Dwa zamachy bombowe w Inguszetii
Dwa zamachy bombowe przeprowadzono koło komisariatu w Karabułaku w Inguszetii na Kaukazie Północnym. Najpierw w ataku zamachowca-samobójcy zginęło co najmniej dwóch milicjantów. Gdy na miejsce przybyła ekipa śledcza, wybuchł samochód-pułapka.
"Dziś około godz. 8.20 w Karabułaku nieznany sprawca zdetonował na sobie pas z ładunkami wybuchowymi w momencie, gdy samochód z milicjantami wjeżdżał na teren miejskiego oddziału resortu spraw wewnętrznych" - podał Komitet Śledczy przy rosyjskiej Prokuraturze Generalnej. Dwóch milicjantów zginęło, a trzech zostało rannych w tym ataku.
Około godziny później doszło do drugiej eksplozji, w której lekko ranny został pracownik prokuratury - informują rosyjskie media. Wybuchł zaparkowany w pobliżu komisariatu samochód-pułapka. Ładunek został według wstępnych danych odpalony zdalnie.
Radio Echo Moskwy podało, powołując się na Komitet Śledczy prokuratury, że w pobliżu komisariatu rozmieszczonych jest jeszcze kilka ładunków wybuchowych, które mogą eksplodować.
Karabułak leży około 20 km od stolicy Inguszetii - Magas.
W minionym roku obserwatorzy oceniali, że po dwóch wojnach przeciw czeczeńskim separatystom Inguszetia, najmniejszy i najbiedniejszy region Rosji, zajęła miejsce Czeczenii jako centrum aktów przemocy na Kaukazie Północnym.
Władze obwiniają o ataki islamistycznych bojowników. Opozycja i obrońcy praw człowieka wskazują na powszechne bezprawie i korupcję.
W minioną środę w Kizlarze w Dagestanie w dwóch atakach, z których jednego również dokonał zamachowiec-samobójca, zginęło 12 ludzi, w tym szef milicji w Kizlarze. Ataki te poprzedziły dwa zamachy w moskiewskim metrze z 29 marca, w których zginęło 40 osób. Odpowiedzialność za moskiewskie zamachy wziął na siebie czeczeński komentant Doku Umarow.