Dwie listy wyborcze lewicy
Jeśli w nadchodzących wyborach
parlamentarnych pojawią się dwie silne listy - jedna skupiona
wokół SLD, zaś druga wokół SdPl - to lewica może uzyskać większe
poparcie niż w przypadku mechanicznego zjednoczenia. Należy dać
obywatelom możliwość wyboru między "prawą lewicą" Marka
Borowskiego a "lewicą nieliberalną" - uważa publicysta "Trybuny"
Krzysztof Pilawski.
W ostatnim sondażu TNS OBOP, SdPl zdecydowanie wyprzedziła SLD (odpowiednio 9 i 3%). Socjaldemokracja Borowskiego nabiera coraz bardziej wyraźnych konturów programowych, wspólnych dla jej liderów. SdPl to rzeczywiście prawicowa (äprawaö) lewica. Jak tłumaczył w środę Borowski członkom Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, "SdPl to partia lewicowa, ale z pragmatyczno-ekonomicznym obliczem". A więc taka, która nie kwestionuje zasad polityki gospodarczej rządów Millera - Belki.
Dla Borowskiego głównym problemem w Polsce nie jest wzrost biedy, narastające rozwarstwienie społeczne, lecz "korupcja, zawłaszczanie państwa przez partie polityczne". Trudno mu odmówić konsekwencji - dokonując rozłamu w SLD, tłumaczył go sprzeciwem nie wobec kierunków polityki gabinetu Leszka Millera, lecz stylu uprawiania tej polityki, korupcji w otoczeniu ówczesnego szefa rządu, tolerowania tego stanu rzeczy przez Sojusz - zaznacza publicysta.
Jego zdaniem, wyrazisty lewicowo-historyczny zwrot SLD zamknąłby drogę do wspólnych list z SdPl, ale za to otworzyłby drzwi do lokali wyborczych dla wciąż wielkiej rzeszy obywateli przywiązanych do idei sprawiedliwości społecznej i okresu Polski Ludowej. Przy prognozowanej niewielkiej frekwencji, mobilizacja tego segmentu elektoratu pozwoliłaby SLD na uzyskanie nawet stu miejsc w nowym Sejmie.
Lewicowo-historyczny zwrot ma przeciwników wśród części znanych polityków SLD. Sądzę, że naturalną jego konsekwencją powinno być ich przejście do partii Borowskiego lub Frasyniuka. Ważniejsza jest wierność wobec własnych poglądów niż partyjnych barw. Poza tym w powstrzymywaniu prawicowego odwetu, obronie demokratycznych zdobyczy III RP i umacnianiu obecności Polski w Unii Europejskiej wszystkie trzy siły występowałyby wspólnie - podkreśla Krzysztof Pilawski. (PAP)