ŚwiatDyplomata: "Czarne listy" UE i USA powinny być jak najbardziej zbieżne

Dyplomata: "Czarne listy" UE i USA powinny być jak najbardziej zbieżne

UE chce, by jej "czarna lista" Rosjan objętych sankcjami za kryzys na Krymie była jak najbardziej zbieżna z listą amerykańską - powiedział dziennikarzom wysoki rangą urzędnik jednego z krajów Unii. Przyznał, że listy nie mogą być jednak takie same.

20.03.2014 | aktual.: 20.03.2014 19:14

Nałożenie sankcji wizowych i finansowych na kolejnych członków rosyjskich władz w odpowiedzi na aneksję Krymu przez Rosję to jeden z głównych tematów obradującego w Brukseli szczytu UE.

- Są kraje, które sygnalizują, że z różnych względów pewne osoby nie mogą znaleźć się na unijnej liście - powiedział dyplomata. Do decyzji o sankcjach konieczna jest tymczasem jednomyślność.

Na "czarnej liście" UE są ponadto trzej rosyjscy dowódcy wojskowi, tymczasem USA nie nakładają sankcji na wojskowych. Kolejnym powodem możliwych różnic jest to, że UE musi udowodnić ścisły związek ukaranych osób z wydarzeniami na Krymie.

Według unijnych źródeł możliwe jest wydłużenie unijnej "czarnej listy", obejmującej obecnie 21 osób (w tym 13 Rosjan i 8 krymskich separatystów) o pięć do dziesięciu nazwisk, w tym o osoby z otoczenia prezydenta Władimira Putina, figurujące na liście amerykańskiej z 17 marca. Stany Zjednoczone objęły wówczas sankcjami m.in. doradców Putina Siergieja Głazjewa i Władisława Surkowa oraz wicepremiera Dmitrija Rogozina. W czwartek Waszyngton rozszerzył tę grupę o 20 kolejnych osób, w tym m.in. o szefa prezydenckiej administracji Siergieja Iwanowa.

Na szczycie UE trudna może okazać się dyskusja dotycząca wskazania dziedzin gospodarki, w których UE byłaby skłonna nałożyć nowe sankcje na Rosję. - Może to być handel, energia, handel bronią, finanse - wymieniał dyplomata.

Według niego w tej sprawie Polska, Wielka Brytania i Francja "idą ręka w rękę". Prezydent Francji Francois Hollande powiedział zresztą przed szczytem, że "sankcje gospodarcze, nawet jeśli dziś nie zostaną wprowadzone, muszą być brane pod uwagę". Zaś premier Donald Tusk opowiedział się za przygotowaniem przez Komisję Europejską planu wdrażania ewentualnych sankcji gospodarczych i określeniem przez szczyt UE dziedzin gospodarki, których mogłyby nie dotyczyć.

- Cel ten jest ambitny - powiedział dyplomata, wskazując na sceptyczne nastawienie niektórych krajów, jak Włochy, Hiszpania, ale także Niemcy. Ostrożne są też niektóre państwa z Europy Środkowej i Wschodniej, które są też najbardziej narażone na koszty ewentualnych sankcji.

Publicznie powiedział o tym premier Bułgarii Płamen Oreszarski, który oświadczył, że nie poprze gospodarczych sankcji na dużą skalę wobec Rosji bez uprzedniej oceny ich wpływu, ponieważ Bułgaria może być wśród krajów najbardziej dotkniętych skutkami takich sankcji. Według niego Bułgaria może być w dużej grupie krajów sprzeciwiających się sankcjom na dużą skalę. Cytowany przez Reutersa Oreszarski zaznaczył też, że poparłby ewentualne rozszerzenie listy osób objętych sankcjami wizowymi i zamrożeniem aktywów, ale że zbytnie rozszerzenie tej listy może zaszkodzić dialogowi z Rosją.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)