Dwie osoby w ciężkim stanie po wybuchu w Gdańsku
Wciąż jest zagrożone życie dwóch osób ciężko rannych w piątkowej eksplozji w warsztacie bursztynniczym firmy Dejwis w Gdańsku Matarni. Zostały one w piątek przetransportowane śmigłowcem do Centrum Leczenia Oparzeń w Gryficach.
07.12.2009 | aktual.: 08.12.2009 10:40
- Są nadal w stanie bardzo ciężkim. Pacjenci są nieprzytomni, podłączeni do respiratorów. Ich stan można określić jako realne zagrożenie życia - twierdzi dr Andrzej Krajewski, ordynator oddziału oparzeń.
W eksplozji rannych zostało 5 osób. Pozostałe trzy leczone są w trójmiejskich szpitalach.
- Przeprowadziliśmy dokładne oględziny miejsca zdarzenia - mówi Cezary Szostak z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku Oliwie, która obecnie prowadzi dochodzenie w tej sprawie. - Zabezpieczyliśmy między innymi rozszczelnioną sześciokilogramową butlę gazu. Teraz biegły będzie przeprowadzał szczegółową ekspertyzę. Da ona odpowiedź, czy rzeczywiście doszło do rozszczelnienia butli, a jeżeli tak - jaka była jego przyczyna.
Teraz brana jest pod uwagę każda ewentualność.
- Nie wykluczamy błędu człowieka. Jednak dopiero jak znajdziemy odpowiedzi dotyczące rozszczelnienia butli, wówczas będziemy mogli powiedzieć cokolwiek o przyczynach wybuchu - dodaje prokurator.
Tuż po wybuchu kpt. Wojciech Wanat ze straży pożarnej wskazywał dwie możliwe przyczyny wypadku: wybuch butli z gazem lub pyłu bursztynowego. Teraz bardziej prawdopodobna wydaje się ta pierwsza możliwość.
Przypomnijmy. Do eksplozji doszło w piątek w południe. 5 osób, w wieku 31-65 lat zostało rannych, z czego cztery ciężko. Siła eksplozji była potężna. Dach budynku uniósł się do góry. Zniszczone zostało całe wyposażenie. Popękały ściany, naruszony został strop. Budynek w każdej chwili mógł się zawalić. Prawdopodobnie zostanie rozebrany.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/DziennikBaltycki: Arsenał w gdańskim mieszkaniu