Jarosław.
W ręce wpadła "Trybunie" przygotowywana w tajemnicy w BBN-ie ustawa o weteranach walk o niepodległość. We wstępie do projektu czytamy: Rzeczpospolita Polska winna jest weteranom walk o niepodległość uznanie i szacunek. Wszystkie organy władzy publicznej są zobowiązane do opieki i okazywania szacunku weteranom walk o niepodległość. Dając wyraz woli narodu zawartej w art. 10 konstytucji RP postanawia się otoczyć te osoby szczególną opieką i wyróżnić należytym uhonorowaniem.
Szacunek, honor, uznanie i opieka są jednak w Pałacu Prezydenckim ściśle reglamentowane. BBN chce bowiem podzielić kombatantów na tych, którzy w czasie wojny uznawali rząd Polski na uchodźstwie i dostaną status weterana oraz na pozostałych, którzy nie mają na to szans, w tym są działacze podziemnej PPR, żołnierze Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, a także ogromna większość spośród setek tysięcy tych, którzy szli do Polski najkrótszą drogą - od wschodu. Pierwsi - w intencji autorów projektu - są bohaterami, drudzy - zdrajcami i kolaborantami.
Ponieważ Pałac Prezydencki nie słynie z zatrudniania wybitnych prawników, więc w ustawie roi się od błędów i niedoróbek. Jeden z nich pozwala uznać za weteranów wszystkich, którzy po 8 maja 1945 r. pełnili służbę w formacjach podziemnych lub organizacjach (...), jeżeli były to formacje lub organizacje stawiające sobie za cel niepodległość i suwerenność Rzeczypospolitej Polskiej. Paragraf, który miał wyróżnić tzw. żołnierzy wyklętych, wrzucił ich do jednego wora z byłymi działaczami choćby "Solidarności".
BBN wkrótce przekształcić się może w klon Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Tyle, że otrzyma większe możliwości prześwietlania życiorysów kandydatów na weteranów. Po raz pierwszy w historii III RP, państwo zacznie bowiem lustrować kombatantów, osądzać ich przeszłość i wybory życiowe. Zdecyduje, komu należy się chwała, a komu potępienie. No i oczywiście 200 zł miesięcznie dodatku, 12 tys. zasiłku pogrzebowego, bezpłatne leki, ulgi w opłatach za wydanie paszportu i wiele innych przywilejów. W sumie pójść na nie może nawet 1 mld zł rocznie. Doliczyć do tego należy 700 tys. zł rocznie, jakie pochłonie konieczność zatrudnienia w BBN około 10 osób rozpatrujących wnioski o nadanie statusu kombatanta. Tyle w sumie kosztuje polityka historyczna prezydenta.
Zdaniem "Trybuny", nie ma bowiem cienia wątpliwości, że projekt ustawy ma swój cel - przejąć przed wyborami prezydenckimi w 2010 r. dużą część głosów środowisk kombatanckich, szczęśliwych z powodu załatwienia im kolejnych dodatków i ulg. "System weteranów" funkcjonować będzie bowiem obok - i w efekcie zacznie konkurować - z "systemem kombatantów" podlegającym rządowi. Lechowi Kaczyńskiemu chodzi też o załatwienie roboty dotychczasowemu szefowi UdKiOR Januszowi Krupskiemu, który - jak chodzą słuchy - wkrótce zostanie odwołany przez Donalda Tuska. (PAP)