Dwie osoby zginęły w katastrofie samolotu w Katowicach
Dwaj mężczyźni zginęli w samolocie, który
rozbił się w piątek rano na lotnisku w Katowicach-Muchowcu. Obaj
byli licencjonowanymi pilotami, a samolot należący do jednego z
nich był fabrycznie nowy.
Dwuosobowy samolot turystyczny Junior spadł z wysokości ok. 50 metrów podczas startu. Z relacji świadków wynika, że nagle zgasł silnik. Maszyna uderzyła dziobem w ziemię i częściowo się rozpadła; nie zapaliła się.
Ofiary to członkowie Aeroklubu Śląskiego. 61-letni instruktor miał kilkudziesięcioletnie doświadczenie w pilotażu, 47- letni właściciel samolotu miał licencję pilota od kilku lat. Maszyna przelatała dotychczas zaledwie kilkadziesiąt godzin.
Nie wiadomo, który z mężczyzn siedział za sterami. Przyczyny i okoliczności zdarzenia bada prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
"Znaliśmy ich, nie byli niedoświadczonymi pilotami. To straszna tragedia" - powiedział dyrektor Aeroklubu Śląskiego Jarosław Szołtysek.
Poprzedni tragiczny wypadek samolotu, który wystartował z lotniska w Muchowcu, wydarzył się w 1995 r. Zginęły również dwie osoby. Maszyna rozbiła się wtedy poza lotniskiem.