Dyplomacja dolarowa
W staraniach o uzyskanie w Radzie Bezpieczeństwa poparcia dla antyirackiej rezolucji Waszyngton ma bardzo mocnego poplecznika...
pieniądze.
Dyplomacja dolarowa może się okazać ostatecznym argumentem, jaki przekona państwa oficjalnie określające się dziś jako niezdecydowane do głosowania za wnioskiem Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.
Za swoj głos na "tak" Kamerun i Gwinea mogłyby na przykład liczyć na przywileje handlowe, Chile - na włączenie do strefy wolnego handlu, a Meksyk - na uregulowanie statusu milionów nielegalnych imigrantów z tego kraju w Stanach Zjednoczonych.
Jednak także niektórzy ze stałych członków rady - jak choćby Rosja - muszą się poważnie zastanowić, czy użycie w tej sprawie prawa weta zostanie im wynagrodzone przez Francję czy Niemcy. A w wypadku Moskwy stawka jest wysoka - chodzi o zniesienie obowiązującycej od czasów komunistycznych ustawy, która bardzo poważnie ogranicza handel między Rosją a USA.