Dyrekcja szpitala w Lipsku zapowiedziała wstrzymanie przyjęć pacjentów
Pielęgniarki z Lipska dziewiąty
dzień okupują szpital. Jeśli w środę nie dojdzie do porozumienia,
od czwartku wstrzymane zostaną przyjęcia chorych do szpitala -
poinformowała PAP dyrektor placówki Nina Siejko.
Dyrekcja chce w ten sposób przygotować się na ewentualność strajku generalnego pielęgniarek, który jest zapowiedziany na 1 grudnia. Obecnie w szpitalu przebywa ok. 180 chorych. "Będziemy też analizować, których pacjentów można wypisać w tym tygodniu do domu" - dodała Siejko.
Prowadzone od kilku dni negocjacje między pielęgniarkami a dyrekcją szpitala nie przyniosły rezultatów. Ok. 150 sióstr okupuje szpital, a ponad 20 prowadzi protest głodowy. Kobiety rozłożyły materace na korytarzach oraz w oddziale przeznaczonym do remontu i spędzają tam całe dnie i noce. Na razie pielęgniarki pracują normalnie, zgodnie z grafikiem. Pacjenci mają zapewnioną opiekę. Pielęgniarki zapowiadają jednak, że od 1 grudnia, w ramach strajku, odejdą od łóżek chorych.
Szefowa lecznicy powiedziała, że zaproponowała protestującym - od stycznia przyszłego roku 300 zł podwyżki - jako kwotę bazową, uzależnioną jednak m.in. od wysokości przyszłorocznego kontraktu z NFZ. - Kwota podwyżki może być zarówno wyższa, jak i niższa, od zaproponowanej - przyznała Siejko.
Pielęgniarek takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje. - Nadal nie padły żadne konkrety. Wciąż nie mamy zagwarantowanej konkretnej kwoty podwyżki - powiedziała przewodnicząca OZPiP w Lipsku Marzena Stępień i zapowiedziała kontynuację protestu.
Pielęgniarki żądają podwyżki w wysokości 500 zł do zasadniczej pensji od września, ale - jak podkreślają - są gotowe na ustępstwa.
W lipskim szpitalu działa ponad 10 oddziałów. W placówce zatrudnionych jest 220 pielęgniarek i 35 lekarzy.